Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 6 czerwca 2015

10 niedziela zwykła: prostota i zwyczajność serca


Liturgia Słowa 10 niedzieli zwykłej:

Rdz 3,9-15 Ps 130 2 Kor 4,13-5,1 Mk 3,20-35


            Papież Franciszek odbył kolejną pielgrzymkę (6 czerwca). Tym razem udał się do Sarajwewa w Bośni i Hercegowinie. Papież udając się w tak zróżnicowany kraj etnicznie, geograficznie i kulturowo jedzie dać nadzieję. Każde spotkanie z papieżem ma umacniać wiarę. Ale w tym trudzie papieża trzeba cały czas wspierać, swoją modlitwą. Pamiętajmy też o szczególnej intencji jaką nam wskazał papież – intencja modlitwy za Synod o Rodzinie. Papieżowi leży to szczególnie na sercu, niech leży i nam!

Mocne pytanie stawia nam dzisiaj Bóg i to od samego początku Liturgii Słowa. Słyszymy: „Gdzie jesteś?” (Rdz 3,9). Bóg pełen troski pytał Adama, szukał go, pomimo grzechu. Bo dosłownie chwilkę wcześniej zauważymy, jak Ewa i Adam grzeszą niewiernością i pychą wobec Boga. Pomimo tego, bo Bóg o tym doskonale wiedział, co uczynili, Bóg ich szuka. Nie odwraca się od nich, lecz pyta. I tak samo pyta dziś nas, w naszej historii wiary i kroczenia za Nim, w naszej historii bliskości z Bogiem i odchodzenia od Niego: Gdzie jesteś ze swoją wiarą, wartościami chrześcijańskimi, ze swoimi człowieczeństwem? To konkret, na który jasno trzeba sobie odpowiedzieć, szczerze wobec Boga. Co mógł czuć Adam w tym momencie zdrady Boga? Doskonale to wyraża psalm, który w pełni jest modlitwą o uwolnienie od grzechu. Bo człowiek grzesząc wie, że sam z siebie nic nie może, a tylko Bóg daje oczyszczenie. To jak z ubrudzona koszulą czy dywanem. Nie zawsze pomoże zwykłe mydło. Czasami trzeba mocniejszych środków, jak Vanish. I choć z grzechami powszednimi potrafimy sobie poradzić z ogromnym naszym wysiłkiem, tak z grzechami ciężkimi potrzeba nam jasnej pomocy Boga. Boga, który ciągle na nas czeka, który do nas wychodzi, Boga, który kocha…

Adam w grzechu dzisiaj zachowuje się dwojako. Z jednej strony ucieka przed swoimi konsekwencjami, boi się ich po prostu. To typowo ludzkie. Ale z drugiej strony staje w obliczu Boga w prawdzie i mówi: „Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się” (Rdz 3,10). Adam w końcu wie, że skoro miał odwagę zgrzeszyć, trzeba mieć odwagę na przyznanie się do tego, uznanie grzechu i upadku, a dalej konieczność walki o zmianę siebie. I grzech może nas dotykać zupełnie różny, bo każdy z nas jest zdolny do różnych grzechów na tle cielesnym, myślnym, uczynków itd. Zwłaszcza jesteśmy uczuleni na punkcie naszej wolności, jak Adam i Ewa. Bóg jednak dając nam przykazania niczego nam nie zabiera. To ułuda złego, która mimo upływu lat, ciągle działa. Bóg dając nam granice chce nas chronić. Dał nam rozum i serce, aby ich używając wiedzieć co jest dobre i złe. Ale, jako ludzie potrafimy źle wybierać – zawiłe i dwuznaczne relacje; frustrowanie siebie; brak miłości i wybaczenia; duszenie w sobie emocji; pogardzanie sobą lub narcyzm. Komu z nas dzisiaj to nie grozi?

Widzimy w Ewangelii Jezusa, wiejskiego Nauczyciela, który naucza póki co na terenach Galilei, krainy spoganiałej, traktowanej przez Żydów z ogromną ostrożnością. I do takiego Jezusa, robiącego raban wiary na wsi przychodzą znakomici goście – ortodoksyjni nauczyciele i stróże wiary z Jerozolimy. Ci nauczyciele oskarżają Jezusa o bycie sługą Belzebuba, władcy złych duchów (Mk 3,22-27). Paradoks. Ten, który od samego początku w Ewangeliach jawi się, jako uzdrowiciel i wyzwoliciel człowieka z mocy złego zostaje oskarżony o współprace ze złym. Jak bardzo można się pomylić, jak bardzo można mieć fałszywe oczy i błędne poznanie osoby Jezusa. Otóż my możemy żyć podobnie – uważając Jezusa nie do końca za naszego Boga, Zbawcę czy wobec Kościoła, traktując go, jako instytucje lub jako dom zła. Ale odpowiedź Jezusa jest jasna i precyzyjna. I to udowadnia Jezus w swojej wypowiedzi. Bo to, co jest budowane na Jezusie nigdy do zła nie prowadzi.

           
Jezus pokazuje nam jednak wzór kogoś innego dzisiaj. Przychodzi Matka do Jezusa. I Jezus stojąc w niedalekiej odległości od Niej nie wychodzi się z Nią ani przywitać, lecz wobec Niej staje i zadaje publiczne pytanie: „Któż jest moją Matką” (Mk 3,33). Dla mnie zawsze zastanawiające były te słowa. Co może czuć Matka w takiej sytuacji? Bo te słowa brzmią strasznie, jakby wyrzeczenie się przez dziecko swojej Matki. Jezus chce nam jednak pokazać, ze więzy rodzinne z Nim polegają na czymś innym. Bo dodaje: „Kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką” (Mk 3,35). Maryja w pełni wypełniła wolę Boga. I doskonale o tym wiedziała. Jezus stawia nam ją dzisiaj za wzór, kontrastując Ją, pokorną, zwyczajną i prostą kobietę z wielkimi uczonymi z Jerozolimy. I to w Maryi Jezus pokazuje, że potrzeba w naszej drodze do świętości, nie naszej przeogromnej wiedzy, wielkich zdolności, świetnej opinii czy jakiś znajomości, ale chodzi o takie zwyczajne spełnianie Jego woli w codzienności, w swoich obowiązkach i zadaniach, trudach i cierpieniach, radościach i  smutkach. Bo w tym Jezus chce nas zbawiać i dawać nam to, co najpiękniejsze. Panie, proszę, dodawaj mi siły, otwartości serca i chęci, aby odważnie żyć wiarą i rozwijać ją!

Krótko o św. Pawle. Pisze do nas dzisiaj: „To bowiem, co widzialne, przemija, to zaś, co niewidzialne, trwa wiecznie. Wiemy bowiem, że jeśli nawet zniszczeje nasz przybytek doczesnego zamieszkania, będziemy mieli mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie” (2 Kor 5,1). Paweł uczy nas, żeby nie przywiązywać serca do tego, co doczesne. Naszą Ojczyzną jest niebo i to tam powinniśmy zanosić wszelkie skarby naszego życia – dobre uczynki i pragnienia. Każdy z nas jest powołany, aby do domu niebieskiego dorzucić od siebie jakąś cegiełkę. Ciekawe czym dzisiaj, jako chrześcijanie byśmy się wykazali? Co byłoby moją cegiełką budującą Dom Ojca? I choć ten Dom Ojca nie potrzebuje remontów, to potrzebuje od nas wiary, a konkretniej dzisiaj jednego z jego owoców, o którym Paweł mówi na samym początku: „Cieszę się przeto owym duchem wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem” (2 Kor 4,13). Radości naszej wiary! Radości wiary w Boga i radości życia Jego przykazaniami! Boże, wylewaj na nas tę radość, pobudzaj nasze serca do takiej radości!

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! +

Jeżeli chcesz to przeczytaj komentarz sprzed 3 lat:

Brak komentarzy: