Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 30 sierpnia 2014

22 niedziela zwykła, nawracając Pana Boga?

Liturgia Słowa 22 niedzieli zwykłej:

Jr 20,7-9 Ps 63 Rz 12,1-2 Mt 16,21-27

Dzisiaj spędzamy w większości (oprócz studentów) ostatni dzień wakacji. Warto podsumować w sobie czas mijających wakacji, tego jak w ich czasie dbaliśmy o swoją wiarę oraz ten nowy rok szkolny, nowe wezwania jakie czekają nas w nadchodzącym czasie zacząć z Bogiem. Także 1 września będziemy przeżywać 75. rocznicę wybuchu II Wojny Światowej. Niech w tym czasie towarzyszy nam modlitwa za zmarłych obrońców naszej Ojczyzny, a także o pokój na świecie, zwłaszcza na Ukrainie oraz za naszych braci w wierze prześladowanych i mordowanych w Iranie. Od naszej modlitwy zależy tak wiele...

Dzisiejsza Liturgia Słowa zaczyna się w sposób bardzo romantyczny. Niejeden romans mógłby się wzorować. Jeremiasz pisze: "Uwiodłeś mnie, Panie, a ja pozwoliłem się uwieść" (Jr 20,7a). To pełne miłości i uczucia słowa proroka wobec Boga. Przypominają one słowa zakochanej kobiety wobec chłopaka, który starał się o jej względy. Tak samo jest trochę z nami. Bóg się o nas stara, walczy o nas każdego dnia. Czasami jest Mu łatwiej, czasami trudniej, w zależności od naszego nastawienia wobec Niego. Doświadczał tego i Jeremiasz, początkowo buntujący się wobec Boga i Jego powołania dla Niego. Lecz gdy w końcu Jemu uległ, tak to komentuje: "Stałem się codziennym pośmiewiskiem, wszyscy mi urągają" (Jr 20,7b). Jeremiasz był odrzucony przez swoich współziomków, gdyż nie prorokował zgodnie z ich zamysłem, ale zgodnie z wolą Bożą. I każdy, jak on, może sobie pomyśleć, że aby żyć, najlepiej zamknąć wiarę tylko dla siebie. Przeświadczenie o tym, że możemy się stać pośmiewiskiem dla innych będąc ludźmi wiary może nas odpychać od Boga. Jeremiasz nawet dodał: "I powiedziałem sobie: Nie będę Go już wspominał ani mówił w Jego imię!" (Jr 20,9a). Lecz zaraz tak to komentuje: "Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele. Czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem" (Jr 20,9b). Jeremiasza zaczęło nurtować sumienie, zaczęło mu wyrzucać pewne sprawy. Chciał on stłamsić w sobie Boże Słowo i Jego wezwanie tymczasem Słowo Boże to prawda obiektywna. Ono nie jest na nasze usługi, ale wzywa do prawdy, nigdy niczego nie kryjąc. Czasami człowiek może czuć się sponiewierany po kontakcie ze Słowem, czasami można czuć bunt, ale jeżeli chce się żyć w prawdzie, żyć pełnią życia, trzeba żyć ze Słowem. Słowo Boże jest dla nas, jak przyjaciel, który mówi prawdę o nas. A jaka jest prawda o człowieku?


Ukazuje to nam dzisiejsza Ewangelia, która jest kontynuacją z poprzedniego tygodnia, gdzie Piotr wyznawał wiarę w Bóstwo Jezusa. Jezus kierując dzisiaj do nas swoje Słowo ukazuje, że Jego droga związana jest z cierpieniem (Mt 16,21). Łącząc te obrazy, można zauważyć, że droga wiary każdego z nas jest związana z krzyżem, o czym za chwilkę. Prawda o człowieku widoczna jest tymczasem w postawie Piotra. Czytamy o reakcji Piotra: "wziął Go na bok i począł robić Mu wyrzuty: Panie, niech Cię Bóg broni! Nie przyjdzie to nigdy na Ciebie" (Mt 16,22). Mateusz używa tutaj gr. epitimao, które tłumaczy się jako ganić, upomnieć, robić wyrzuty. Piotr dosłownie krzyczy na Jezusa. Ile razy my, w naszej wierze krzyczymy do Jezusa, chcąc Go odwieźć, jak Piotr od różnych pomysłów, przedstawiając Mu nasze. Piotr nie godzi się z taką misją Jezusa, Boga, w którego wiarę przed chwilką wyznał. Bóg nie może być dla Piotra Bogiem cierpienia i odrzucenia. Bóg jest Bogiem zwycięstwa. Piotr pokazuje, że pomimo przebywania z Jezusem, słuchając Jego Słowa,patrząc na Jego dzieła, jeszcze malutko rozumie Jezusa i Jego misje, mało rozumie czym jest wiara. Jak bardzo jesteśmy do Niego podobni, ilekroć krzyczymy do Boga, że coś jest nie tak w naszym życiu, ilekroć przedstawiamy Mu nasze pomysły na życie ilekroć nie godzimy się z takim obrazem Boga, wyobrażając Go sobie, jako np. dojną krowę czy surowego kata, krwiopijce albo niczym nie interesującego się Stwórce. Na szczęście, Bóg jest większy!

Jak sobie z tym radzić pięknie ukazuje dzisiejszy psalm. Oprócz tego, ze ukazuje on tęsknotę za Bogiem oraz to, iż łaska Boża jest cenniejsza nad wszystko inne, to ukazuje jeszcze właściwą postawę człowieka wobec Boga, postawę uwielbienia. Psalmista tak modli się do Boga: "Będę Cię wielbił przez całe me życie i wzniosę ręce w imię Twoje (...) a usta Cię wielbią radosnymi wargami" (Ps 63). Jak psalmista w wierze najtrudniejsze jest to, co jest paradoksalnie łatwe. Większość z nas jest zdrowych fizycznie i ma możliwość wnieść ręce i przemówić wargami. Wzniesione ręce to nie tylko postawa modlitewna, ale także uwielbianie Boga swoim działaniem w codzienności, w swojej pracy, a ustami to w swoich słowach i modlitwach, nie tylko za to co radosne w naszym życiu, co przynosi nam uśmiech, powodzenie, dobre samopoczucie, ale także za to co trudne czy jest dla nas przeszkodą. Dzięki także trudnościom możemy odkrywać dobroć Boga, niejako dostrajać nasze życie do Jego melodii. Panie dziękuje Ci za wszystko, za wszystko co dobre w moim życiu, ale i za to co jest trudne, bo w tym może się objawiać Twoje miłość do mnie!

Jezus mówi dzisiaj do Piotra: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo myślisz nie na sposób Boży, lecz na ludzki" (Mt 16,23). Dosłownie zwraca się do niego: stań za mną przeciwniku. Jezus doskonale wie jak iść i co ma robić, nie potrzebuje doradców w przeciwieństwie do człowieka. Ten kto sprzeciwia się krzyżowi, kto nie przyjmuje krzyża i odciąga od niego jest po prostu przeciwnikiem. Dlatego Jezus mówi: "jeśli kto chce pójść za Mną" (Mt 16,24), bo On poszedł i wziął na siebie cały ciężar krzyża, pokazując dokładnie drogę. Ważne jest to, że Jezus ukazuje decyzję człowieka w zupełnej wolności. On do niczego nie zmusza, mówi cały czas do każdego z nas: jeśli chcesz. To piękne z Jego strony, tak wielki szacunek wobec naszej wolności. Normalnie nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni, ciągle do czegoś zmuszani, jakby popychani... Jezus mówi, aby iść za Nim, nie przed Nim, nie obok, ale za Nim. Psalmista powie: "Okryje cię swymi piórami i schronisz się pod Jego skrzydła: Jego wierność to puklerz i tarcza" (Ps 91,4), a autor listu do Hebrajczyków uczy: "Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga" (Hbr 12,2). Puklerz i tarcza towarzyszyły wojownikom, jako obrona. Dlatego łatwiej nam kroczyć za Jezusem, który nas ochrania a jednocześnie prowadzi do pełnego i prawdziwego życia.

Walka toczy się o nasze życie. Dlatego Jezus zaraz dodaje: "Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za swoją duszę?" (Mt 16,26). Na nic człowiekowi sława, chwała i bogactwo tego świata, zdobywane gwałtem i krętactwem, po trupach, kosztem drugiego człowieka i swojej relacji z Bogiem, bo choć ludzkim okiem zyskujemy wiele w świecie to jednak patrząc z perspektywy wieczności wszystko tracimy. Oko i serce ciągnie nieraz ku temu światu. Paweł, człowiek wielce wykształcony, z podwójnym obywatelstwem, mający szerokie perspektywy rozwoju, po spotkaniu z Jezusem, tak dzisiaj nas uczy: "Nie bierzcie więc wzoru z tego świata" (Rz 12,2a). Świat dzisiaj idzie często w innym kierunku niż wiara, wielbiąc ludzkie ciało, przyjemność i rozum, negując wartość ducha. Świat zapomina, że człowiek jest jednością ciała i ducha. Mimo, że świat jest w większości chrześcijański. Dlatego Paweł wzywa: "przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, abyście umieli rozpoznać, jaka jest wola Boża: co jest dobre, co Bogu przyjemne i co doskonałe" (Rz 12,2b). Poznawać wolę Bożą... Nie każdy musi robić to samo, każdy ma swoją drogę powołania, kroczenia za Bogiem. Bogactwem jest zawsze różnorodność, ale zjednoczona wokół Jezusa. Człowiek poznaje wolę Boga w dialogu, na modlitwie. I wtedy człowiek widzi, czym Pan chce go obdarować. Dlatego Paweł dodaje "Proszę was, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście dali ciała swoje na ofiarę żywą, świętą, Bogu przyjemną, jako wyraz waszej rozumnej służby Bożej" (Rz 12,1). Paweł prosi, aby być szczodrym wobec Boga, aby nie bać się stać się jak Jezus czy on sam, ofiarą dla Boga, ofiarą z siebie, swojego czasu, umiejętności i zaangażowania. Od tego zależy wygląd Kościoła... Panie, proszę Cię, abym każdego dnia kroczył za Tobą, dodawaj mi pokory oraz wlewaj we mnie odwagę do składania siebie w ofierze. Proszę, abym każdego dnia dostosowywał swoje życie do Ciebie i Twojego planu, czyniąc to z wielkim ochotnym sercem i radością!

Radosnego odkrywania Boga w codzienności!

niedziela, 17 sierpnia 2014

20 niedziela zwykła, (nie)czuły Jezus?



Liturgia Słowa 20 niedzieli zwykłej:

Iz 56,1.6-7 Ps 67 Rz 11,13-15.29-32 Mt 15,21-28

            Papież Franciszek w dniach 14 – 18 sierpnia wybrał się z pielgrzymką do Korei Południowej. To młody Kościół, ale dynamicznie się rozwijający. Chrzest rokrocznie przyjmuje tam ok. 100 tys ludzi. Podczas pielgrzymki papież Franciszek m.in. beatyfikował w Seulu Pawła Yun Ji-Chung i jego 123 towarzyszy, którzy należeli do pierwszego pokolenia męczenników koreańskich; zachęcał wiernych do gorliwego i radosnego świadczenia o Jezusie, przypominając, że takiego świadectwa potrzebuje dzisiaj Kościoł. Módlmy się za papieża i za jego pielgrzymkę, prosząc o jej owoce dla całego Kościoła, a zwłaszcza wspólnoty w Korei.

Dzisiejsza Liturgia Słowa bardzo pociesza i dodaje każdemu nadziei. W pierwszym czytaniu słyszymy proroka Izajasza, który woła: „dam miejsce w moim domu i w moich murach oraz imię lepsze od synów i córek, dam im imię wieczyste i niezniszczalne” (Iz 56,5). Izajasz, który wracając z niewoli babilońskiej widzi, że do narodu wybranego, którego członkiem można było się stać tylko na mocy pochodzenia, tzn. więzów krwi, a w jego czasach dochodzi na mocy konwersji, tzn. świadomego przejścia do religii żydowskiej, głosi, że wolą Bożą jest zbawienie każdego człowieka. Bóg chce zbawić również pogan, a nie tylko jeden naród. Dlatego zaraz dodaje: „mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów” (Iz 56,7). Pan woła do każdego człowieka, aby był w Kościele, bo tylko w Kościele jest zbawienie. Mówił o tym także św. Cyprian, biskup Kartaginy, męczennik III w. w słowach: „poza Kościołem nie ma zbawienia”.

Czasami jednak można się spotkać z formułą XXI w. – przyjmuję Jezusa, jestem wierzący, ale bez Kościoła. Św. Cyprian w ogóle nic nie ma wspólnego z tą formułą, która pokazuje zawsze, że pustkę i niezrozumienie wiary. Człowiek może nie czuć się w Kościele jak w domu, może nie czuć wiary, nie czuć Eucharystii jako spotkania z Bogiem. Dlaczego? Bo pozostajemy często bierni w wierze. Milczenie podczas Eucharystii, bez odpowiedzi, nawet wspólnej modlitwy Ojcze nasz czy bez zaangażowania w śpiew, czasami przysypianie czy też brak koncentracji. Gdyby kiedykolwiek jakiś mężczyzna czy kobieta w taki sam sposób zachowywała się na randce, to myślę, że jeszcze raz czy dwa by się jeszcze spotkali, ale później z racji tego, że jest to męczące to by już przestali. Podobnie może być z nami. Jak to pozmieniać? Co jest kluczem?

Izajasz w pierwszych słowach mówi: „zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie” (Iz 56,1). Bóg daje nam wszystkim wskazówkę, przypominając, że najprostszą drogą do osiągnięcia świętości i szczęścia jest posłuszeństwo Jego prawu. Posłuszeństwo w pełni, a nie na pół gwizdka. Dzisiaj świat lubi być tylko tak trochę, aby nie narażać się nikomu, a jednocześnie zadowolić wszystkich. W Apokalipsie czytamy słowa: „znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3,15-16). Obojętność i zletnienie człowieka wiary są najgorszą postawą, która doprowadza człowieka i jego wiarę do ruiny. Powodów może być wiele m.in. zły obraz Boga czy złe doświadczenie ludzi Kościoła. Tymczasem ludźmi gorszą się tylko ci, którzy uważają się za lepszych, za takich, którzy na pewno się takich złych czynów nie dopuszczą, nie są do nich zdolni, a w rzeczywistości każdy jest zdolny do największego zła. Prawdziwy obraz Boga pokazuje nam dzisiaj psalmista, modląc się: „niech Bóg nam ukaże pogodne oblicze” (Ps 67). Lubię się modlić tymi słowami, bo one pokazuje mi zawsze, że Bóg się do mnie uśmiecha. Dokładnie w tej chwili. A to napawa wielka radością! Panie, dziękuje Ci, że mi ufasz, że doprowadzasz mnie przez różne sytuacje i ludzi do wiary, za Twój uśmiech i radość!

Radość też kipi z Ewangelii. Czytamy tam na początku: „Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu” (Mt 15,21). Jezus idzie do pogan, spełniając zapowiedź proroka Izajasza. W tamtych terenach słyszano o Jezusie, jako wielkim proroku, dlatego przychodzi do Niego kobieta kananejska, poganka, która staje się symbolem głębokiej wiary. Mateusz opisuje, że owa kobieta: „wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha” (Mt 15,22). Używa on tutaj greckiego słowa kradzein, które oznacza przenikliwy krzyk, wręcz wrzask, a zarazem wołanie modlitewne. Problem miała dość wielki, jej córka jest chora, musiała być więc zdesperowana. Myślę, że wielu rodzicom łatwo postawić się w takiej sytuacji, albo łatwo pomyśleć młodszym, że choruje ktoś nam bardzo bliski, typu rodzeństwo czy przyjaciele. I ona krzyczy, przeraźliwie krzyczy. Ta córka dręczona to także symbol każdego z nas. A ktoś dziś z nas nie jest dręczony przez złego na różne sposoby – myśli, pragnienia, odczucia itp. Dziś toczy się walka o moje i Twoje zbawienie. Tylko od nas zależy czy upadniemy na kolana przed Jezusem czy przed złym. Możemy nawet nie wiedzieć, ile osób nas w tej walce wspiera, aby dojść do Jezusa. Za nas modli się zawsze cały Kościół, abyśmy pozostawali wierni Jezusowi.

Postawa Jezusa wydaje się niecodzienna, dziwna. Jezus: „nie odezwał się do niej ani słowem” (Mt 15,23). Jezus wydaje się szorstki, jakby odpychający. Nawet nic nie mówi. Na prośbę Apostołów, którym zapewne było po prostu wstyd, że poganka robi tak wielki raban, prosili Jezusa, ale nie za nią, ale by ją odprawił. Apostołowie widać, ze jeszcze niewiele rozumieli z nauki Jezusa, który mówi im: „jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24). Nam czasami może się wydawać, że gdy my do Niego mówimy, On nie odpowiada, że nie interesuje się naszymi problemami, ze o nas, właśnie o nas a nie o innych, zapomniał! Ewangelia pokazuje, że tak nie jest, Bóg słucha, ale czasami czeka, aby człowiek mógł pokonać siebie. Kobieta kananejska „przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi!” (Mt 15,25), wykazując w rozmowie bezgraniczną pokorę i zaufanie wobec Jezusa, który „jej odpowiedział: "O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!" Od tej chwili jej córka była zdrowa” (Mt 15,28). Taka postawa niejako łamie Jezusowi Serce.

Dlaczego tak postąpił Jezusa? Dlaczego można by rzecz był tak nieczuły? Jezus podejmuje tutaj ryzyko wiary. On ufa człowiekowi, że ten zaufa Mu bezgranicznie. W Księdze Mądrości czytamy: „Bóg ich bowiem doświadczył  i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu przyjął ich jak całopalną ofiarę” (Mdr 3,5-6). Kobieta zdaje egzamin, staje się kobietą głęboko wierzącą, a na początku była poganką. Staje się wzorem dla każdego z nas, ukazując, że i przed nami jest droga świętości. Przypomina o tym i św. Paweł, mówiąc: „bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,29). Paweł przypomina, że każdy z nas jest wezwany do świętości. To pierwotne powołanie, które realizujemy od momentu Sakramentu Chrztu Świętego. Panie, proszę dopomagaj mi, dodawaj łaski, abym pozostawał Ci wierny, Twojej nauce, Ewangelii, abym wiernie realizował świętość w swojej codzienności! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!