Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 25 lutego 2012

1 niedziela Wielkiego Postu - Obmyj się i najedz!


Liturgia Słowa 1 niedzieli Wielkiego Postu:

Rdz 9,8-15 Ps 25 1 P 3,18-22 Mk 1,12-15

            Wielki Post trwa już od Środy Popielcowej, od czasu rozpoczęcia Liturgii, w której każdy uczestnik skorzystał z obrzędu posypania głowy popiołem. Z tej okazji Papież Benedykt XVI wydał orędzie na rozpoczęcie okresu Wielkiego Postu (http://gloria.tv/?media=260950), w którym zwraca uwagę na trzy aspekty życia chrześcijańskiego: troska o bliźniego, wzajemność i osobista świętość. Warto zauważyć, że już 3 dni minęły. Po co są te 3 dni? Nie tylko, żeby dopełnić liczbę dni postu (40 dni), ale myślę, że to szczególny czas wejścia w ten okres, wejścia nie powolnego, ale z pełną mocą i świadomością. Wbrew wszystkiemu ważne jest nie tylko jak człowiek kończy, ale i jak zaczyna. To właśnie w Pierwszą Niedzielę Wielkiego Postu człowiek musi zmierzyć się ze sobą i odpowiedzieć na pytanie: Czy przez te 3 dni zacząłem pracować nad sobą? Czy mam swoje osobiste postanowienie? Czy wchodzę całym sobą, okazując się ryzykantem Bożym?

Obraz wody łączy pierwsze czytanie z drugim. Św. Piotr mówi: „Teraz (…) ratuje was ona we chrzcie nie przez obmycie brudu cielesnego, ale przez zwróconą do Boga prośbę o dobre sumienie, dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa” (por. 1 P 3,21). To właśnie dzięki wodzie chrztu jestem obmyty z grzechu pierworodnego oraz jestem uzdolniony do życia w ciągłej łasce Boga. Dzięki chrztu, który ma taką moc „dzięki zmartwychwstaniu Jezusa” (por. 1 P 3,21). Ale natura została w człowieku taka sama, od grzechu w Raju Eden, natura grzeszna. Była ona tak zepsuta, że Bóg obmył ją w wodach potopu i później zawarł z człowiekiem przymierze. Chrzest też jest takim zawarciem przymierza między człowiekiem a Bogiem. To przymierze to obraz ogromnej miłości Boga do mnie, bowiem Bóg mówi: „Ja zawieram przymierze z wami i waszym potomstwem” (por. Rdz 9,9).

Dlaczego to Bóg robi? Przecież człowiek grzeszy, a grzech przeciwstawia się Jego miłości, jest nieposłuszeństwem i buntem przeciw Bogu, spowodowanym wolą „stania się jak Bóg”. I to odnaleźć można w zdaniu wielu ludzi: „Bóg tak, Kościół nie”, albo „Kościół jest zaściankowy, staromodny”. Dzisiejszy człowiek lubi słuchać tylko to, co łatwe i przyjemne. Ciężko jest słuchać, że coś się źle zrobiło, wiem bo widzę to po sobie. Ale Bóg „jest dobry i prawy, pomaga pokornym czynić dobrze, uczy pokornych dróg swoich, dlatego wskazuje drogę grzesznikom” (por. Ps 25). Bóg naprawdę mnie kocha, choć nie akceptuje mojego grzechu. Św. Jan Maria Vianney powiedział: „Pokora to lampa w świetle której doskonale i jasno widać swoje niedoskonałości”. Dzisiaj dziękuje Bogu, że Mu na mnie zależy, na mnie grzeszniku, który często stawia się w Jego roli, nie słucha, żyje na własna rękę. Proszę Boga o pokorę, abym przyznał się sam przed sobą i przed Nim, że jestem grzesznikiem i potrzebuje pomocy, abym przychodził do Niego, aby mnie obmył z moich niedoskonałości!

W Ewangelii widać zapracowanego Jezusa. „Jezus jest na pustyni, gdzie przebywa czterdzieści dni” (por. Mk 1,12-13). Nie byłem na pustyni nigdy, ale wydaje mi się, że są tam trudne warunki. Dookoła tylko piasek, jest sam Jezus i to przez 40 dni, ale są tam też ogromne plusy jak cisza i spokój, łatwość dostrzeżenia i docenienia tego, co normalnie się nie widzi. Jezus przez to pokazuje mi dzisiaj, że Wielki Post to moja osobista pustynia, na którą ja sam mam wyjść i podjąć walkę o życie. I nie mogę mówić, że Jezus miał łatwiej, ponieważ i On „był kuszony przez szatana” (por. Mk 1,13), skoro kusił Jezusa, to tym bardziej będzie kusił mnie. Tam na pustyni dokona się odpowiedź na pytanie, które słychać przed Ewangelią: „nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych” (por. Mt 4,4b). Czym się karmię, czy chlebem Boga, Jego słowem? Czy może chlebem tego świata – miłością do siebie, życiem, którego celem jest przyjemność i bogacenie siebie, życiem bez zasad?

Dopiero po doświadczeniu pustyni Jezus wychodzi i mówi: „Czas się wypełnił i bliskie jest Królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (por. Mk 1,15). Jezus przyszedł ogłosić to, co Bóg zapowiedział Noemu, że człowiek nie umrze w okowach złego. Pomaga w tym nawrócenie się, czyli porzucenie grzechu i zwróceniu się do Boga na nowo, oraz wiara w Ewangelię, czyli wiara w każde słowo Jezusa, poprzez które On objawia nam Ojca. Właśnie przez te dwa czynniki Królestwo Boga zapanuje w moim sercu, nie ma innej drogi. Sam Jezus to pokazał, przez swoją Paschę.
Wielki Post ma nas przygotować do odnowienia przyrzeczeń chrzcielnych podczas Mszy Wigilii Paschalnej (List ogólny nr 6). To bardzo ważne, aby świadomie odnowić przyrzeczenia chrztu, aby czerpać z łask tego sakramentu. Dlatego wchodzenie na całego w Wielki Post od samego początku, walka o niego przez trzymanie się swoich przyrzeczeń, wypełnianie ich ze względu na Boga, karmienie się Jego słowem i spowiedź przed świąteczna pozwoli, abym przygotował się do głębokiego i świadomego przeżywania Świąt Wielkanocnych. Boże, Ciebie proszę „naucz mnie chodzić Twoimi ścieżkami, prowadź mnie w prawdzie według Twych pouczeń!” (por. Ps 25) nie tylko w czasie tego Wielkiego Postu, ale w ciągu całego mojego życia. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej i utrudzonej niedzieli i czasu Wielkiego Postu!

sobota, 18 lutego 2012

7 niedziela zwykła - Wstań i idź!


Liturgia Słowa 7 niedzieli zwykłej:

Iz 43,18-19.21-22.24b-25 Ps 41 2Kor 1,18-22 Mk 2,1-12

            Zbliża się do nas wielkimi krokami okres Wielkiego Postu. To szczególny okres nie tylko w życiu kleryka, ale każdego chrześcijanina. Rozpocznie się on w najbliższą środę, dla nas kleryków zapewne w Katedrze w Rzeszowie, przy bp Kazimierzu. Osobiście dla mnie to szczególny dzień w roku, zwłaszcza obrzęd posypania głowy popiołem, który przypomina mi o ulotności życia i potrzebie nawrócenia. To szczególny czas, gdzie człowiek zmaga się z samym sobą, aby zbliżyć się duchowo do Boga i człowieka poprzez różne wyrzeczenia lub zobowiązania. Jezus sam nas zaprasza do podjęcia walki słowami: „Wstań, weź swoje łoże i idź” (por. Mk 2,11). To słowo wstań, oznacza także rusz się, nie siedź w miejscu! Wyrzeczenia mogą być duchowe lub związane z życiem doczesnym, ale nie powinny być błache, jak nie jedzenie cukierków, ale dostosowane do wieku. Czas jest długi, bo ponad 40 dni, ale warto już od Środy Popielcowej walczyć. Sam mam doświadczenie, że można ten czas przespać, ale i doświadczenie tego czasu jako bardzo trudnego, owocnego i wartego tego trudu. To czas gdzie na nowo odkrywamy Boga pełnego miłości, odkrywamy swój grzech, niewystarczalność i potrzebę nawrócenia, ale nie samemu, lecz przy pomocy Jezusa. Proszę dziś Boga, bym wszedł w ten Wielki Post 2012 z pełnym zaangażowaniem, bym nie żałował czasu i chwil, ale spędzał go z Nim, ładując przy Nim swoje baterie!

Kiedyś w USA wydarzyło się coś dziwnego. Mianowicie, pewna kobieta przekroczyła przepisy ruchu drogowego i została ujęta przez policję, następnie doprowadzona przez sąd. Sędzia orzekł o winie owej kobiety i skazał ją na karę grzywny w wysokości 500$, po czym zdjął togę sędziowską, podszedł do owej kobiety i wręczył jej te 500$. Sędzia okazał się ojcem owej kobiety. Nie uniewinnił jej, skazał zgodnie z prawem, a jednocześnie sam za nią zapłacił. Obraz ten doskonale pasuje do dzisiejszej Liturgii Słowa, która ukazuje Boga Ojca jako Tego, który odpuszcza człowiekowi jego grzech. W pierwszym czytaniu z proroka Izajasza czytamy: „Ja przekreślam twe przewinienia i nie wspominam twych grzechów” (por. Iz 43,25). Bóg „dokonuje rzeczy nowej” (por. Iz 43,19), tak jak ten sędzia. Wie, że człowiek zgrzeszył i sam skazał siebie na „pozbawienie chwały Bożej” (por. Rz 3,23). Ale Bóg nie chce o tym pamiętać, chce by człowiek na nowo z Nim żył w komunii, a nie gdzieś oddzielnie, dlatego Bóg „otworzy (utoruje) drogę na pustyni i ścieżyny na pustkowiu” (por. Iz 43,19). To Słowo zmusza do postawienia i odpowiedzenia sobie na pytanie czy takiego Boga ja doświadczam? Czy jest On dla mnie Bogiem Miłości i przebaczenia?

Drogą do doświadczenia takiego Boga jest Jezus Chrystus – „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (por. J 3,16). Tylko, że sama decyzja Boga i Jego wezwanie, to nie koniec, pozostaje jeszcze odpowiedź człowieka. Św. Paweł mówi: „przez Niego dokonuje się nasze Amen Bogu na chwałę” (por. 2 Kor 1,20). W Jezusie tylko człowiek może odpowiedzieć w pełni Bogu na Jego wezwanie. W Jezusie to znaczy w łączności z Kościołem, który działa Jego mocą przez Sakramenty. Szczególnie ważny, patrząc przez pryzmat dzisiejszej Liturgii Słowa, jest sakrament Pokuty i Pojednania. Cała ta nazwa ukazuje doskonale istotę tego sakramentu, uznanie swojej grzeszności i bezsilności, których szczere wyznanie i oddanie Bogu, połączone z chęcią nawrócenia, powoduje na nowo pojednanie z Nim.

Właśnie w tym sakramencie możemy doświadczyć tego o czym mówi Ewangelista Marek: „Wstań, weź swoje łoże i idź” (por. Mk 2,11). W WSD spowiadamy się co 2 tygodnie i słyszymy: „Odpuszczają ci się Twoje grzechy” (por. Mk 1,9). Wielu moich znajomych robi wtedy wielkie oczy i dziwi się, że tak często. Ale to bardzo ważny element w życiu duchowym, bowiem uczy to nas prawidłowego podejścia do tego sakramentu, podejścia z pełną świadomością, zaangażowaniem, doświadczania miłości i miłosierdzia Boga, co ostatecznie wpływa na to, jak sami szafujemy tym sakramentem. Teraz mi sobie jest ciężko wyobrazić, że nie przystępuje do tego sakramentu regularnie. Proszę Boga, abym każdego dnia, nie tylko w spowiedzi, ale codziennie, doświadczał Jego Miłości, gorętszej niż ogień.

Cała Ewangelia opisuje niecodzienne wydarzenie, mówiące m.in. o tym kim jest Jezus: „Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” (por. Mk 1,10), przez co Jezus stawia się na równi z Bogiem czy o wartości przyjaźni: „którego niosło czterech” (por. Mk 1,3) i „Jezus widząc ich wiarę” (por. Mk 1,5) czy o możliwości zatwardziałości serca, byciu obłudnym i nieprzejrzystym: „którzy myśleli w duszy: (…) On bluźni” (por. Mk 1,6-7). Do mnie przemawia dzisiaj bardzo jeszcze jeden obraz, połączony z Psalmem – obraz Boga litującego się nad człowiekiem: „Wstań, weź swoje łoże i idź” (por. Mk 2,11) i echo Psalmisty: „Pan mu pomoże na łożu boleści, podczas choroby poprawi mu posłanie” (por. Ps 41). Oba te wersety łączy obraz łóżka i ogromnej doświadczonej miłości Boga. Łóżko ma każdy człowiek, nie tylko w domu, ale to swoje prywatne łoże boleści.

Czemu te myśli nurtują w waszych sercach” (por. Mk 1,8) pyta Jezus każdego. Dopóki sobie sam nie uzmysłowię co to za myśli i łoże boleści, nie doświadczę Miłosierdzia Bożego, będę ślepcem szukającym wyjścia z zamkniętego pokoju. Tym łożem może być: nie wiara w miłość i miłosierdzie Boga; obojętność na życie, drugiego człowieka i Boga; złe uczucia które we mnie siedzą: gniew, nienawiść, zatwardziałość serca czy agresja, które niekoniecznie muszą się ujawniać. Lekarstwo jest jedno: Bóg. Kiedyś w Radiu Wawa słyszałem dyskusje nt. skuteczności psychoterapeutów. Jakaś kobieta zadzwoniła i powiedziała (parafrazuje): Ja chodziłam do psychoterapeutów, ale to co mi najbardziej pomaga, to Kościół, konfesjonał i spowiedź. To przypomina starą maksymę św. Augustyna: niespokojne jest serce człowieka, dopóki nie spocznie w Bogu. I o to proszę również dzisiaj Boga, by moje serce codziennie chciało spoczywać na Jego piersi, jak św. Jan na piersi Jezusa, proszę o to za wstawiennictwem Matki Najświętszej, która nosiła pod swoim sercem naszego Zbawiciela. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

sobota, 11 lutego 2012

6 niedziela zwykła - Oczyść się!


Liturgia Słowa 6 niedzieli zwykłej:

Kpł 13,1-2.45-46  Ps 32 1 Kor 10,31-11,1 Mk 1,40-45

Ostatnio w Kościele Katolickim obchodziliśmy XX Dzień chorego (11.02.2012). Ten dzień to nie tylko dzień pamięci i solidarności z ludźmi cierpiącymi, ale także dzień, gdzie każdy chrześcijanin powinien dostrzec drugą osobę chorą, jako swojego bliźniego, któremu może pomóc. Ten dzień zmusza do postawienia sobie pytania o wypełnianie 6 uczynku miłosierdzia co do ciała – Chorych odwiedzać. Dla mnie osobiście jest jeszcze jeden powód świętowania tego dnia, to dziękczynienie za cierpienie tych osób, które ofiarowują je Jezusowi, jako modlitwę. Widok cierpiących osób, który jest mi poniekąd znany, czy to ostatnio z wolontariatu z Hospicjum czy odwiedzin w Domach Pomocy Społecznych, jest czasami zimnym prysznicem, ukazującym mocno, jak bardzo potrzebna jest człowiekowi pokora w podejściu do Pana Boga. Pięknie ten dzień wprowadza także w Liturgie Słowa dnia dzisiejszego.

Liturgia Słowa dzisiejsza zaczyna się od przepisów żydowskich dotyczących podejścia do osób chorych: „Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem” (por. Kpł 13,46). Oddzielenie chorych od zdrowych. Oczywiście nie było by to nic złego, przecież także dzisiaj chorzy mają swoje specjalne pomieszczenia (np. szpitale czy izolatki). Nie było by to niczym złym, gdyby im pomagano, a nie zostawiano poza obozem, krzycząc „Nieczysty, nieczysty!” (por. Kpł 13,45), zostawiając na przysłowiową pastwę losu… Paradoksalnie patrząc, każdy człowiek, w tym i ja, ma swoją nieczystość, niekoniecznie związaną ze sferą seksualną. Nieczystość nie jest związana tylko i wyłącznie ze sferą cielesną, ale może to być nazbyt wielkie przywiązanie do rzeczy materialnych, do drugiej osoby, pożądanie jakiejś osoby czy rzeczy, a nawet egoizm i narcyzm. Tylko, że łatwiej jest człowiekowi zobaczyć nieczystość drugiego człowieka i robić z tego wielkie larum, niż popatrzeć na siebie i dostrzeżenie jej u siebie, o czym przypominał sam Jezus w słowach: „Obłudniku, najpierw wyrzuć drąg ze swojego oka i wtedy w pełni przejrzysz do tego, by usunąć słomkę z oka twojego brata” (por. Mt 7,5). Piękne porównanie drąg a słomka, bardziej obrazuje niż belka i drzazga…

Tymczasem człowiek nie pozostaje sam. Psalmista mówi: „Tyś jest ucieczką i moją radością” (por. Ps 32). Bóg czeka na to, by usłyszeć o mojej nieczystości. To nieznaczny, że On ją akceptuje, ale znaczy, że czeka, aż Jemu o niej powiem: „Grzech wyznałem Tobie i nie ukryłem mej winy” (por. Ps 32). Pytanie dlaczego Bogu o tym mówić? Psalmista pięknie odpowiada: „Szczęśliwy człowiek, któremu odpuszczona została nieprawość, a jego grzech zapomniany. Szczęśliwy ten, któremu Pan nie poczytuje winy, a w jego duszy nie kryje się podstęp” (por. Ps 32). Bóg i tak zna nasze, moje grzechy, a ukrywając je przed Nim, zakrywam je przed Jego Miłosierdziem i Przebaczeniem, nie chcąc stać się człowiekiem szczęśliwym. Dzisiaj proszę Boga, bym mi, grzesznikowi, dodawał sił do wyznawaniu Mu swoich win, do przemiany siebie, do uzdrowienia mnie z mojej nieczystości.

Zadziwia także mnie postawa trędowatego. On przychodzi do Jezusa i nie opowiada Mu bajek, ale mówi prosto i zwyczajnie o co chodzi: „Jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić” (por. Mk 1,40). On nie traktuje Boga, jako magika, który spełni jego zachcianki, ani jak dojną krowę, z której liczy się wydoić ile się da. To zmusza mnie do zastanowienia się, jak ja traktuje Boga? Czy jest On dla mnie magikiem, swoistym dodatkiem życiowym? Ratunkiem w trudnych sytuacjach? Kimś bliskim czy dalekim? Kimś kto mieszka wraz ze mną w mojej codzienności? I zadziwia także postawa Jezusa, który „zdjęty litością wyciągnął rękę, dotknął go i powiedział mu: "Chcę, stań się czysty" (por. Mk 1,41). Jezus chce oczyścić każdego, mnie i Ciebie. Patrząc także na krzyż, to Słowo dnia dzisiejszego trochę inaczej brzmi: Jezus został zabity poza miastem, udręczony, oszpecony, odrzucony przez swój naród. Dlaczego? Po to, aby ja mógł na nowo wejść do tego obozu, bym nie czuł się obcym.

Można zapytać: ale jak tym żyć? Paweł pięknie to pokazuje: „wszystko na chwałę Bożą czyńcie” (por. 1 Kor 10,31). To piękne motto życiowe, ale by i ono nie pozostało pustym sloganem, jak je wypełnić? „Bądźcie naśladowcami moimi, tak jak ja jestem naśladowcą Chrystusa” (por. 1 Kor 11,1), a Jezus pokazuje: „Ojcze, nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie!” (por. Łk 22,42). Dzisiaj proszę Boga, abym każdego dnia mówił Jezusowi o wszystkim, o tym co dobre i złe w moim życiu, bym przyjmował z pokorą wszystko od Niego, jak Jezus i jak Maryja ze swoim Fiat (por. Łk 1,38). A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli!

piątek, 3 lutego 2012

5 niedziela zwykła - Głosić czy słuchać?


Liturgia Słowa 5 niedzieli zwykłej:

Hi 7,1-4.6-7 Ps 147A 1 Kor 9,16-19.22-23 Mk 1,29-39

Św. Paweł dzisiaj piszę: „Biada mi gdybym nie głosił Ewangelii” (por. 1 Kor 9,16). Te słowa przypominają mi wydarzenie z wakacji 2011, gdzie byłem na kursie Nowej Ewangelizacji w Kielcach pt. Kurs Pawła. Dzisiaj Kościół ma do zaoferowania w tym względzie bardzo wiele, praktycznie w każdym mieście możliwe jest znalezienie takiej Szkoły Nowej Ewangelizacji (SNE) i skorzystanie z ich oferty, np. kurs alfa, Jana, Filipa czy Maryi. Te kursy można przeżyć, jako osobiste rekolekcje zarówno dla poszukujących Boga, jak i dla tych, którzy chcą z Nim pogłębić te relacje. Podaje kilka stron internetowych, gdzie można takie kursy znaleźć:

Dzisiejsza Liturgia Słowa, zwłaszcza mowa Hioba: „Czyż nie do bojowania podobny jest byt człowieka? Czyż nie pędzi on dni jak najemnik? Jak niewolnik, co wzdycha do cienia, jak robotnik, co czeka zapłaty. Zyskałem miesiące męczarni, przeznaczono mi noce udręki” (por. Hi 7,1-2), podobnie na innym miejscu: „Wielkim trudem został obarczony każdy człowiek, ciężkim jarzmem – synowie Adama, od dnia wyjścia z łona matki, aż do dnia powrotu do matki wszystkich” (por. Syr 40,1). Te słowa przypominają nam słowa dzisiejszego świata – świat jest za trudny, zbyt wiele wymaga, musisz ciągle pracować…

Można by pomyśleć, że Bóg nie ma na sercu dobra człowieka, a wręcz przeciwnie, chce by człowiek tu na ziemi przeżywał gehennę, że jest On Bogiem Niszczycielem. Hiob mówi dalej: „Czas leci jak tkackie czółenko i przemija bez nadziei (…) Ponownie me oko szczęścia nie zazna” (por. Hi 7,6-7). Hiob jakby żył bez nadziei, wiedząc, że nic dobrego go w życiu już nie spotka. Ale Hiob na innym miejscu mówi: „Jeśli przyjmowaliśmy od Boga dobro, dlaczego zła przyjąć nie możemy?” (por. Hi 2,10). Hiob ma głęboką wiarę, że Bóg nie chce dla niego źle, ale doświadczając go, chce niejako sprawdzić jego wiarę, zaufanie i oddanie Mu. Bóg nawet ze złych rzeczy potrafi wyprowadzić wiele dobra, ale wtedy jeżeli Mu je oddamy w pełni, On może je przemienić, jak przy Hiobie (por. Hi 42) czy Samsonie (por. Sdz 14,4).

Podkreśla to także psalmista: „Panie, Ty leczysz złamanych na duchu, przewiązujesz im rany” (por. Ps 147A). Każdy z nas ma złamaną naturę przez wydarzenia z raju (por. Rdz. 3) i sam, żaden człowiek, ani Abraham, ani Mojżesz, ani Jan Paweł II, nie mógł tej natury sam z siebie naprawić. Tylko Bóg mógł nam pomóc, bo nas wszystkich kocha, jako swoje stworzenie, dlatego: „dał swojego Jednorodzonego Syna, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Bóg przecież nie posłał swego Syna na świat, aby go sądził, ale aby go zbawił!” (por. J 3,16-17). Bóg dał nam deskę ratunkową, bez niej utoniemy. Ale to nie wszystko, bo nawet osoba tonąca, może wierzyć w swoje siły, przez swoją głupotę i nie przyjąć tej deski, wtedy pozostaje jej tylko jedno – śmierć przez zatonięcie. Trzeba umieć się przyznać przed Bogiem, że potrzebujemy Jego pomocy, że jesteśmy grzeszni, że sami nie damy rady, bo „Pan dźwiga pokornych, a karki grzeszników zgina do ziemi” (por. Ps 147A).

Pokorny okazał się Piotr w dzisiejszej Ewangelii: „Teściowa Piotra leżała w gorączce. Zaraz powiedział Mu o niej” (por. Mk 1,30). Piotr świetnie pokazuje właściwą postawę dla człowieka wiary – jeśli masz problem pójdź do Jezusa, a On temu zaradzi: „On zbliżył się do niej i ująwszy ją za rękę, podniósł ją. Gorączka opuściła ją (…)” (por. Mk 1,31). Bóg chce zaradzić moim problemom, może nie zaraz, ale chce przez nie mnie czegoś nauczyć, czy to pokory, czy większego zaufania Mu, czy postawy dziękczynienia. Dzisiaj proszę Boga, bym miał otwarte serce na Jego działanie, bym ufał Mu nawet w trudnych i ciężkich sytuacjach!

Jezus sam dzisiaj staje się dla nas przykładem modlitwy: „Nad ranem, gdy jeszcze było ciemno, wstał, wyszedł i udał się na miejsce pustynne i tam się modlił” (por. Mk 1, 35). Jezus idzie się modlić w najgorszej chwili dnia, wtedy gdy człowiekowi się nie chce, gdy jest zaspany. Noc to też pora, gdzie łatwiej jest działać złemu. I w tym momencie Jezus idzie się modlić. To wzywa mnie do popatrzenia się na swoją modlitwę, jak ja o nią dbam, czy chodzę, nawet wtedy kiedy jest ciężko. Gdy wstajemy w WSD o 5.30 (albo 6.00) rano, to nie chce się czasami iść do kaplicy i się modlić. Ale wtedy przychodzą mi do głowy słowa o. Pio. Gdy szedł on do kaplicy rankiem, mawiał: Boże, jak mi się nie chce, ale szedł. Szedł i został świętym Kościoła. Mówił Bogu, że mu się nie chce, że pewnie nie ma sił, wtedy sprawdza się słowo: „Duch przychodzi z pomocą naszej słabości” (por. Rz 8,26).

Pójdźmy gdzie indziej, do sąsiednich miejscowości, abym i tam mógł nauczać, bo na to wyszedłem. I chodził po całej Galilei” (por. Mk 1,38-39). Jezusowa modlitwa poprzedza coś ważnego, jest ona przygotowaniem do szczególnej misji, głoszenia Ewangelii także innym. Modlitwa często poprzedza ważne decyzje, nie tylko u Jezusa, ale także u innych, jak u Pawła: „świadom jestem ciążącego na mnie obowiązku” (por. 1 Kor 9,18). Paweł, jak i pierwotny Kościół wiedzą, że spotkanie Jezusa, wiara w Niego, nie kończy się tylko na modlitwie, ale ma iść dalej, do głoszenia Dobrej Nowiny. Dlatego Paweł mówi: „stałem się niewolnikiem wszystkich” (por. 1 Kor 9,22), nie każdemu mogę pomóc, ale dla każdego mogę być przykładem wiary. I proszę Boga dzisiaj również o to, bym mógł powtórzyć za św. Pawłem „Wszystko zaś czynię dla Ewangelii, by mieć w swój udział” (por. 1 Kor 9,23). A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli!