Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 5 maja 2012

5 niedziela Wielkanocy - Szaweł Gorliwiec odbiciem chrześcijanina?


Liturgia Słowa 5 niedzieli Wielkanocy:

Dz 9,26-31 Ps 22 1 J 3,18-24 J 15,1-8

            Dziś psalmista woła: „Będę Cię chwalił w wielkim zgromadzeniu (…) moja dusza będzie żyła dla Niego” (por. Ps 22).Aktualnie w Kościele przeżywamy i trwamy w radości Zmartwychwstania Pańskiego. Cały okres Wielkanocny to czas tak naprawdę jednego i wielkiego świętowania Zmartwychwstania. Dlatego w Kościele spotykamy się z radością, uśmiechem, bo Jezus nas odkupił i zbawił, już historycznie to się dokonało. Jezus pokonał śmierć. Ale na radość też trzeba mieć plan, tak samo jak na przeżycie innych okresów, czy to Adwentu czy Wielkiego Postu. W tym czasie można odprawiać Drogę Światła, mało znane nabożeństwo przypominające trochę w swojej strukturze Drogę Krzyżową. Sensem tego nabożeństwa jest przybliżanie sobie Chrystofanii, czyli Objawień Zmartwychwstałego swoim uczniom i przeżywanie ich jako swoich własnych spotkań z Nim.

Dzisiejsza Liturgia Słowa zaczyna się od opisu trudności Szawła, późniejszego św. Pawła, Apostoła Narodów, jakie spotykają go w Jerozolimie. W mieście gdzie żyła w tamtym okresie najprawdopodobniej największa wspólnota chrześcijan. „Szaweł (…) próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy się go bali, nie wierząc, że jest uczniem” (por. Dz 9,26). Nic dziwnego, przecież Szaweł był wcześniej gorliwym prześladowcom Kościoła. Normalnie w takiej sytuacji podchodzi się z dystansem. Niby normalnie, ale nie. Uczniów spotyka to co większość i dzisiejszych wierzących, czy to starszych czy młodszych, czyli niewiara w możliwość nawrócenia. To niezrozumienie zamysłu Boga, uważane czasami za jedną z największych pomyłek Boga. Tylko, że Bóg mówi: „moje myśli nie są myślami waszymi, a moje drogi drogami waszymi” (por. Iz 55,8). Znajduje się tylko jeden mądry w tym wypadku, człowiek, który otwarty na Wolę Bożą: „Barnaba dopiero przygarnął go i zaprowadził do Apostołów i opowiedział im (…). Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie” (por. Dz 9,27-28). Jeden człowiek, który nie bał się mu zaufać, nie bał się wyciągnąć do niego ręki.


Dzięki Barnabie Szaweł miał szanse poznać Apostołów i uczniów, i samemu poczuć się dla nich, jak brat. Barnaba mimo, ze nie znał wtedy pism św. Jana Apostoła, to bardzo dobrze wyczuwał i wiedział o co chodzi w chrześcijaństwie: „Nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą” (por. 1 J 3,18). Mówić można wiele, i pewnie tak robili pierwsi uczniowie, każdego chcieli miłować, ale nie potrafili zaufać Szawłowi. Barnaba nie pozostał na pustych słowach, ale poszedł za słowami również czyn, który pozwolił mu dalej żyć w prawdzie. Dzisiaj tego brakuje wielu chrześcijanom, także i mi. Łatwo jest mówić, jak bardzo kocha się murzyńskie dzieci w Afryce czy biednych a Ameryce Płd., a de facto w swoim domu można nie rozmawiać z dziećmi, rodzeństwem czy z rodzicami, można z sąsiadem się kłócić i wyzywać i siedzieć na dodatek w pierwszej ławce w Kościele i udawać pobożną osobę. Można, ale to nie jest miłowanie czynem i prawdą… Przepraszam Panie za to, że czasem moje słowa i mój język nie mają nic wspólnego z Twoim przykazaniem miłości. Proszę uzdalniaj serca chrześcijan do życia wg słów św. Jana: „miłujmy się wzajemnie tak, jak On nam nakazał” (por. 1 J 3,23)!

Szaweł w swojej gorliwości i wierze był bardzo dobrym uczniem. Wiedział, że z przyjęciem wiary w Chrystusa nie wiąże się tylko i wyłącznie modlitwa i siedzenie na miejscu, ale głoszenie i działanie: „przemawiał też [śmiało w imię Pana] i rozprawiał się z hellenistami” (por. Dz 9,28-29). Często jednak jak patrzę na chrześcijan, nawet na moich współbraci z WSD, to widać, że nie wszyscy mają Szawłowy zapał, że czasami opadli. A tu trzeba działać ciągle. Dlaczego można się wypalić? Odpowiada Jezus w dzisiejszej Ewangelii: „Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity” (por. J 15,5b). Piękna jest tu użyta przez Jezusa wcześniej alegoria winnego krzewu i latorośli. Winnym krzewem jest Jezus, my latoroślami. Latorośl nie może żyć sama, musi mieć źródło z którego będzie czerpać wodę i inne sole mineralne potrzebne do życia. Dla chrześcijan jednym i jedynym krzewem winnym jest Jezus. Piękny przykład dała tutaj np. Asia Bibi – arabska kobieta, chyba z Pakistanu zamknięta i skazana na karę śmierci za wyznawanie wiary w Jezusa.

Nie przynoszę owoców, gdy nie jestem wszczepiony w Jezusa, gdy zamiast Jego woli pełnie swoją, gdy zamiast Jego na pierwszym miejscu jestem u mnie ja sam. Jezus jest też wzorem postępowania w miłości, bo On oddał za mnie i za każdego człowieka swoje życie. Gardząc zaś przykazaniem miłości gardzi się też samym Jezusem, a w konsekwencji Bogiem. Bóg czeka na to, by każdy się nawrócił, każdy ma swój czas. Ale „ten, kto w Jezusie nie trwa, zostanie wyrzucony (…) i uschnie. Wrzuca się ją do ognia i płonie.” (por. J 15,6). Jest to konkretna przestroga. Dzisiaj często banalizuje się piekło, nie traktuje się tego poważnie. Ale piekło jest i jest karą za grzechy, za nie trwanie w Jezusie. Dzisiaj proszę Boga, abym każdego dnia był wszczepiony w Niego, abym jak Maryja, potrafił rezygnować z siebie i żyć, jako Jego wierny sługa! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu Wielkanocnej radości!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Odnośnie Asii Bibi, to jest to Pakistanka, a Pakistańczycy nie są Arabami (bliżej im do Hindusów). Niemniej jednak wyznają w większości islam podobnie jak Arabowie. Chrześcijanie są w Pakistanie mniejszością i cierpią prześladowania, tak jak np. Asia Bibi. Przy okazji chciałem zwrócić uwagę, że jest międzynarodowa petycja w sprawie uwolnienia Asii Bibi do podpisania na stronie:
www.callformercy.com
oraz polska na stronie:
www.activism.com/pl_PL/petycja/petycja-w-sprawie-uwolnienia-asii-noreen-bibi/35111
Każdy podpis jest tutaj na wagę złota, zatem zachęcam do działania.