Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 21 czerwca 2014

12 Niedziela zwykła - odkryj Boga!



Liturgia Słowa 12 niedzieli zwykłej:

Jr 20,10-13 Ps 69 Rz 5,12-15 Mt 10,26-33

       W Kościele przeżywaliśmy niedawno Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Pańskiej. W 1264 r. papież Urban IV ustanowił to święto, pod wpływem cudu w Orvietto. Pamiątkę ustanowienia Najświętszego Sakramentu Kościół obchodzi w Wielki Czwartek. Jednak wówczas Chrystus rozpoczyna swoją mękę. Dlatego od XIII wieku Kościół obchodzi osobną uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (zwaną potocznie Bożym Ciałem), aby za ten dar niezwykły Chrystusowi w odpowiednio uroczysty sposób podziękować. W Kościele rzeszowskim przeżywaliśmy też Festiwal Wiary, który ruszał serca, budził wiarę i prowadził nas do Boga. Bóg przemawia na różne sposoby, w festiwalach, w koncertach, w Słowie Bożym i na wiele innych sposobów. Potrzeba tylko otwarcia!

Słowo Boże to nie byle co, ono zawsze odnosi się do życia każdego człowieka. Prorok Jeremiasz opisuje to w pierwszym czytaniu: „słyszałem oszczerstwo wielu” (Jr 20,10a). Dzisiaj żyjemy w czasach, gdy słowo ma wielkie znaczenie i jest jednocześnie deprawowane. Ludzie często siebie obmawiają, obgadują. To jest wielka przywara ludzka, bardzo zła i nieodpowiednia. Ona niszczy zawsze człowieka, samego człowieka i drugiego człowieka. Doświadczał tego sam Jeremiasz. Czasami takie zachowanie jest potęgowane: „wszyscy zaprzyjaźnieni ze mną wypatrują mojego upadku” (Jr 20,10b). Potęguje to, gdy doświadczamy takich postaw od ludzi nam bliskich, naszych przyjaciół. Czasami przez takie zachowanie, nieodpowiednie słowo burzy się wieloletnią przyjaźń, rodząc postawy buntu, zemsty, odwetu. Jeremiasz jednak doświadcza pomocy Boga: „Pan jest przy mnie jako potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą” (Jr 20,11). Bóg to wszystko widzi. On „widzi w ukryciu” (Mt 6,4). On zna prawdę.

Dlatego Jezus w Ewangelii mówi do nas: „Więc się ich nie bójcie! Nie ma bowiem nic zakrytego, co by nie miało być wyjawione, ani nic tajemnego, o czym by się nie miano dowiedzieć” (Mt 10,26). W tych słowach Jezus mówi dość jasno – prawda zwycięży. I choć może nie stanie się to teraz, zaraz, za pięć minut, miesiąc czy rok, to nadejdzie dzień, gdy prawda zwycięży. Można czynić starania i dbać o swoje dobre imię, nawet należy to czynić. Ale czasami jest to niemożliwe. Czasami mamy związane ręce, nie mamy jak walczyć o prawdę, to dla nas, wierzących zawsze pozostaje jedna rada. Psalmista mówi dziś: „Lecz ja, o Panie, modlę się do Ciebie w czas łaski, o Boże. Bo Pan wysłuchuje biednych i swoimi więźniami nie gardzi” (Ps 69). Czasami nie możemy nic zrobić, oprócz modlitwy. Bo to nie my zbawiamy innych, nie my ich nawracamy, ale Jezus. W modlitwie odkrywamy, co Pan od nas oczekuje w takiej sytuacji, ale i poprzez modlitwę leczy i przemienia nasze serce. Jeremiasz powie dzisiaj: „Tobie bowiem powierzyłem swą sprawę” (Jr 20,12). Modląc się do Niego, zapewniamy po swojej stronie wielką siłę. On będzie za nas walczył, trzymając nas przy sobie.

Jezus mówi o tym dalej: „Czyż nie sprzedają dwóch wróbli za asa? A przecież żaden z nich bez woli Ojca waszego nie spadnie na ziemię. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Dlatego nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Mt 10,29-31). Bóg troszczy się o wróble, które stworzył. Dlaczego miałby więc nie troszczyć się o człowieka? Człowieka, którego stworzył z miłości, na swój obraz i podobieństwo (por. Rdz 1,26n). Mimo tego, ze jak przypomina dzisiaj św. Paweł: „wszyscy zgrzeszyli” (Rz 5,12), począwszy od Adama, to jednak Bóg udzielił nam „daru łaski. Jeżeli bowiem przestępstwo jednego sprowadziło na wszystkich śmierć, to o ileż obficiej spłynęła na nich wszystkich łaska i dar Boży, łaskawie udzielony przez jednego Człowieka, Jezusa Chrystusa” (Rz 5,15). Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, przyszedł na ziemię, aby nas odkupić. I dokonał tego. Taka jest troska Boga o człowieka, aby nikt z nas nie uległ potępieniu! Tak podsumuje to dzisiaj psalmista „Wysłuchaj mnie, Panie, bo łaskawa jest Twoja miłość, spojrzyj na mnie w ogromie swego miłosierdzia” (Ps 69). Panie, dziękuje Ci za Twoją troskę o mnie. Dziękuje za Twoją miłość!

Jezus mówi do nas dalej: „Co mówię wam w ciemności, powtarzajcie na świetle, a co słyszycie na ucho, rozgłaszajcie na dachach!” (Mt 10,27). Jest to wezwanie do dawania świadectwa o nim, do głoszenia Ewangelii swoim życiem. Głoszenie Ewangelii to nie tylko Festiwal wiary, koncert JSJD czy grupy parafialne, ale to postawa życia. Żyć tak, żeby inni widzieli w nas Jezusa. Na mocy sakramentu chrztu do tego jest powołany każdy ochrzczony. Psalmista podpowie „gorliwość o dom Twój mnie pożera” (Ps 69). W głoszeniu, w życiu nie można grać na dwa fronty. Ani to nie zdaje egzaminu w życiu małżeńskim, ani w życiu zawodowym, tym bardziej nie zda egzaminu w życiu wiary… Zanim jednak się głosi, Jezus mówi jasno, zanim będziesz głosił, najpierw Mnie słuchaj. A sluchac Jezusa to znaczy przyjać Jego naukę tak na serio, tak w pełni, bez żadnych wyjątków, dygresji i klauzul. Jezus dodaje później „Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle (…) Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,28.32-33). Jezus mówi konkretnie, skoro jesteś moim uczniem, to mów o mnie. Uczeń mówi o Mistrzu, o tym co go on nauczył, nie mówi o sobie. Dlatego tak ważne jest słuchanie Jezusa. A On obiecuje jasno. Obiecuje życie wieczne, bo On jest „drogą, prawdą i życiem” (J 14,6). Można się odwrócić od Niego i tak jak podpowie dziś Jezus, w j. greckim słowo apollymi oznacza wybrać zgubę wieczną… Decyzja należy do każdego osobiście…

Takie wezwanie na pewno budzi lęk. To naturalne przy głoszeniu Jezusa. Lęk o to, jak głosić, żeby nie głosić siebie. A dzisiaj w Ewangelii Jezus trzy razy mówi „Nie bój się!” (w. 26.28.31). To jest konkretnie wezwanie, żeby zaufać Jezusowi. On w tym wszystkim jest. Czasami ciężko w to uwierzyć, czasami żądamy wielkich znaków. I Bóg nam je daje, tylko my nie chcemy ich zobaczyć, dostrzec. Znaki są różne, począwszy od naszej pobudki, uśmiechu kogoś spotkanego, rozmowy z przyjacielem itp. św. Piotr tak podpowie: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego i bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest. A z łagodnością i bojaźnią [Bożą] zachowujcie czyste sumienie, ażeby ci, którzy oczerniają wasze dobre postępowanie w Chrystusie, doznali zawstydzenia właśnie przez to, co wam oszczerczo zarzucają” (1 P 3,15-16). Jezu, proszę dodawaj nam światłych oczu, oświecaj umysł, dodawaj odwagi do życia Tobą, to dawania świadectwa, do słuchania Ciebie i życia Tobą i Twoim słowem na co dzień! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Doświadczania Boga w codzienności! 

piątek, 13 czerwca 2014

Niedziela Trójcy Świętej - chrześcijańskie pocałunki?



Liturgia Słowa Uroczystości Trójcy Świętej:

Wj 34,4b-6.8-9 Ps: Dn 3,52-56 2 Kor 13,11-13 J 3,16-18

       Trwamy w miesiącu czerwcu. Jest to miesiąc szczególnie poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Ten kult sięga czasów średniowiecza. Serca Jezusowego został już wcześniej zainicjowany przez św. Małgorzatę Marię Alacoque - francuską wizytkę. Zakonnica ta w drugiej połowie XVII stulecia doświadczyła objawień Pana Jezusa, który wzywał ją do upowszechnienia w całym Kościele nabożeństwa ku czci swojego Serca. I choć początkowo był kultem prywatnym, to z czasem zaczął ogarniać całe społeczeństwa. W czasie wezwań, każdy jest w stanie odczytać ogromną miłość Boga do człowieka. Kontemplując te wezwania dziękujmy za Jezusa Chrystusa, który przyszedł nas odkupić i zbawić i prośmy, by nasze serca przemieniały się na wzór Jego serca.

Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli jest bardzo konkretna, a uwypukla przede wszystkim Boża miłość do człowieka. Najpierw widzimy Mojżesza, który pokazuje nam prawdziwy obraz Boga: „Przeszedł Pan przed jego oczyma i wołał: „Jahwe, Jahwe, Bóg miłosierny i litościwy, cierpliwy, bogaty w łaskę i wierność” (Wj 34,6). Warto zauważyć, że Mojżesz wcześniej: „wypowiedział imię Jahwe” (Wj 34,5b). Musiał je znać. Znać czyjeś imię w Starym Testamencie to wiedzieć kim kto jest, znać jego cechy, tożsamość. Dlatego tym bardziej, Mojżesz, który rozmawiał z Bogiem „twarzą w twarz, tak jak rozmawia się z przyjacielem” (Wj 33,11). Mojżesz jest więc wiernym świadkiem, przekazując prawdziwe informacje, dając świadectwo wiary i spotkania z Bogiem. Bóg jest miłosierny, tzn. wybacza nam grzechy; litościwy, tzn. współczuje nam; cierpliwy, tzn. ma dla nas czas; bogaty w łaskę, tzn. udziela nam jej i to hojnie oraz wierny, tzn. nie opuszcza nas, ale jest z nami. Taki jest Bóg! Owszem, czasami takiego Boga można nie znać, można mieć Jego krzywy obraz, jako egzekutora prawa czy jakiegoś rozliczeniowca rachunków grzechu i dobrych uczynków… Nie ma powodu, dla którego można by się Go bać. On nie chce nas karać, nie chce nas krzywdzić, mścić się ani złościć na nas. Nie ma On takiego powodu. On chce naszej miłości, jako odpowiedzi na Jego miłość… Jeżeli sami kiedykolwiek kogoś kochaliśmy, wiemy, że liczymy na odwzajemnienie tego uczucia. Bóg tak samo licz na odwzajemnienie naszej miłości.

Kontynuuje to św. Jan w swojej Ewangelii. Czytamy tam: „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał” (J 3,16a).  Ta miłość Boga odnosi się do Jezusa, Jego Jednorodzonego Syna oraz do świata. W języku greckim występuje tutaj znany czasownik apapao, wyrażający miłość w zupełności bezinteresowną. Bóg nie jest interesowny, ale daje nam swojego Syna za darmo, całkowicie za darmo. Bo kocha każdego z nas, kocha świat, mimo tego, że jesteśmy grzeszni. Bóg nie brzydzi się nami, nie odrzuca nas, nie zgadza się tylko na nasze grzechy. Tak samo, jak rodzice. Kochający rodzice nigdy nie pozwalają na wszystko swoim dzieciom, bo im zależy na ich dobru. Nie pozwolą na wsadzanie ręki do ognia czy branie narkotyków. Taka jest miłość Boga do nas, konkretna, ale i wymagająca. I żadnym zachowaniem człowiek nie zasłużył na Boża miłość. Św. Jan tak skomentuje to w swoim pierwszym liście: „W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy” (1 J 4,10).

Dalej św. Jan w Ewangelii pisze: „aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony” (J 3,16b-17). W języku greckim występuje tu kolejny czasownik – apollymi, który tłumaczony jest, jako potępienie, ale i jako wieczna zagłada bez odwrotu (por. J 10,10.28; 18,9). Bardzo to kontrastuje z postawą Boga. Jan opisuje wielką troskę Boga o człowieka i jego los. On chce, aby każdy człowiek był szczęśliwy, razem z Nim. On chciał i chce zbawienia każdego z nas. Bóg jednak szanuje wolność każdego człowieka, nie robi nic na siłę, nie dokonuje gwałtu na naszej wolności. Dlatego każdy z nas może w pełni powiedzieć Bogu, że albo chce wolności prawdziwej z Bogiem, albo wolności pozornej od Boga. I tak św. Jan kończy, konkludując całą bogatą treść Ewangelii: „Kto wierzy w Niego, nie podlega potępieniu; a kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego” (J 3,18). Każdy z nas ma wybór. Odpowiedzią jest wiara, albo niewiara. Ojciec posyła swego Syna, aby dał nam zbawienie, a Duch Święty ma w nas obudzić wiarę, dzięki której człowiek otwiera się z zaufaniem przed Bogiem, by przyjąć Jego dar – życie wieczne. Podjęcie decyzji ma swoje konsekwencje dla całego naszego życia. Są nimi posłuszeństwo Bogu i Jego przykazaniom. Patrząc realnie, jeżeli komuś ślubowaliśmy przyjaźń, miłość, to nikt kto to obiecał nie będzie specjalnie robił komuś na złość. Była by to hipokryzja. Podobnie jest w wierze. Nikt, kto szczerze zawierzył i oddał swoje życie Bogu, kto uczynił Chrystusa jedynym i osobistym Panem swego życia, nie będzie przecież świadomie robił teraz Bogu na złość, lecz będzie przynajmniej miał szczere chęci pełnić Jego wolę. Boże, dzisiaj wraz z prorokiem Danielem wołam do Ciebie: „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże naszych ojców, pełen chwały i wywyższony na wieki. Błogosławione niech będzie Twoje imię, pełne chwały i świętości” (Dn 3,52-53), dziękuję Ci za Twoją miłość do mnie, do każdego człowieka. Dziękuje, że posłałeś do nas swojego Syna, aby dać nam życie. Dziękuje, że posyłasz Ducha, aby budzić w nas wiarę. Dziękuje Ci za to, że jesteś moim Bogiem!

Św. Paweł rozumiał to. W swoisty sposób sam dziękuje Bogu, mówiąc: „Łaska Pana Jezusa Chrystusa, miłość Boga i dar jedności w Duchu Świętym niech będą z wami wszystkimi!” (2 Kor 13,13), ale także wskazuje, że to Jezus, jako Pan ludzi, jest dawcą łask, Bóg jest dawcą miłości, a jedność sprawia Duch. Często to zdanie jest używane podczas Eucharystii jako pozdrowienie. Ukazuje ono wielką miłość Boga i ogrom łask nam dawanych. O nich pisze dziś Paweł: „radujcie się, dążcie do doskonałości, pokrzepiajcie się na duchu, jedno myślcie, pokój zachowujcie, a Bóg miłości i pokoju niech będzie z wami!” (2 Kor 13,11). To są konkretne wskazania pierwotnej wspólnoty, ale i konkretne wezwania dla nas. Nie można ich banalizować, wszystkie są ważne. Radość, doskonałość, pokrzepienie, jednomyślność, pokój, doświadczenie Boga. Nie da się tego ominąć w chrześcijaństwie. Takie sformułowania u Pawła i w innych listach zawsze wezwą człowieka w rachunku sumienia z wymienionych postaw.

Skupie się jednak nad inną postawą dzisiaj. Paweł wzywa „Pozdrówcie się nawzajem świętym pocałunkiem!” (2 Kor 13,12). To niby takie proste. Wezwanie do przekazania sobie nawzajem prawdziwego znaku pokoju. Nie chodzi o to, aby na około się nagle zacząć całować z każdym. Ale Paweł pokazuje jedno. Tak jak pocałunek świadczy o prawdziwej relacji miedzy małżonkami, tak samo w relacje międzyludzkie powinny być jasne i klarowne. Jeżeli gdzieś pojawiłby się lęk, to świadczyłoby to m.in. o niewłaściwej relacji między ludźmi, podsycanej jakimś lękiem, obawą, albo obłudą. Pozostaje więc to wezwaniem do życzliwości i troski o wzajemne relacje, pełne odpowiedzialności, prawdy i szczerości. I choć pozostaje to trudne, to możliwe. Panie, proszę usposabiaj nas do pięknych relacji między nami, w naszych wspólnotach, w naszych rodzinach. Daj nam czyste i święte relacje, abyśmy wszyscy ubogacając siebie dążyli do doskonałości! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Doświadczania Boga w codzienności!

poniedziałek, 9 czerwca 2014

8 niedziela Wielkanocy, Uroczystość Zesłania Ducha Świętego, upojeni chrześcijanie?



Liturgia Słowa 8 niedzieli Wielkanocy, Zesłanie Ducha Świętego:

Dz 2,1-11 Ps 104 1 Kor 12,3b-7.12-13 J 20,19-23

      
Dzisiaj w Kościele obchodzimy wielką uroczystość, dziś jest Zesłanie Ducha Świętego. Duch Święty jest obiecanym darem od Ojca i Syna. To On uzdalnia chrześcijan do wiary, udzielając swoich darów. W wielu parafiach można było uczestniczyć w nocnych czuwaniach przed tą uroczystością. Módlmy się, abyśmy każdego dnia żyli Duchem Świętym, Ożywicielem i byli posłuszni Jego natchnieniom. Wczoraj także w Wigilię dzisiejszej uroczystości w Katedrze rzeszowskiej bp diecezjalny Jan wyświęcił na kapłanów 6 diakonów naszej diecezji. Dzisiaj celebrują oni też pierwszą Eucharystię w swoich parafiach, pamiętajmy o nich w swoich modlitwach!


Dzisiaj Liturgia Słowa jest bardzo bogata i piękna. Czytamy: „Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy, znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu” (Dz 2,1). Wszyscy byli razem, wszyscy Apostołowie, uczniowie i wraz z nimi Maryja. Łukasz Ewangelista nie notuje tego, ale św. Jan podaje: „Wieczorem owego pierwszego dnia tygodnia, tam gdzie przebywali uczniowie, gdy drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami” (J 20,19a). Widzimy uczniów pełnych trwogi, co potęgują jeszcze zamknięte drzwi. Oni się boją o swoje życie. Zamykają więc siebie, Jezusa, swoją wiarę w czterech ścianach. Był to jeszcze wieczór dnia Zmartwychwstania, dnia nowego stworzenia. I dzieje się coś niesamowitego: „Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym” (Dz 2,2-4a). Duch zstępuje na wszystkich, napełniając całą wspólnotę uczniów sobą i swoimi darami. Te dary są niejako widoczne, w postaci ognistych języków. Ognistych, aby wypalić to co jeszcze w uczniach powstrzymuje ich od pełnej wiary, ich egoizm, ich plany, ich lęk i strach. Duch Święty przemienił uczniów, przemienia człowieka.

Jan opisuje to trochę inaczej: „przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: "Pokój wam!” (J 20,19b). Jezus stając pośrodku, stoi w miejscu, gdzie jest dobrze widziany przez wszystkich. Ale staje tez w miejscu, które było i jest tylko Jego. Zajmuje centralne miejsce grupy, jest sercem całej wspólnoty. Wtedy, gdy jest On już pośrodku, wtedy w życiu każdego z uczniów jest pokój. On swoja obecnością daje pokój. Już nie są zamknięci, pełni strachu, ale w ich sercu bije prawdziwa wolność i radość. Bo gdy Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na odpowiednim miejscu. Wtedy, po obdarowaniu Duchem, po Jego darach, uczniowie: „zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (Dz 2,4b). Oni idą z odwagą głosząc Jezusa, Jego Zmartwychwstanie. To Duch uzdalnia do tego. To ogromna łaska. O tę łaskę trzeba się modlić, zabiegać. Św. Paweł tak opisze to w drugim czytaniu: „Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem” (1 Kor 12,13b). Kontrastują one z opinią części społeczeństwa jerozolimskiego opisującego uczniów: „Upili się młodym winem” (Dz 2,13).

Czasami widać jak ludzie chodzą upojeni alkoholem, albo są pod wpływem innych środków. Podobnie powinno być trochę z nami, z chrześcijanami. Upojeni Duchem. To powinno być widoczne w społeczeństwie, wyróżniać od niego, a zarazem pociągać swoją tajemniczością. Żeby dawać świadectwo o Jezusie, nie trzeba koniecznie od początku mówić o Jezusie, o Jego miłości czy wzywać do nawrócenia. Duch daje wile darów, m.in. dzisiaj Apostołom dar mowy i świadectwa, ale daje też m.in.: „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,22-23) i tymi darami też trzeba świadczyć. Ktoś może wiele powiedzieć innym swoją radością na co dzień, cierpliwością wobec drugiego człowieka, opanowaniem w różnych sytuacjach, łagodnością w mowie czy dobrocią w czynach. Pan przemawia na różne sposoby… Panie, oddaje Ci dzisiaj siebie, posługuj się mną, tak jak Ty chcesz!

Wrócę jeszcze do Ewangelii. Jezus dokonuje tu cudownych rzeczy. Pisze św. Jan: „Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20,22-23). Czasownik tchnął, z j. greckiego emfysao, występuje tylko w tym miejscu w Nowym Testamencie. W Starym Testamencie występuje się w kontekście ulepienia, stworzenia człowieka (zob. Rdz 2,7) oraz przekazania ducha, który ożywia umarłych (zob. Ez 36,9). Pokazuje to, że Jezus dokonuje to niejako nowego stworzenia. Jego tchnienie jest tchnieniem życia, ożywiającym uczniów. Duch daje życie. Dlatego powie św. Paweł dzisiaj: „Nikt też nie może powiedzieć bez pomocy Ducha Świętego: «Panem jest Jezus»” (1 Kor 12,3b). Nowe stworzenie, nowe życie, dokonuje się w nas w momencie Chrztu. Tu zanurzyliśmy się w śmierci Jezusa, ale i w Jego Zmartwychwstaniu, w nowym życiu. Od tego momentu jesteśmy Chrystusowi. Czasem można to zatracić, bardziej lub mniej. Można zauważyć czasami trochę zobojętniałych katolików, czasami katolików sprzeciwiających się nauce Kościoła, a czasami ludzi, którzy w ogóle od Kościoła odchodzą. Ale każdy z nich ma w sobie znamię Jezusowe. I można czuć, że takiego Kościoła nie chce, potrzebuje reform, więcej luzu i spokoju. Ale to nie Jezus się zmienia, nie On potrzebuje zmiany. Tu potrzeba ogromnej modlitwy za nas katolików, za Kościół, wołania razem z psalmistą: „odnów oblicze ziemi” (Ps 104), odnawiaj nasze oblicze.

Słowo odnawiać ma w sobie głębie. Pokazuje, żeby czynić coś na nowo, przywracać niejako pierwotny stan. Duch ma taką moc, przywracać nas na nowo do Chrystusa, upodabniać nas do Niego. Potrzeba tego wołania, aby przyjmować naukę, aby nią żyć. Jezusowa nauka nie jest łatwa, jest wymagająca i trudna. W sekwencji przed Ewangelią słyszeliśmy: „Bez Twojego tchnienia, Cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze. Obmyj co nieświęte, Oschłym wlej zachętę, Ulecz serca ranę. Nagnij, co jest harde, Rozgrzej serca twarde, Prowadź zabłąkane”. Wiara jest wymagająca, ale potrzeba w niej trochę szaleństwa, ryzyka, w granicach Ducha. By nie być cierpiętnikiem, uciemiężonym uczniem Jezusa, ale radosnym ze spotkania z Nim. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech radość ze Zmartwychwstałym napełnia Was każdego dnia!