Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 25 października 2014

30 niedziela zwykła, paradoksy wiary?


Liturgia Słowa 30 niedzieli zwykłej:

Wj 22, 20-26 Ps 18 1 Tes 1,5c-10 Mt 22,34-40

           
Dzisiaj w wielu Kościołach mogą być inne czytania podczas Liturgii Słowa. Dzisiaj w Kościele przypadają obchody rocznicy poświęcenia Kościoła własnego. To ważne obchody, które pokazują, że przez poświęcenie świątynia staje się budynkiem przeznaczonym do wyłącznej służby Bożej. Odtąd nie może on służyć żadnym świeckim celom. Módlmy się za swoje parafie, za duszpasterzy i wszystkich wiernych, aby były prawdziwie wspólnotami wiary. Wspólnota WSD Rzeszów jest także po swoich rekolekcjach, które prowadził o. Hajduk SI – jezuita. Był to bardzo owocny czas, zmagania się z Bożym Słowem, siłując się z Bogiem, doświadczając swojej kruchości przy wielkości Boga, Jego trosce i miłości o każdego człowieka. Pod koniec rekolekcji wspólnie modliliśmy się za trzech braci z roku VI, którzy otrzymali święcenia diakonatu.

Słowo, które kieruje do nas dzisiaj Bóg od samego początku dotyka. W pierwszym czytaniu z księgi Wyjścia, księgi opisującej wędrówkę ludu wybranego do ziemi obiecanej oraz zawarcie przymierza przez Boga z Izraelem, czytamy: „Jeślibyś ich skrzywdził i będą Mi się skarżyli, usłyszę ich skargę” (Wj 22,22). Bóg słyszy ludzi, którzy się do Niego zwracają. Słyszy, nie jest głuchy na nas, wbrew temu co czasami możemy czuć czy podpowiadają nam inni ludzie. Czasami Boga chcielibyśmy traktować, jak złotą rybkę, żeby Bóg nagle, od tak coś dla nas zrobił, bo nam się wydaje, że tak ma być. Gdy tego nie zrobi, wtedy czujemy się na Boga obrażeni, oburzeni, że nam nie pomógł, czując w sobie uraz. Ale nie o to chodzi. Bóg spełni te prośby na swój sposób, aby nam pokazać jak wielka jest Jego miłość i jak dobry jest jego plan na nasze życie. Może właśnie dzięki różnym trudnościom od wielu miesięcy, tygodni czy lat ktoś się do Boga pomodli, ktoś na Niego popatrzy, zastanowi się. Może właśnie przez to staniemy się bardziej wierzący, może przez to, ze coś się nie spełniło, Bóg nas uchronił od dramatu, którego nie dostrzegaliśmy czy od głupoty, za którą mielibyśmy się wstydzić. Dlaczego Bóg to zrobi? „usłyszę go, bo jestem litościwy” (Wj 22,26b).

Czasami trudno nam się z tym pogodzić. Ale taka jest prawda. Psalmista tak określa dzisiaj Boga: „Panie, mocy moja, Panie, opoko moja i twierdzo, mój wybawicielu” (Ps 18). Psalmista widzi w Bogu, swoją siłę, opokę, twierdzę. To obrazy dobrze nam znane. Człowiek, który się tam chronił mógł przetrwać różne okoliczności, przy odpowiedniej żywności i wsparciu innych. Naszym chlebem powszednim jest Eucharystia i modlitwa, a wsparciem wspólnota Kościoła. Bóg nie zostawia nas samych. To prowadzi do prawdziwej postawy wobec Boga. Psalmista woła na początku: „Miłuję Cię, Panie!’ (Ps 18), a Jezus w Ewangelii mówi: „Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem” (Mt 22,37). Potrójne wyrażenie „całym sercem – duszą – umysłem” oznacza miłość całoosobową, totalną, niepodzielną, wierzącego człowieka względem Boga. Ale obok miłości Boga Jezus stawia zaraz dalszą część przykazania: „Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego (Mt 22,38). Oba przykazania pochodzą z Tory (Boga – Pwt 6,5 i bliźniego – Kpł 19,18). Egzegeci są zgodni co do tego, że połączenie obu przykazań w jedno, to oryginalna, całkowicie nowa myśl pochodząca wprost od Jezusa. „Będziesz miłował” (w. 37-39) – ten imperatyw stoi na samym początku obu cytatów z Tory, przywołanych przez Jezusa. Podkreśla on silny, nierozerwalny związek miłości Boga z miłością bliźniego. Niemożliwe jest jedno bez drugiego.

Przykazanie miłości tak bardzo jest nam znane. Ale jak realizowane? Wobec męża, żony, dzieci, rodzeństwa, rodziców, rówieśników… Każdy z nas może popatrzeć na samego siebie i zobaczyć czy żyje faktycznie przykazaniem miłości. Może chrześcijanie, my, tak często je słyszą, że po prostu od niego ogłuchli... Łatwiej pewnie słuchałoby się tego słowa w postawie saduceuszy, którym „Jezus zamknął usta” (Mt 22,34). Łatwiej się słucha, gdy jest się skupionym i uważnym. Może trzeba dzisiaj chrześcijanom, nam, bardziej się do słuchania Jezusa przykładać? Jezus zamknął usta, aby otworzyć ich serce. Tak samo trzeba dzisiaj nam otwierać serce i zamykać usta. Bo Jezus pokazuje jak tym przykazaniem żyć na co dzień: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy” (Mt 7,12). Prosta wskazówka do życia i prosta do wdrożenia. Nic dodać, nic ująć. Panie, otwieraj nasze serca, zamykaj usta, aby słuchać Ciebie, aby żyć w pełni Twoja miłością!

Piękny list pisze także św. Paweł. Do Tesaloniczan pisze: „Wiecie bowiem, jacy byliśmy dla was, przebywając wśród was” (1 Tes 1,5c). Wzór życia porywa innych. Najlepszym świadectwem życia wiarą jest świadectwo. Zachwycamy się często ludźmi wielkich formatów, papieżami: św. Janem Pawłem II czy Franciszkiem. A mało żyjemy ich nauką, mało się nią przejmujemy. A gdybyśmy tym żyli, bylibyśmy jak oni. Zachwycamy się wielkimi przykładami wiary, ale równie ważne są te proste, zwyczajne, małe. Paweł pisze dalej: „A wy, przyjmując słowo pośród wielkiego ucisku, z radością Ducha Świętego, staliście się naśladowcami naszymi i Pana, by okazać się w ten sposób wzorem dla wszystkich wierzących w Macedonii i Achai” (1 Tes 1,6-7). Tesaloniczanie nie byli nikomu znani z imienia. Stali się znani dzięki temu, ze żyli wiarą. A jak jest w naszych społeczeństwach? Proste przykłady życia widać na każdym kroku: kobieta, która idzie do Kościoła codziennie, młody człowiek który modli się w autobusie czy tramwaju, dzieci żegnające się przechodząc przed Kościołem, rodzice klękający do modlitwy z dziećmi czy ludzie pozdrawiający księdza na ulicy. To są dla nas przykłady wiary, to są dla nas jakby uderzenia w twarz, które mają nas pobudzić do życia. Żeby to zobaczyć trzeba się obudzić, być wrażliwym!

Można się pytać skąd mają taką postawę skoro mają tak wiele problemów. Skąd? Tesaloniczanie mieli też wiele problemów. Ale z radością to znosili. Z radością, która jest owocem Ducha Świętego, owocem modlitwy. Brakować może radości, skoro brakuje modlitwy. Franciszek często wzywa, aby w nas była widoczna radość wiary. Prawdziwa radość, która płynie z bliskiego życia z Jezusem. A będzie ono bliskie, jak nie będziemy szukać ratunku gdzie indziej. Psalmista powie: „Wzywam Pana, wyzwolony będę od moich nieprzyjaciół (…) Ty dajesz wielkie zwycięstwo królowi” (Ps 18). Od psalmisty bucha na nas dzisiaj ogromne zaufanie wobec Boga, radość z wiary i miłości. A radość przejawia się m.in. w uśmiechu, podstawowym darze Boga. Ten dar jest tak łatwy do dawania innym, więc go dawajmy! Bądźmy uśmiechnięci, niech ten uśmiech budzi w nas i innych dobre emocje. Niech nas budzi do większego życia wiarą. Niech dla innych będzie tajemniczy i pociągający. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

sobota, 18 października 2014

29 niedziela zwykła, dwa światy, jedno życie.


Liturgia Słowa 29 niedzieli zwykłej:

Iz 45,1.4-6 Ps 96 1 Tes 1,1-5b Mt 22,15-21

            Wspólnota WSD Rzeszów od dzisiaj przez tydzień będzie przeżywać swoje rekolekcje. Będzie to czas intensywnego wysiłku duchowego, gdy na nowo kierujemy nas wzrok na powołanie i jego motywy, na naszą relacje z Jezusem i drogę kroczenia za Nim. Módlmy się za całą naszą wspólnotę, abyśmy na nowo odnawiali w sobie charyzmat wiary i powołania.

Słowo, które dzisiaj daje nam Pan jest zaskakujące. Prorok Izajasz, który w ostatnim czasie nam towarzyszy dość często, mówi dzisiaj: „Tak mówi Pan o swym pomazańcu Cyrusie: Ja mocno ująłem go za prawicę” (Iz 45,1a). Cyrus, król Persji, krainy pogańskiej zostaje dzisiaj wybrany przez Boga, aby być Jego narzędziem. I tak się stało. To On uwolnił Żydów, pozwalając im m.in. na powrót do Jerozolimy czy odbudowanie Świątyni, na którą sam dał część pieniędzy (zob. Ezd 1,1-6 czy Dn 6,28n). To wezwanie, aby patrzeć na rzeczywistość przez pryzmat wiary. Dla Żydów było to nie lada wyzwaniem zobaczyć, że za działaniem króla, ziemskiego władcy, działa Król Niebieski, Władca świata. Postać Cyrusa pokazuje, że każdy z nas jest wezwany, aby być Bożym narzędziem. Mimo, że na pierwszy rzut oka wydawać się może, że nim być nie można. Pan chce tak samo nas ująć za prawicę. Chce tak samo z nas uczynić fundament dla otoczenia. Chce przez nas działać, aby przemieniać rzeczywistość.

On nas w tym nie zostawi samych. Bóg daje do tego odpowiednie umiejętności, mówi dzisiaj: „Przypaszę ci broń, chociaż Mnie nie znałeś” (Iz 45,5). Bóg naprawdę nam błogosławi, naprawdę daje nam łaski, aby w tym świecie żyć. I choć każdy z nas ma wiele problemów, różnych, wyjątkowych, to nie jesteśmy sami. A Bóg jest bardzo hojny udzielając nam swoich łask! Bóg nie ma w tym żadnego interesu, zupełnie żadnego. Dlaczego Bóg jest taki wobec nas? Izajasz tak to tłumaczy: „nazwałem ciebie twoim imieniem, pełnym zaszczytu” (Iz 45,4). W oczach Boga jesteśmy wyjątkowi. Nasze imię, tzn. my cali, dla Niego jest pełne zaszczytu. Dla nikogo nie jesteśmy tak ważni, jak dla Boga. Izajasz pisze: „Ja jestem Pan, i nie ma innego” (Iz 45,5a.6b). Dokładnie to samo pokazuje nam dzisiaj psalmista: „wszystko inne jest tylko ułudą” (Ps 96). To On jest fundamentem. To powtarza się 2x w tym tekście, a to znaczy, że to jest szczególnie ważne. Podkreśla to także sformułowanie Izajasza: „od wschodu do zachodu słońca” (Iz 45,6). W całym naszym otoczeniu możemy szukać swoich bożków, bożków, które są ułudą: pieniądze, dobry wygląd, praca, relacje z kimś, nasze pragnienia. Jesteśmy w tym rewelacyjni, naprawdę świetni, potrafimy to sobie pięknie wytłumaczyć i przykryć to wszystko pod płaszczykiem pełnienia woli Boga. A to wszystko ma być podporządkowane naszemu życiu, a nie naszym życiem rządzić.

Myślę, że dzisiejsi bohaterowie Ewangelii, faryzeusze i zwolennicy Heroda znaleźli sobie nowego bożka. Dla jednych było samouwielbienie, zaszczyty, wpływy i chwała, jaką otaczali ich wierni ludzie Izraela, a dla popleczników Heroda były to pieniądze i osoba Heroda. Jezus nazywa ich bardzo jasno: „Obłudnicy” (Mt 22,18). W języku greckim użyto tu słowa hypokrites, co oznaczało aktorów teatralnych, grających role, którymi nie byli w rzeczywistości. Oni byli obłudni we wszystkim. Jezus to przejrzał, zobaczył ich przewrotność. Przewrotność w tym, że w swojej pysze nie widzą swoich błędów. Oni nawet do siebie nie dopuszczają takiej możliwości. Przestali patrzeć na Boga… Wykorzystują Heroda i jego popleczników, aby osiągnąć swój cel. To często spotykana postawa wśród nas ludzi, wykorzystać wszystko, wszystkich, aby wyszło na nasze. Nie ważny jest drugi człowiek, ani nic innego, ważne, żeby zachować swoją twarz i pozycje. Paweł pokazuje w swoim liście Tesaloniczan i ich wskazuje ich, jako wzór dla naszego postępowania. Pisze tak: „pomni przed Bogiem i Ojcem naszym na wasze dzieło wiary, na trud miłości i na wytrwałą nadzieję w Panu naszym Jezusie Chrystusie” (1 Tes 1,3). Paweł dziękuje za ich przykład wiary, miłości i nadziei. To trzy cnoty boskie, które są każdemu z nas dawane. Postawa wiary, gdyż bez niej jesteśmy biedni, zubożeni o ważną część naszego życia; postawa miłości, bo na niej buduje się życie, czyniąc je piękniejszym oraz postawa nadziei, bo ona przywraca sens życiu. Panie, proszę Cię o głęboką wiarę, gorącą miłość i niezachwianą nadzieję!

Dzisiejsza scena ewangeliczna ukazuje także, że jako ludzie wiary żyjemy w dwóch światach – świat ducha i świat materii, a mamy jedno życie. I w obu tych światach każdy musi się odnaleźć, znaleźć jakąś swoją złotą zasadę opartą na Jezusie i Ewangelii. Faryzeusze zapomnieli o tym. Pisze Mateusz: „Czy wolno płacić podatek Cezarowi, czy nie” (Mt 22,17). Dla Żydów moneta była sprzeczna z Prawem, łamała zakaz czynienia wizerunków ludzkich (Wj 20,4). Dla nich ważniejszym stał się zysk i zyskanie usprawiedliwienia dla swoich czynów. Chcieli wykiwać Jezus. Oni o tym zapomnieli. Zaczął się dla nich liczyć tylko ten świat – wygląd, sława, opinie innych. I Jezus pokazuje jasno, jak chrześcijanie powinni żyć: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga” (Mt 22,21). Jezus pokazuje właściwą postawę – żyć w świecie, w swojej codzienności, taka jaka ona jest, żyjąc najlepiej jak umiesz, wykorzystując czas i umiejętności, ale nie zapominając, że to co mamy pochodzi od Boga. Walcz o swoją codzienność i nie trać czasu na narzekanie, ale walcz! Aby wszystko co robić, robić dla Niego!

Paweł wiedział o tym doskonale. W swojej posłudze, jako Apostoł, mówi: „bo nasze głoszenie Ewangelii wśród was nie dokonało się przez samo tylko słowo, lecz przez moc i przez Ducha Świętego, z wielką siłą przekonania” (1 Tes 1,5). Mógł sobie przypisać te wszystkie sukcesy ewangeliczne, założenie licznych gmin, sukces soboru jerozolimskiego, ale nie. Wiara nauczyła go, że to nie tylko jego zasługa. On głosił słowo, to co miał robić. Głosił i słowem i przykładem, takimi samymi sposobami, jakimi my jesteśmy wezwani do świadectwa. Ale to Duch Święty nakłonił i poruszył serca. Dlatego może napisać: „Łaska wam i pokój” (1 Tes 1,1). Moc Ducha jest, gdy jest modlitwa. Nie ma innej rady. Jeżeli się nie modlisz, to jak masz dostać? Człowiek pracy nie dostanie jak się nie postara, reprezentacja meczu nie wygra, jak nie będzie walki. Tak jest i w wierze. Serce zbliży się do Boga, jak będzie o to walka. Serce Psalmisty było blisko Boga, dlatego nakłania nas dzisiaj: „Oddajcie Panu chwałę i uznajcie Jego potęgę (…) Przynieście dary i wejdźcie na Jego dziedzińce ” (Ps 96). To trudne, bo dzisiaj jest wiele pokus, aby pominąć ducha, Boga, aby Go zamknąć w sobie i tyle. Ale chrześcijanie zawsze wyróżniali się w świecie swoja postawą, tak bardzo różną, bogatą, jak wielu nas jest. Panie, wybacz, że czasami moje serce jest daleko od Ciebie. Wybacz, że czasami tak mało się staram. Wybacz narzekania… A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

sobota, 11 października 2014

28 niedziela zwykła, coś o pięknym wyglądzie!


Liturgia Słowa 28 niedzieli zwykłej:

Iz 25,6-10a Ps 23 Flp 4,12-14.19-20 Mt 22,1-14

           
Papież Franciszek rozpoczął zapowiadany już od dawna Synod Biskupów nt. rodziny. To bardzo ważny sygnał dla chrześcijan, pokazujący, ze papieżowi zależy na rodzinie. Synod ma za zadanie pokazać dzisiejsze problemy rodzin i zagrożenia czyhające na nią, co pokazuje m.in. ankieta wysyłana wcześniej do Konferencji poszczególnych Episkopatów, oraz pokazać jasne drogi, poprzez które Kościół może im dzisiaj pomóc. Pamiętajmy w modlitwach o ojcach synodalnych, módlmy się także za rodziny!

Dzisiejsza niedziela i Słowo, które Pan kieruje, mówi o Bożej uczcie. W pierwszym czytaniu Izajasz, prorokowi niespokojnych czasów, gdy Judzie groziło zagrożenie od strony Asyrii, jest prorokiem nadziei pokazując obietnice dotyczące Mesjasza i dzisiaj tak pisze: „Pan Zastępów przygotuje dla wszystkich ludów na tej górze ucztę z tłustego mięsa, ucztę z wybornych win, z najpożywniejszego mięsa, z najwyborniejszych win” (Iz 25,6). Te słowa są dla mnie ważne. Nie ma co ukrywać, lubię sobie pojeść. Myślę, że wiele osób to lubi. A Pan obiecuje, że będzie to najlepsza uczta. Pan obiecuje, że to On ją przygotowuje. I obiecuje dalej: „Raz na zawsze zniszczy śmierć. Wtedy Pan Bóg otrze łzy z każdego oblicza, odejmie hańbę od swego ludu na całej ziemi” (Iz 25,8). I to wszystko w kontekście uczty. Ta uczta napełni prawdziwą radością każdego uczestnika. Otrze łzę i zdejmie hańbę. On chce dać nam nowe życie, bez hańby, chce nam przywrócić wiarę w siebie, przypomnieć, że jesteśmy ważni. Jesteśmy ważni w Jego oczach. Mimo naszych niepowodzeń, mimo grzechu. On nam ufa i czeka na nas. Dlaczego? „bo Pan przyrzekł” (Iz 25,8). On jest Bogiem dotrzymującym swoich obietnic.

Temat podejmuje dalej Ewangelia. Widzimy w niej obraz uczty. Król przygotował wspaniałą ucztę, więc „posłał swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść” (Mt 22,3). Jak przygotowuje się ucztę to wcześniej robi się listę gości i wysyła zaproszenie. Wygląda na to, że zaproszenie zostało wystosowane wcześniej, a teraz jest jedynie potwierdzane. Każdy z nas jest zapraszany przez Króla – Boga Ojca, na ucztę już w momencie Chrztu. Rytuał podpowie: „N., stałeś(aś) się nowym stworzeniem i przyoblekłeś(aś) się w Chrystusa , dlatego otrzymujesz białą szatę. Niech twoi bliscy słowem i przykładem pomagają ci zachować godność dziecka Bożego, nieskalaną aż po życie wieczne”. Od Chrztu jesteśmy szczególni dla Boga i mamy odpowiednią szatę. Szatę, która tylko jest do nas dopasowana, tylko na nas leży jak ulał i tylko w niej wyglądamy tak pięknie! To zdanie ukazuje także, że zaproszenie wobec tego nie było dla zaproszonych zaskakujące, dziwi więc reakcja gości. Oni nie chcą przyjść, pokazując, że nie dorośli jeszcze na spotkanie z Panem ani z drugim człowiekiem. To niezwykła szansa, jaką każdy z nich i nas otrzymuje. To zaproszenie na ucztę, nie do pracy czy na przesłuchanie czy na sąd, ale na ucztę! Tą ucztą jest Eucharystia. Najlepsza z uczt, bo to Uczta Miłości. Od samego początku to widać, gdy kapłan idzie i całuje ołtarz, później robi znak krzyża i ogłasza: „Miłość Boga Ojca…”, aż po Komunię, gdy jednoczymy się z Bogiem, który jest miłością (por. 1 J 4,8). Ale człowiek może nie chcieć przyjść do Boga. Może być tak i dzisiaj. Dlaczego?  Bo nuda, bo zimno, bo kazanie mi nie pasuje itp. Można wyliczyć wiele powodów. To nie jest postawa chrześcijańska! To pokazuje, jak mało jeszcze rozumiemy z Eucharystii… Jak mało jeszcze wierzymy…

Ewangelista podpowiada: „sala zapełniła się biesiadnikami” (Mt 22,10b). Bóg, jako nasz Ojciec chce, aby Jego dom był pełny, by każdy tam się znalazł. On cierpliwie czeka na każdego, pokazuje to przypowieść o Synu Marnotrawnym, gdzie czytamy: „A gdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec i wzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję i ucałował go” (Łk 15,20). Mimo tego, obowiązuje jakaś etykieta spotkania. Czytamy dalej: „Wszedł król, żeby się przypatrzyć biesiadnikom, i zauważył tam człowieka, nie ubranego w strój weselny. Rzekł do niego: "Przyjacielu, jakże tu wszedłeś nie mając stroju weselnego?" Lecz on oniemiał” (Mt 22,11-12). Król przybył i urzeczywistnia Królestwo. Dlaczego król tak się zdenerwował? Odpowiedź jest jasna. Jezus powiedział: „Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie” (Mt 7, 21). Trzeba mieć odpowiednią szatę. Tę białą szatę z sakramentu Chrztu, o którą mieli m.in. dbać rodzice i chrzestni, ale i my sami. Jak czytamy: słowem i przykładem. Apokalipsa podpowie: „Ci przyodziani w białe szaty kim są i skąd przybyli? (…) I rzekł do mnie: To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali swe szaty, i w krwi Baranka je wybielili” (Ap 7,13-14). Niedawno zmarła Anna Przybylska, która wyspowiadała się po 13 latach, wróciła do Boga. Pokazała, jak i gdzie wyprać swoją szatę. Tu pralka nie pomaga, ani proszek. Trzeba być Jezusowym, tzn. mieć Jego Serce i Jego Ducha. Bez tej szaty nie przystąpimy ani do Komunii Świętej, ani nie mamy co liczyć na niebo. Bóg chce także naszego powrotu, chce byśmy już od teraz nosili odpowiednią szatę. Dla nas jest ciągle szansa. To teraz decyduje się nasza przyszłość. To teraz sami decydujemy. Psalmista powie: „dobroć i łaska pójdą w ślad za mną” (Ps 23). Za nami może chodzić, albo Boża łaska i dobro jakie dokonujemy, albo zło. Panie, proszę Cię, dodawaj udzielaj łaski, abym był blisko Ciebie. Pomagaj zachować mi czystą szatę, abym był gotowy na spotkanie z Tobą w Eucharystii i w życiu wiecznym!

Św. Paweł w Liście do Filipian tak pisze: „Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia” (Flp 4,13). On wie, że tylko Bóg jest jedyną podporą człowieka. Pawłowi te słowa na pewno towarzyszy wielokrotnie, pewnie powtarzały się mu w głowie niczym echo. Dlatego poszedł na III wyprawy misyjne.. I Paweł pisze dalej: „A Bóg mój według swego bogactwa zaspokoi wspaniale w Chrystusie Jezusie każdą waszą potrzebę” (Flp 4,19). Naturalne, że będą towarzyszyć człowiekowi jakieś lęki, pragnienia w tym życiu. On wiedział, że skoro Pan do czegoś powołuje to daje łaski Dlatego nie ma co się lękać! Paweł mówi, że w imię Jezusa wszystkie te lęki odejdą. Zaspokojenie naszych potrzeb leży w Jezusie. On jest rozwiązaniem wszystkich problemów człowieka. Bo jak On sam powiedział: „Ja jestem drogą, prawdą, i życiem” (J 14,6). Psalmista doświadczał takiego Boga. Pisze On dzisiaj: „Pan jest moim pasterzem, niczego mi nie braknie” (Ps 23).

Dlatego Paweł pisze: „Umiem cierpieć biedę, umiem i obfitować. Do wszystkich w ogóle warunków jestem zaprawiony: i być sytym, i głód cierpieć, obfitować i doznawać niedostatku” (Flp 4,12). Paweł wie, że Pan, Dawca wszelkiego dobra, zatroszczy się o wszystko. Myślę, że Paweł w pełni zrozumiał często powtarzane przez Mateusza słowa: „Królestwo niebieskie podobne jest do…” (Mt 22,2). Paweł na różne sposoby, w biedzie, w sytości, w cierpieniu, w niedostatku, w radości itd., ukazywał, że Królestwo Boże jest dla każdego. Obojętnie od tego, jaki ma status. Ważne, że nosi w sobie podobieństwo do Boga i jest Jego dzieckiem. To zadanie też dla każdego z nas, chrześcijan, aby w swoim otoczeniu urzeczywistniać na różne sposoby, niestrudzenie i z ogromną radością Królestwo Boże. I każdy z nas ma szansę się tam dostać. I za to dziękuje dzisiaj Bogu, słowami Pawła: „Bogu zaś i Ojcu naszemu chwała na wieki wieków! Amen (Flp 4,20). A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

sobota, 4 października 2014

27 niedziela zwykła, wina, wina i wina jeszcze raz dajcie!

Liturgia Słowa 27 niedzieli zwykłej:

Iz 5,1-7 Ps 80 Flp 4,6-9 Mt 21,33-43

         Rozpoczął się miesiąc październik, powszechnie nazywany miesiącem Maryi. W tym czasie szczególnie towarzyszy nam modlitwa różańcowa, bardzo głęboka i biblijna. Podczas rozważań poszczególnych tajemnic najlepiej jest nam zaprzyjaźnić się z Maryją. Wielu świętych, ale i ludzi XXI w. mówi jasno, jak ważna jest dla nich modlitwa różańcowa, można tu wymienić chociażby brązowa medalistka lekkoatletycznych mistrzostw Europy 2014 – Joanna Jóźwik czy srebrny medalista Artur Kuciapski. A modlili się razem. W naszych parafiach na pewno organizowane są wspólne nabożeństwa różańcowe. Wspólna modlitwa zawsze nas utwierdza, dlatego uczęszczajmy na nie, ale pamiętajmy także o tej modlitwie w czasie naszych podróży do szkoły czy pracy, w kolejkach czy odpoczywając gdziekolwiek.

Słowo, które dzisiaj czytamy cieszy nie jednego. Powtarza się bardzo często słowo winnica, które w wielu umysłach wywołuje radość i uśmiech na twarzy. Jak czytamy u proroka Izajasz i w Ewangelii św. Mateusza, Bóg ma swoja winnice. Izajasz określa swoja wypowiedź, jako „pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy” (Iz 5,1). Bóg kocha swoja winnice, którą jest „Otóż winnicą Pana Zastępów jest dom Izraela, a ludzie z Judy szczepem Jego wybranym”(Iz 5,7a). Winnica była w ówczesnych czasach bardzo wartościowa, mówiła o zamożności danego gospodarza, a nie każdy miał winnice. W Bożych oczach to Izrael był bardzo wartościowy, z nim zawarł przymierze, mówiąc: „będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów” (Wj 19,5). O coś wartościowego troszczymy się szczególnie. Tak Bóg troszczył się o całego Izraela. Ta troska jest opisana w pieśni, jako: „okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł” (Iz 5,2). To nie jest byle jaka praca, ale ogromny wysiłek fizyczny, ale i materialny. Bóg zainwestował w winnice.

Dla Boga taką winnicą jest każde jego stworzenie, czyli każdy z nas. Bóg wiele dla ans zrobił, z prostego względu – On nas kocha. I wiele jest tych cudów: nasze życie i to w danym kraju, zdrowie, powołanie, rzeczywistość, radości. Proste, małe cuda, ale i te wielkie, jak rozwiązanie niektórych problemów, chorób, trudności czy nałogów. Bóg w nas inwestuje, bo nas kocha i nam ufa… Podobnie jest w Ewangelii (Mt 21,33-34). Bóg też zainwestował w winnice. Ale przyszedł czas zbiorów i „posłał swoje sługi do rolników, by odebrali plon jemu należny” (Mt 21,34). Bóg także od nas oczekuje konkretnych owoców i to zgodnych z Ewangelią. Owoców, o których św. Paweł tak dzisiaj pisze: „W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli” (Flp 4,8). Każdy z nas ma sumienie i w nim można zobaczyć czy nasze czyny są ewangeliczne. Prawdziwe, tzn. robione dla Boga, a nie dla siebie; godne, tzn. Boże i szanujące człowieka jako osobę, a nie hańbiące i poniżające człowieka; sprawiedliwe, tzn. dbające o swoje dobro i drugiego człowieka, a nie dokonujące wyzysku i ucisku; czyste, tzn. szanujące godność człowieka, a nie dopuszczające się gwałtów na sumieniach i umysłach innych; miłe, tzn. przyjemne i radosne, a nie smucące nas i czyniące z nas męczenników. To nas prowadzi do cnoty. Łatwo to zweryfikować, całe nasze zachowanie w domu, w pracy, w naszych środowiskach. Bóg w nas inwestuje, ale od nas zależy jaki plon wydamy. Izrael „cierpkie wydał jagody” (Iz 5,2), ale Ojciec posłał Jezusa, Jedynego Dziedzica (Mt 21,38), aby ratować winnice. Logika ludzka jest inna – kara. A logika Boga to ratunek człowieka, przez Jezusa. Nie ma innego dziedzica. Wszystko inne to ułuda. Jest albo Jezus, albo nie ma Go. Nie ma innego wyjścia. Lecz rolnicy Jezusa: „schwyciwszy, wyrzucili z winnicy i zabili” (Mt 21,39).

W naszym życiu może być podobnie. Nie koniecznie podobają nam się Boże porządki, to czego On oczekuje, to jak rolnicy, najłatwiej Boga wyrzucić ze swojego życia. Najlepiej żyć samemu dla siebie, wg swoich zasad. Łatwo nam usunąć przykazanie 1, 2, 3…… 10. Łatwo nam usunąć, bo jesteśmy wygodni i bezczelni wobec Boga. Oszukujemy Go, okłamujemy siebie, łudząc się, że wszystko jest ok. Ale nie doceniamy Boga… A Jezus tak to skomentował: „Królestwo Boże będzie wam zabrane, a dane narodowi, który wyda jego owoce” (Mt 21,43). Bóg jest miłosierny, ale i sprawiedliwy. Czeka, ale Jego cierpliwość ma granice. W pewnym momencie powie dość. Trudno przyznać się nam do grzechów. Ale psalmista pokazuje, ze można. Woła on: „Powróć Boże Zastępów, wejrzyj z nieba, spójrz i nawiedź tę winorośl (…) Odnów nas Panie, Boże Zastępów i rozjaśnij nad nami swoje oblicze, a będziemy zbawieni” (Ps 80). Bóg na nas czeka, ale czy się doczeka, to zależy tylko i wyłącznie od nas… Panie, wybacz mi grzechy, wybacz moją oziębłość na Ciebie, wybacz brak szacunku wobec Ciebie, olewatorstwo i brak zdecydowania. Wybacz!

Piękną wizję chrześcijańskiego życiu snuje przed nami dzisiaj św. Paweł. Pisze on: „O nic się zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!” (Flp 4,6). Modlitwa błagalno-dziękczynna jest modlitwą najskuteczniejszą. Budzi ufność wobec Boga i pokazuje, ze sami z siebie nic nie zdobędziemy. Często zapominamy o dziękczynieniu. Jesteśmy mistrzami gdy chodzi o modlitwę błagalną, ale gdy chodzi o dziękczynną, to często ją pomijamy. A mamy za co dziękować! Modlitwa dziękczynna koi serce i wprowadza w nas pokój. Św. Paweł dwa razy o nim dzisiaj mówi (w. 7 i w. 9). To ogromny dar, zwłaszcza gdy nasze serca targają różne wątpliwości odnośnie naszego życia. Św. Paweł daje wskazówkę, to co Ci daje pokój to bycie z Jezusem i pełnienie Jego woli. Wtedy stajemy się dziedzicami nowej ziemi i nowego nieba (por. Ap 21,7).

Bóg chce, abyśmy jako winnica owocowali, aby z nas wylewało się wino. Wino to symbol bogactwa, łaski i radości. Psalmista mówi: „Wlałeś w moje serce więcej radości niż w czasie obfitego plonu pszenicy i młodego wina” (Ps 4,8). Pan chce, aby ta radość z Jego obecności była w nas i udzielała się innym. Normalnie winnice sprzedają swoje produkty, tak Bóg chce, abyśmy my dawali radość wiary innym. Panie, dziękuje za obietnice Nieba, dziękuję Ci dzisiaj za wszelki trud jaki w moim życiu pojawia się, za trudne rozmowy, postawy innych ludzi, za moje trudne słowa, dziękuje Ci za Twoją łaskę i wiele radości jakimi mnie obdarzasz. Wiem, że w nich chcesz mnie prowadzić do zbawienia. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?


Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!