Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 26 listopada 2011

1 niedziela Adwentu


Liturgia Słowa 1 niedzieli Adwentu:

Iz 63,16b-17.19;64,3-7 Ps 80 1 Kor 1,3-9 Mk 13,33-37

            Dzisiaj wielki dzień! Kościół dzisiaj daje nam kolejny okres – Adwent. Ten szczególny czas to nie tylko wieniec adwentowy w Kościele czy schodki ze schodzącym coraz niżej Małym Jezuskiem, aż wreszcie dojdzie do stajenki. Ale to czas mojego osobistego przygotowania się na spotkanie z Nim. Spodobał mi się napis jaki widziałem na jednej z gablot: „Adwent – na co czekasz?” Adwent trwa 4 tygodnie, to bardzo dużo czasu. Dzisiaj potrzeba dziękczynienia za ten kolejny Adwent, za możliwość nawracania się, za czas dla mnie i Boga. Właściwie można zapytać po co jest Adwent? Myślę, że najlepiej opisują to słowa dzisiejszego psalmisty: „Powróć Boże Zastępów (…) daj nam nowe życie!” (por. Ps 80). W ten pierwszy dzień warto przyjrzeć się poprzednim Adwentom w naszym życiu i prosić Boga, aby ten nie był „zwykłym i szarym” przygotowaniem się do świąt Bożego Narodzenia i przypomnieniem o kupnie prezentów, ale czasem, gdzie nauczymy się na nowo patrzeć na Boga, a przez to na drugiego człowieka.

Prorok Izajasz to dla mnie jeden z „czyścicieli sumienia i mojego obrazu Boga”. Słowa w jego księdze są zawsze mocne i konkretne. I pozostają takie dzisiaj. „Tyś Panie, naszym ojcem, „Odkupiciel nasz” to Twoje imię odwieczne” (por. Iz 63,16). Wyznanie, że Bóg jest Ojcem i Odkupicielem to uznanie, swojej zależności od Niego, uznanie szczególności relacji z Nim, którą wyraża miłość. To szczególnie ważne odkryć w sobie obraz Boga, jako Ojca, bo on wiele uzmysławia. Sam mam bardzo dobrego ojca, który w życiu bardzo wiele mnie nauczył. I dzisiaj mogę powiedzieć, że czasami nie rozumiałem jego zachowań, jego decyzji, ale dzisiaj wiem, że to co robił było to czynione z miłości i troski o mnie. Tak samo jest z Bogiem. Czasami to co On mi zaserwuje nie rozumiem, ale kto powiedział, że muszę wszystko rozumieć od razu? Potrzeba ufności Bogu, który chce dla mnie dobrze. „Obyś rozdarł niebiosa i zstąpił, przed Tobą skłębiłyby się góry” (por. Iz 63,19). Te słowa opisują łaskawość Boga oraz gorące pragnienie i lamentacje do Boga, o Jego rychłe przyjście na ziemię. Podobnie woła psalmista: „usłysz Pasterzu Izraela (…) przyjdź nam z pomocą; powróć Boże Zastępów” (por. Ps 80). Bóg to zapowiedział, i dotrzymuje słowa, bo „wierny jest Bóg” (por. 1 Kor 1,9).

„Ani ucho nie słyszało, ani oko nie widziało, żeby jakiś bóg poza Tobą działał tyle dla tego, co w nim pokłada ufność. Wychodzisz radośnie naprzeciw tych, co radośnie pełnią sprawiedliwość i pamiętają o Twych drogach” (por. Iz 64,3-4). Te słowa pięknie opisują, jeszcze bardziej Kim jest Bóg. Tylko o Nim można prawdziwie powiedzieć, że troszczy się o swoje stworzenie, że nie zostawia go samego. Jednak wyznanie wiary, że Bóg jest Ojcem, doświadczanie tego, Jego miłości i opieki dokonuje się, nie może pozostać tylko na płaszczyźnie serca, ale musi być widoczne, m.in. na drodze pełnienia Jego woli w codziennym życiu. Chociażby przez uczynki miłosierdzia o których mówił Jezus w Ewangelii z tygodnia wcześniej (por. Mt 25,34-36). Adwent to dobry czas na postanowienia, które zbliżą nas do Boga i drugiego człowieka, może to być praca w wolontariacie czy praca charytatywna. Odłożenie cukierków na bok to wyrzeczenie dobre dla dzieci… Bez tego jakiegoś zadania/wyrzeczenia adwent pozostanie pusty, niepełny…


Czas ucieka każdego dnia. Nigdy nie wróci czas który mógłbym wykorzystać na coś dobrego, a spożytkowałem go w niezbyt dobry sposób, np. siedzieć zamknięty w pokoju i oglądając film, gdy ktoś potrzebuje jakiejkolwiek pomocy. Dlatego ten czas 4 tygodni szybko minie, ale on już nie wróci. Stąd potrzeba szczególnej mobilizacji na Adwent 2011. Mobilizuje mnie dodatkowo dzisiejsza Ewangelia i przypowieść o człowieku – podróżniku. Bóg stworzył ludzi i każdego powołuje, czyli „każdemu wyznaczył zajęcie” (por. Mk 13,34). Nie znamy dnia kiedy nastąpi koniec świata, jak sam mówi Jezus: „kiedy nadejdzie ten dzień i godzina nikt nie wie, (…) tylko Ojciec” (por. Mk 13,32), więc na nic spekulacje, że koniec świata odbędzie się w grudniu 2012 czy po Euro w Polsce. Śmiać mi się chce, gdy słyszę, że ktoś ogłasza koniec świata. Muszę tu powiedzieć, że skolekcjonowałem 13 końców świata w swoim życiu i czekam na następne. Nie znaczy to, że nie wierze w koniec świata. Wręcz przeciwnie, wierzę, chociaż nie wiem kiedy ono nastąpi. Dlatego potrzeba żyć tu i teraz! Muszę zająć się teraźniejszością, by nie przespać kolejnego czasu Adwentu, ale czuwać i robić coś dobrego (por. Mk 13,36-37).

Czuwać nie jest łatwo, bo wymaga to zaangażowania swoich sił. Ale dzięki Jezusowi „zostaliśmy wzbogaceni we wszelkie słowo i wszelkie poznanie, bo świadectwo Chrystusa utrwaliło się w was, tak iż nie doznacie braku żadnej łaski” (por. 1 Kor 1,5-6). To przez przyjście Jezusa, dzięki łasce chrztu zostałem uzbrojony we wszystko, by czuwać. Ale chrześcijanie wierzą w powtórne przyjście Jezusa: „oczekując objawienia się Pana naszego Jezusa Chrystusa” (por. 1 Kor 1,7). On przyjdzie, to pewne. I On „będzie umacniał was do końca, abyście byli bez zarzutu” (por. 1 Kor 1,8) przed Bogiem. Dlatego dzisiaj wołam: „Marana tha! – przyjdź Panie Jezu!” (por. Ap 22, 20-21). Dzisiaj proszę Boga, o łaskę wytrwania w Nim, bym przez ten Adwent zbliżył się do Niego i do drugiego człowieka, bym wierzył, uznał i ufał, że On jest prawdziwym Ojcem i Odkupicielem, który chce dla mnie jak najlepiej. Proszę dzisiaj o wstawiennictwo Maryję, która potrafiła zaufać wbrew wszystkiemu… A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu Adwentu!

sobota, 19 listopada 2011

34 niedziela zwykła - Niedziela Chrystusa Króla


Liturgia Słowa 34 niedzieli zwykłe, Niedzieli Chrystusa Króla:

Ez 34,11-12.15-17 Ps 23 1 Kor 15,20-26.28 Mt 25,31-46

            Dzisiaj Kościół celebruje Niedzielę Chrystusa Króla, patronalne święto Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. To bardzo piękny ruch w Kościele, oparty na tradycjach chrześcijańskich i harcerskich, pielęgnujący piękne życiowe postawy. Jestem pełen uznania dla ludzi, którzy budują tę wspólnotę. Widziałem ich pracę, ponieważ byłem na wyjeździe wakacyjnym KSMu w Murzasichle. Człowiek, który staje się niewierny swoim ideałom, trwałym wartościom idzie na dno. Dzisiaj życzę każdemu członkowi KSMu wytrwałości i wierności zasadom, jakie wyznają. Trwajcie mocni w wierze!

W najbliższych dniach nastąpi koniec roku liturgicznego. Przyszła niedziela to I Niedziela Adwentu. Dzisiaj prorok Ezechiel przytaczając słowa Wyroczni Pana przypomina o Bogu, który zawsze, nieustannie i wciąż będzie mnie szukał, mnie owcę. „Bóg jest miłością” (por. 1 J 4,8), dlatego mówi: „Ja sam będę szukał moich owiec i będę miał o nie pieczę” (por. Ez 34,11). To piękny obraz Bożej miłości. Każdy człowiek jest spragniony miłości, a każdy jej w jakimś stopniu doświadcza, czy to w kontakcie z rodziną, przyjaciółmi czy drugą połówką. Bóg chce, aby każdy przyjął właśnie Jego jako swoją osobistą i prywatną połówkę, abym żył w bliskości z Nim, nieważne czy żyje w „miejscu ciemnym i mrocznym” (por. Ez 34,12). Zawsze jest szansa powrotu, dzięki temu, że Jezus Chrystus przyszedł na świat i stał się dobrym pasterzem (por. J 10,11-18). Dla Boga owca nigdy nie jest w złym stanie, nie jest ani zbyt: „zagubiona, zabłąkana, okaleczona, chora czy tłusta i mocna” (por. Ez 34,16). 


Rozmawiając czasami z moimi znajomymi z poza WSD słyszę, że na powrót nie zasługują, bo zbyt mocno popadli w grzech, za daleko to już zaszło, nie widzą przed sobą niczego, tylko dno. Odpowiadam jedno: potrzeba tylko zaufania Bogu i pozwolenia na prowadzenie się przez Niego. Zmiana kursu życia, na kurs Boży, to gwarant szczęścia. Widać to w Psalmie dzisiejszym, który nawiasem mówiąc zdecydowanie lubię. Psalmista mówi: „Prowadzi mnie nad wody, gdzie odpocząć mogę, orzeźwia moja dusze, wiedzie mnie po właściwych ścieżkach, stół dla mnie zastawia, namaszcza mi głowę olejkiem, kielich napełnia po brzegi” (Ps 23), krótko mówiąc, samo szczęście. Ten obraz nie jest wymyślony, ale realny. Człowiek gdy zmienia myślenie, gdy daje się Mu poprowadzić przez ciemne doliny otrzymuje 100 % więcej, aniżeli może marzyć. Czy to trudne do doświadczenia? Wydaje mi się, że i tak i nie. Ciężkie i wiem o czym mówię. To pokonanie bariery rozumu i zaufanie Temu, który nie pasuje do logiki świata i pokonanie bariery zmysłów, by wierzyć w Tego, którego nie widać. To wszystko jest do góry nogami! Pokazuje mi to bł. brat Karol de Foucauld.  Ale to jeszcze nie wszystko. Dalej czytamy: „I zamieszkam w domu Pana, po najdłuższe czasy!” (Ps 23). Pan Jezus powiedział: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. (…) Idę przygotować wam miejsce!” (por. J 14,2). To dopiero obietnica, żyć na zawsze z i w Miłości i Szczęściu!


  Koniec roku liturgicznego to dobry czas na analizę swoich zachowań, czyli na swoisty rachunek sumienia. Bóg mówi: „Oto ja osądzę poszczególne owce, barany i kozły.” (por. Ez 34,17). Póki człowiek jest na ziemi, może dokonywać rachunku sumienia, ma czas na naprawienie swoich błędów. Po śmierci, a ona nastąpi, odbędzie się sąd nad każdym z nas. Każdy rok jest darem od Boga i jest nam nie tylko dany, ale i zadany. Zadany do tego, by coraz bardziej doskonalić się jako chrześcijanin. W kontekście Ewangelii, która jest dzisiaj bardzo bogata i piękna, gdzie Jezus mówi: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo przygotowane wam od założenia świata. Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a napoiliście Mnie; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie; bo byłem chory, a odwiedziliście Mnie”. (por. Mt 25,34-36). Jezus wymienia tutaj uczynki miłosierdzia, co do ciała, jakie powinni pełnić chrześcijanie. Dziś Jezus wzywa mnie do konkretnego rachunku sumienia, z całego roku, z uczynków miłosierdzia, ale jak podkreśla też prorok Ezechiel, z pracy pasterskiej. Ten rachunek sumienia może dzisiaj przestraszyć każdego, bo może zdać sprawę, że bardziej człowiek jest bliski strony „męki wiecznej niż życia wiecznego” (por. Mt 25,46).

Jezus w Ewangelii szokuje, mówi jasno i konkretnie, ale zwraca uwagę w uczynkach miłosierdzia na jeszcze jeden wymiar, mianowicie „na Mnie – Jezusa”. Uczynki miłosierdzia łatwo pełnić, nawet ludziom niewierzącym w Boga. I wielu moich znajomych ma z tym problem, ze zrozumieniem tego. Jezus pokazuje ładnie, że dopóki dobre uczynki, jakie pełnimy są nakierowane na Jezusa, na Niego, na Jego chwałę, a nie na nas, sycąc własny egoizm, wtedy uczynki są dobre, wtedy one pomagają nam zasłużyć na odziedziczenie królestwa Bożego i zasłużenia na miano błogosławionego (por. Mt 25,34). Dziś proszę Jezusa o te łaskę, by wszystkie moje czyny były pełnione tylko ze względu na miłość do Jezusa i na Jego chwałę!

 Dzisiaj jest Niedziela Chrystusa Króla. Jezus jest Królem, Panem i Zbawicielem. Nie tylko ze względu na to, że jest Synem Bożym, że jest naszym Bratem, ale dlatego, że m.in. „przez Niego dokona się zmartwychwstanie (…) dzięki Niemu wszyscy będą ożywieni” (por. 1 Kor 15,22). Zmartwychwstanie nasze to prawda wiary, a niezbitym dowodem tego jest Zmartwychwstanie Jezusa, co potwierdziło wielu nauczonych świadków (por. Dz 2,14-20). Tylko w świetle Zmartwychwstania Jezusa ma sens Jego misja na ziemi, odkupienie człowieka. Bez Zmartwychwstania nie byłoby chrześcijaństwa. I zmartwychwstanie jest obiecane także nam, na końcu ziemskiego świata. Wtedy też dokona się sąd, na którym pójdziemy, albo na „męki wieczne albo życie wieczne” (por. Mt 25,46). Proszę Boga, abym przez swoje życie zasłużył na miano błogosławionego i przeznaczonego do życia wiecznego. Proszę także o wstawiennictwo Matkę Boga i Człowieka, moją Królową i Panią, Wspomożenie Wiernych. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli!

sobota, 12 listopada 2011

33 niedziela zwykła


Liturgia Słowa 33 niedzieli zwykłej:

Prz 31,10-13.19-20.30-31 Ps 128 1 Tes 5,1-6 Mt 25,14-30

Na początku chciałbym powiedzieć, że już mniej niż za miesiąc będę obłóczony w sutannę. To wielkie wydarzenie dla mnie i moich braci z rocznika. Dlatego chciałbym poprosić każdego o modlitwę w naszej intencji. Powtórzę to, co mówiłem do osób z którymi spotkałem się w niedzielę powołaniową 6 listopada: „Jeśli chce się mieć dobrych kapłanów trzeba się za nich modlić, wtedy można zwracać im uwagę, w przeciwnym razie pokazujesz, że Ci na nich nie zależy. Dlaczego? Bo nie prosisz Boga za nimi, a oni też są grzesznikami, też są słabi i też potrzebują modlitwy…” Jak powiedział kiedyś Jan Paweł II: „Modlitwa to największy dar człowieka dla drugiego człowieka, którego nie da się zmierzyć ani zwarzyć.”



            W dzisiejszej Liturgii Słowa uderza przypowieść Jezusa, mówiąca o talentach. To znana przypowieść, często powtarzana. Czasami powoduje to, bierność w słuchaniu, bo skoro coś znam, to łatwo jest nad tym powierzchownie przelecieć, bez głębszego zastanowienia. Dzisiaj w tej przypowieści uderza mnie postać 3 sług. Dwóch z nich okazało się dobrymi sługami, dlatego Pan do nich powiedział: „Dobrze sługo dobry i wierny. Byłeś wierny w niewielu rzeczach nad wieloma Cię postawię.” (por. Mt 25,21.23). To jest szczyt jaki każdy chce osiągną tu na ziemi. Szczyt, który wydaje się nie do osiągnięcia, ale wbrew wszystkiemu jest możliwy, widać to po wielu świętych Kościoła. Jest do osiągnięcia, dlatego, że Pan mówi: „Wystarczy Ci mojej łaski!” (por. 2 Kor 12,9).

Dzisiaj jest obchodzony w Kościele Dzień Solidarności z Kościołem Prześladowanym. Ci prześladowani braci i siostry, chrześcijanie, w tych trudnych dla nich chwilach cierpień fizycznych czy psychicznych, pokazują piękny przykład głębokiej wiary i ufności Bogu. Realizują doskonale słowa Hymnu Kościelnego: „Tobie Panie zaufałem, nie zawstydzę się na wieki!” (por. Hymn „Ciebie Boga wysławiamy).  Dziś pora na postawienie sobie pytania, czy ja jestem gotowy na prezentowanie w życiu tak radykalnej postawy wiary w Boga? Nikt mi nie gwarantuje, że będę żył 80 lat, że umrę jako staruszek z siwizna na głowię. Nikt… A będąc po sakramencie bierzmowania jestem wzywany do takiej postawy. Jestem spokojny, bo wierzę i wiem, że Duch Święty umacnia, ale w pamięci mocno wybrzmiewają słowa z poprzedniej niedzieli: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny!” (por. Mt 25,13). Dziś modlę się za braci i siostry prześladowanych, o głęboką wiarę dla nich w bliskość Jezusa i o odwagę na wzór pierwszych chrześcijan, by wytrwali do końca. Bo jak mówi Pismo Święte: „Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony” (por. Mt 24,13).

Zadziwia także postawa trzeciego sługi. Można powiedzieć, że przecież on jest pokorny względem swojego Pana, nie chciał by on stracił. Tak to wszystko jest piękne. Ale ta jego pokora oparta jest na strachu, sam mówi: „bojąc się” (por. Mt 25,25), która powoduje wycofanie się z działania.  Bóg nie chce pokory opartej na strachu, która powoduje nieaktywność. Bóg chce człowieka ryzykanta, który nie będzie bardziej przywiązany do opinii świata, ale będzie postępował Jego drogami (por. Ps.) Dlatego trzeciemu słudze odebrano wszystko i dano tym, którzy okazali się szaleńcami Bożymi. To co mu odebrano to wejście na Ucztę Zbawionych w Niebie – czyli zbawienie. Do uczestnictwa w tej Uczcie wezwany jest każdy. Bóg chce tam widzieć i spotkać każdego. Każdy dostaje tyle talentów by tam się dostać, na miarę swoich możliwości zrealizowania ich i przyniesienia owocu. A ten owoc się przyniesie, o ile będzie się trwało w Jezusie, a tu na ziemi w Kościele. Mówi bowiem Pismo: „Kto trwa we Mnie, przynosi owoc obfity” (por. J 15,5).

            Rozumiała to pierwotna wspólnota chrześcijan z Tesalonik. Wiedzieli, że na mocy sakramentu chrztu, wyszli z ciemności grzechu i są teraz: „synami światłości i synami dnia” (por. 1 Tes 5,5). Wobec tego, nasze życie i nasze w nim postępowanie ma zmierzać do osiągnięcia Nieba, uczty zbawionych w Niebie. Paweł przypomina to o czym mówił Jezus: „Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi” (por. 1 Tes 5,6). Niektórzy mogą świadomie odrzucać wiarę i zaproszenie na Ucztę Niebieską, ale nie może to na mnie wpływać. Czasami ludzie śmieją się z tego, że ktoś chodzi do Kościoła, że jest wierzący, że jest zaangażowany w jakąś grupę przy Kościele. Mnie to również spotykało w czasach gimnazjalnych, nawet nazywano mnie papieżem. Ale nie dałem się złamać, modliłem się więcej do Boga i Bóg pozwolił, udzielił mi łaski wytrwania. To nie jest łatwe iść pod prąd, ale wzorem pozostaje Jezus, który nie bał się tego i poszedł aż na Krzyż. Dziś modlę się także o głęboką wiarę, ufność i wierność Bogu, bym był czujny i trzeźwy zmysłem wiary. Proszę o Orędownictwo Matkę Boga i Człowieka, Moją Królową i Matkę. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli!

piątek, 4 listopada 2011

32 niedziela zwykła


Liturgia Słowa 32 niedzieli zwykłej:

Mdr 6,12-16 Ps 63 1 Tes 4,13-18 Mt 25,1-13

Tę niedzielę Seminarium Duchowne wyznaczyło jako niedziele powołaniową. Powołania dzisiaj są szczególnie ważne, w czasie kryzysu tożsamości Europy i człowieka. Europa, jak wynika z historii, nie była by sobą, gdyby nie chrześcijaństwo. I bez chrześcijaństwa Europa nie ostoi się. Powołanie do służby Bogu i ludziom jest bardzo odpowiedzialnym rodzajem powołania. Jak mawiał bł. Jan Paweł II: „kapłan ma się stać posadzką dla innych”. Polecajmy dzisiaj w naszych modlitwach sprawę powołań, aby Dobry Pan posłał robotników na żniwo swoje. Polecajmy także biskupów, kapłanów, diakonów, aby zawsze przybliżali nam Boga i nas do Niego!


            W dzisiejszej Liturgii Słowa występuje mój najbardziej ulubiony Psalm 63. Ten psalm jest dla mnie bardzo nietypowy, który zarazem wyraża wielką potrzebę życia Bogiem, tęsknoty za Nim, szukania Go w dzień i w nocy. Psalm ten towarzyszy mi od kilku lat mocno, patrząc na swoją historię powołania. Już początkowe wersety psalmu: „Boże, mój Boże szukam Ciebie i pragnie Ciebie moja dusza, ciało moje tęskni za Tobą jak zeschła ziemia łaknąca wody!” (por. Ps 63) Ta przeogromna potrzeba Boga, zawsze za nią podziwiałem autora psalmu. Pytałem często siebie i pytam dalej, czy mogę powtórzyć za autorem: „wpatruje się w Boga, moja dusza syci się obficie Tobą, rozmyślam o Bogu w czasie nocy”? (por. Ps 63). To jest bardzo fundamentalne pytanie, które wzywa do konkretnej odpowiedzi o moją relacje z Bogiem. Przed takim pytaniem nie wolno uciekać. I choć wiem, że moja tęsknota za Bogiem jest czasami ulotna i brakuje mi wiele do autora psalmu, to dzisiaj modlę się o taką tęsknotę za Bogiem!


Oczekiwania na przyjście Pana – o tym mówi dzisiaj Jezus w przypowieści i pisze św. Paweł. Ale także o tym przypominała mi ostatnio przeżywana w Kościele Świętym Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Temat śmierci jest bliski każdemu człowiekowi, a lęk przed nią jest czymś normalnym i naturalnym. Jezus w przypowieści o pannach roztropnych i nieroztropnych, przytacza sytuacje oczekiwania na Oblubieńca i ucztę z Nim. Jezus, stawiając się w roli Oblubieńca przypomina o Paruzji – powtórnym swoim przyjściu na końcu czasów. Ale na tę ucztę nie każdy będzie mógł wejść, wejdą tylko te osoby, które są mądre. Mądrość tu ujawnia się w postawie oczekiwania na przyjście Jezusa, co odzwierciedla się w oliwie i świecach. Niestety te 5 kobiet okazało się  za głupie, lekceważąc słowo Oblubieńca o bliskim nadejściu. Dlatego Jezus woła: „Czuwajcie więc, bo nie znacie dnia ani godziny!” (por. Mt 25,13). Paruzja nastąpi i Jezus przyjdzie,

wiedział o tym św. Paweł już w starożytności, pisząc list do wspólnoty Kościoła w Tesalonikach. Temat śmierci i życia po życiu, już w tamtych czasach był obecny. Nie do ogarnięcia przez rozum jest fakt zmiany egzystencji. Dlatego dzisiaj w świecie następuje, czasami taka chora fascynacja życiem po życiu, badaniami nad tym tematem. Ludzie dzisiaj szukają odpowiedzi. Dlaczego? Chyba zwątpienie i empiryzm wszedł mocno w życie dzisiejszego człowieka. A przecież wyznajemy w Credo: „ i oczekuje życia wiecznego w przyszłym świecie. Amen”. Śmierć to zmiana życia, nie jego koniec!


Paweł odpowiada na pytania Tesaloniczan o sprawę śmierci i Paruzji Jezusa: „Jeśli bowiem wierzymy, że Jezus istotnie umarł i zmartwychwstał, to również tych, którzy umarli w Jezusie, Bóg wyprowadzi wraz z Nim” (por. 1 Tes 4,15). Wierzymy, bo Jezus jest naszą nadzieją. Bez Paschy Jezusa i Jego Zmartwychwstania chrześcijaństwo byłoby pustą religią, która nic nowego by nie wnosiła… Paweł pisze i opisuje Paruzję Jezusa, która tak jak on sam mówi, nastąpi. Wpierw ci co już umarli, potem ludzie żyjący. Dlatego nasze cmentarze to takie sypialnie, gdzie zmarli oczekują na powstanie i Paruzje. Chrześcijanie pierwszych wieków żyli cały czas nadzieją i oczekiwaniem szybkiego nadejścia Jezusa, jednak nie nastąpiło ono tak szybko. Dziś często temat ten jest pobłażany, minęło przecież XX wieków i nic się nie zmieniło, oczekiwanie może uśpić czujność. Dlatego dzisiaj modlę się o trwanie w postawie oczekiwania na Pana, na Jego przyjście. Proszę za św. Janem: „Marana tha! – przyjdź Panie Jezu!” (por. Ap 22, 20-21). A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli!