Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 16 maja 2015

7 niedziela Wielkanocy, Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego - pazerność nieba



Liturgia Słowa 7 niedzieli Wielkanocy, Wniebowstąpienie:

Dz 1,1-11 Ps 47 Ef 1,17-23 Mk 16,15-20

            Wczoraj ks. bp Jan Wątroba wyświęcił na diakonów 13 braci z V roku. Bóg powołuje do swojej służby kolejnych ludzi. Warto w tym czasie towarzyszyć modlitwą ludziom rozeznającym swoje powołanie. Także dzisiaj wraz z kolegami z roku rozpoczynamy rekolekcje przed święceniami kapłańskimi. Rekolekcje potrwają do soboty do godz. 10, gdy zacznie się Msza, podczas której ks. bp Jan Wątroba udzieli nam święceń kapłańskich.

Patrząc na dzisiejszą Ewangelię nadzieją napełnia nas Jezus. Widzimy Go Zmartwychwstałego, który pokonał śmierć, pokonał złego. Jak czytamy: „I rzekł do nich: Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!” (Mk 16,15). Jezusowi bardzo zależy na tym, żeby całemu światu ogłosić Jego zwycięstwo i Dobrą Nowinę, że dla każdego jest życie. Tu grecki keryssein oznacza obwieszczanie herolda w imieniu władcy, w autorytecie władcy. Wiele razy mogliśmy spotkać osoby charyzmatyczne, doskonałych retorów. Ci są jednak inni. Oni głoszą sercem! To nie są mowy przygotowane, bo opowiadają o swoim doświadczeniu Jezusa. Zawsze nas pociąga, jak ktoś tak mówi. I takie głoszenie domaga się natychmiastowej odpowiedzi. Dlatego Jezus kontynuuje: „Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16). To wszystko jest na własne życzenie. Wierzysz, albo nie. Jezus i Kościół daje Ci wszelkie możliwości i sposoby, aby uwierzyć, czasami podaje to na lepszej tacy, czasami na gorszej. Ale daje ci wszystko. Jedni, jak widzimy zostają pociągnięci, inni je odrzucają, czasami gwałtownie. Jednak decyzja należy do każdego z nas, decyzja wiary. Bóg nigdy nie zostawia nas samych. Może się nam tak wydawać, ale nie jesteśmy sami. Bóg na różne sposoby posyła do nas swoich świadków Zmartwychwstania i pokonania złego. Trzeba tylko patrzeć.

Taka wiara ma swoje znaki. Jezus mówi o nich: „w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16,17-18). Te znaki są dokonywane w imię Jezusa. Nie swoją mocą, bo takowej nikt nie ma, ale mocą Jezusa. Te znaki ukazują przede wszystkim to, że w naszym świecie ciągle będzie dokonywać się walka między dobrem a złem. Ale jak widać, to znaki zwycięstwa. Bo w ręce Jezusa, otoczony Jego mocą, przepełniony Jego Duchem człowiek wygrywa ze złem. Jak mówi św. Paweł: „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam?” (Rz 8,31). Wobec Jezusa, Jego mocy, Jego potęgi nie ma mocnych. Wszyscy przed Nim padają, wszystko przed Nim wymięka. Wiele z tych rzeczy dokonuje się na naszych oczach, jak np. mowy językami we wspólnotach charyzmatycznych, pokonywanie złego w egzorcyzmach, uzdrowienia chorych na wózkach. Człowiek często potrzebuje znaków, aby zbudować siebie, potwierdzić, że to w co się wierzy to nie jest bajka, ani pusty slogan. Bóg daje nam wiele znaków, każdego dnia. Potrzeba tylko otwartych na nie oczu i serc.

Największym znakiem jaki dzisiaj Bóg nam daje jest słowo: „Po rozmowie z nimi Pan Jezus został wzięty do nieba i zasiadł po prawicy Boga” (Mk 16,19). To sens dzisiejszej Uroczystości. To nam pokazuje kierunek naszego życia. Niebo! Bóg otwiera nam dziś niebo, daje siebie samego i pokazuje miejsce w niebiańskiej społeczności. Nie dziwi zachowanie Apostołów, którzy: „uporczywie wpatrywali się w Niego, jak wstępował do nieba” (Dz 10,1a). To niecodzienny widok, widzieć swoją Ziemię Obiecaną. Apostołowie patrzyli, bo tęsknili. Już pewnie chcieli tam iść. Nie dziwie im się, sam bym już chętnie poszedł do nieba. Ale aniołowie przypomnieli im: „Mężowie z Galilei, dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo? Ten Jezus, wzięty od was do nieba, przyjdzie tak samo, jak widzieliście Go wstępującego do nieba” (Dz 1,11). Bo świętość, niebo, zdobywa się przez życie na ziemi. Aniołowie przypominają, żeby być pazernym na szczęście i na niebo. Być pazernym, zasługując tu na ziemi na niebo w każdy możliwy sposób! Apostołowie to zrozumieli, dlatego: „poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi i potwierdził naukę znakami, które jej towarzyszyły” (Mk 16,20). Oni od razu zarażali innych wiarą. Oni byli tak pazerni, że dzielili się swoimi pragnieniami, marzeniami. Grecki przysłówek pantakchu oznacza uniwersalny i dynamiczny rozwój misji. Na swojej drodze spotkali Boga, który ich wspiera, pomaga im, który podsyca ich pazerność nieba i świętości. Panie, jestem pazerny na niebo, na świętość, na Ciebie, zaspokój mój głód i moją pazerność!

Dzieje Apostolskie mówią nam: „gdy Duch Święty zstąpi na was, otrzymacie Jego moc i będziecie moimi świadkami” (Dz 1,). To nam przypomina, że zostaliśmy wezwani przez Chrzest, przez Bierzmowanie, przez modlitwę do Ducha Świętego do świadectwa. Jesteśmy wyposażeni we wszystko. Mamy tarczę, miecz, zbroję. Mamy wszystko. Moc Ducha Świętego uzdalnia do świadectwa. Wszystko mamy, ale co z tym robimy? To tak, jakbyśmy prezenty chowali w różne miejsca, licząc na to, że się nie zepsują, że będą takimi cały czas. Ale się popsują. Czas je niszczy. W wierze jednak czas jest sprzymierzeńcem, bo pomaga, umacnia. W końcu ćwiczenie czyni mistrza. Duchu Świadectwa, zstępuj na nas! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Radości ze Zmartwychwstania! +

Jeśli chcesz, to przeczytaj komentarz sprzed 3 lat:

Brak komentarzy: