Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 2 maja 2015

5 niedziela Wielkanocy - konkret zmian?



Liturgia Słowa 5 niedzieli Wielkanocy:

Dz 9,26-31 Ps 22 1 J 3,18-24 J 15,1-8

            Zaczęliśmy miesiąc maj, miesiąc w szczególny sposób poświęcony Maryi. Wyraża to między innymi śpiew Litanii Loretańskiej, w której kontemplując różne cechy Maryi i Jej postawy, staramy się odnieść je do siebie i upodobniać się do Niej, Pierwszej Uczennicy Pana. Także dzisiaj jest 3 maj, Święto Konstytucji. Dzisiaj jest dzień, gdy każdy powinien pomodlić się w intencji Ojczyzny, za rządzących, w intencji wyborów oraz wszystkich Polaków.

Pierwsza wspólnota chrześcijańska zachowała się wobec Szawła z dystansem. Czytamy: „Kiedy Szaweł przybył do Jerozolimy, próbował przyłączyć się do uczniów, lecz wszyscy bali się go, nie wierząc, że jest uczniem” (Dz 9,26). Nic dziwnego, to naturalne. Szaweł przecież był prześladowcą chrześcijan. Był człowiekiem podejrzanym, o dziwnej reputacji. Pierwsi chrześcijanie, którzy jednak byli tak blisko Apostołów, którzy pamiętali Jezusa, Jego naukę postępują dzisiaj jednak ciut przewrotnie. Wcale nie byli tacy święci. Ocenianie, brak zaufania, strach przed Szawłem, niewiara w szczerość nawrócenia. Dziś to chyba tak samo mocno dotyka serc każdego. Ocenianie, strach przed wejściem w relację w kimś drugim. Bo często stawiamy bariery, mury obronne. Łatwo się nam usprawiedliwiać, by obronić swoją tezę czy postawę. Myślę, że Jezus by na pewno wyszedł ku Szawłowi, gdyby tam był osobiście.

Przełamuje się jednak ze wspólnoty Barnaba, który „przygarnął go i zaprowadził do Apostołów” (Dz 9,27a). Barnaba postępuje po chrześcijańsku. Można powiedzieć, ze to Barnaba zawstydza chrześcijan. Pokazuje mu od razu to co najlepsze i najcenniejsze. Jakie ryzyko podjął Barnaba. Gdyby nie wierzył w nawrócenie Szawła, gdyby nie ufał Duchowi Świętemu, pewnie by tego nie zrobił. Bo gdyby Szaweł się nie nawrócił, gdyby był tajniakiem, to teraz miałby niesamowitą szansę porwać i zabić Apostołów, którzy teraz dbają o misje Jezusa. Barnaba zawstydza. A Szaweł: „Dzięki temu przebywał z nimi w Jerozolimie” (Dz 9,28), doświadczając prawdziwego Kościoła i wspólnoty wiary. Czasami nas zawstydza ktoś wierzący, mimo, że sami jesteśmy wierzący. I za to chwała Panu! Bo to są przykłady wiary dla nas, które maja nas boleć, że sami tacy nie jesteśmy a jednocześnie motywować do tego, aby w pełni żyć Słowem Jezusa.

Osobiście, często mnie szokują ludzie wierzący, zawstydzając swoją wiarą. Modlą się na różańcu, czytają Pismo Święte w autobusie, gromadząc się w różnych ruchach i wspólnotach, podejmując różne akcje. Zawstydzają mnie zwykli ludzie, matki, ojcowie, dzieci, starsi, którzy mówią i praktykują swoją wiarę tak zwyczajnie, bez splendorów, autografów i fleszów, ale w ciszy domów i świątyń, często nie zauważeni. Tacy ludzie mimo, że nie studiowali teologii, to rozumieją to, co pisał św. Jan: „Przykazanie zaś Jego jest takie, abyśmy wierzyli w imię Jego Syna, Jezusa Chrystusa, i miłowali się wzajemnie tak, jak nam nakazał” (1 J 3,23). Wszystkich nas obowiązuje przykazanie wiary. Wiara to trwania przy Bogu gdy dobrze jest i źle; to rozmawianie z Nim, a nawet milczenie; to radości i porażki, ale zawsze z Nim. Św. Jan doskonale to rozumiał. Sam widział wspólnoty chrześcijańskie próbujące wierzyć, walczące o wiarę. I dzisiaj Jan motywuje, aby walczyć o swoją wiarę. Walczyć na serio. Walczyć otwartym sercem i konkretami życia, bez mierzenia czasu Bogu, radością i uśmiechem wśród ludzi, codzienną modlitwą, wiernością przykazaniom.

Bóg o nas walczy, czemu Jemu nie pomóc w tej walce? Jan przypomina: „Dzieci, nie miłujmy słowem i językiem, ale czynem i prawdą!” (1 J 3,18). Miłość to konkret. Wzór mamy w Bogu. Mógł nas pouczać o swojej miłości, a nam ją pokazał – oddanie Syna za nas, śmierć na krzyżu, zmartwychwstanie, niebo. A ciekawe co my dzisiaj możemy pokazać Jemu? Wiara i miłość to konkret. Konkret, a nie bajdurzenie, ciekawostki oraz ciepło miłe słówka. Jesteśmy rewelacyjni w ciepłych słówkach, deklaracjach, zamiarach, po prostu w teoretyzowaniu. Jeżeli chcemy coś zmienić, cokolwiek, to musi to być konkret. Może mały, może średni lub wielki, ale konkret. Konkret nas i w nas. Zmiana zawsze dotyczy konkretów, a nie utopi. Chrześcijaństwo nie dopasowuje się do świata, ale się wyróżnia! Panie, proszę Cię o mocną i silną wiarę, o konkrety w moim życiu!



Wszystkim dobrze jest znana Jezusowa alegoria o winnym krzewie. Jezus używając jej chce nam pokazać jak mocno jesteśmy zżyci z Nim i sami z sobą. Jezus mówi: „Ja jestem krzewem winnym, wy - latoroślami” (J 13,5a). Jezus jest centrum z którego cała reszta bierze życie. Połączeni jesteśmy z głównym pniem, którym jest Jezus. To Jezus udziela nam życia, daje nam wszystko, aby być pięknym owocem. Wszystko! Nawet to, co w naszych oczach jest trudne i niezrozumiałe, nawet to, co nas czasami boli. Ale to jest Jezusowe. I jesteśmy połączeni między sobą.  Jesteśmy na równi ze sobą, na równi przed Nim. I z tego wynika fakt wzajemnego szacunku i troski o siebie nawzajem. Bo skoro we mnie jest Jezus i w drugim człowieku jest ten sam Jezus, to skąd się biorą wojny, kłótnie, nienawiść, zazdrość, wszelkie zło? Przecież w nas jest ten sam Jezus. A my mimo to potrafimy się kąsać między sobą, docinać sobie, rozpamiętywać spory, podjudzać siebie, potrafimy walczyć o skrawek i ułudę wolności, a pomijać najważniejsze kwestie życia. Jezus uczy dzisiaj, że to nie tędy droga…

Jezus mówi: „Wytrwajcie we Mnie, a Ja [będę trwał] w was” (J 15,4a). Greckie menein oznacza głęboką zażyłość z Jezusem, wręcz jedność. Tylko z takiej relacji, będącej jednością z Jezusem możliwe jest zrealizowanie dalszych słów Jezusa: „Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5b). Ale ten owoc wiary i życia nie jest dla nas. Jezus mówi: „Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami” (J 15,8). Owoc naszego życia nie ma służyć nam, lecz Ojcu. Ludzie patrząc na nas, powinni w nas widzieć Boga, a nie złego. Powinni widzieć, bo jesteśmy stworzeni na Jego obraz i podobieństwo. Chyba w nas mało widać Jezusa. Chyba w nas jest mało Jego, a nas za dużo. Gdybyśmy byli pięknymi owocami, kuszącymi oko i serce, to ludzie więcej pragnęliby Jezusa. Nie ma co się zniechęcać. Jezus chce nas ożywiać swoim życiem. Panie, działaj w nas i przez nas! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Radości ze Zmartwychwstania! +

Jeśli chcesz, to przeczytaj komentarz sprzed 3 lat:

Brak komentarzy: