Pismo Święte

Pismo Święte

niedziela, 29 marca 2015

6 Niedziela Wielkiego Postu, Niedziela Palmowa - waleczny Król



Liturgia Słowa 6 niedzieli Wielkiego Postu, Niedzieli Palmowej:

Mk 11,1-11; Iz 50,4-7 Ps 22 Flp 2,6-11 Mk 14,1-15,47

            Kończy się powoli okres Wielkiego Postu. Przed nami Wielki: Poniedziałek, Wtorek, Środa i zaczyna się okres Triduum Paschalnego. To czas największych świąt chrześcijaństwa, gdzie szczególnie patrzymy na zbawcze wydarzenia. Towarzyszmy Jezusowi w tak dramatycznych chwilach.

Dzisiejsza Liturgia Słowa rozpoczyna Wielki Tydzień. Zaczyna się od cudownego wjazdu Jezusa do Jerozolimy. Patrząc na tę Ewangelię, widzimy, że Jezus, prawdziwy Bóg, wraca do Jerozolimy, wraca do swojego świętego miejsca. Wraca, choć ma zupełnie świadomość tego co się w Jerozolimie dokona – Jego Męką i Śmierć. On nie unika Jerozolimy, ale zmierza do niej, całkowicie świadomie. Jezus jednak nie idzie sam, posyła wpierw swoich uczniów, mówiąc do nich: „Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz przy wejściu do niej znajdziecie oślę uwiązane, na którym jeszcze nikt z ludzi nie siedział. Odwiążcie je i przyprowadźcie tutaj!” (Mk 11,2). Grecki czasownik apostello, posyłać wysyłać, pełniąc dokładnie to, co chce Mistrz. użyty jest tu w formie rozkazującej. Jezus posyła po źrebię, osiołka, aby wypełnić zapowiedź proroka Zachariasza: „Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny - jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy” (Za 9,9). Jezus wjeżdża. I jest witany, jak król. Słano płaszcze, kładziono gałązki, śpiewano Hosanna. Są to czynności świadczące o kulcie wobec Jezusa, Jego ogromnym szacunku i traktowaniu Go przez ludzi, jak króla, zgodnie z innymi scenami ze Starego Testamentu (2 Krl 9,13). Warto zauważyć, że Jezus nie dosiada źrebięcia, jak zwierzę. W grece użyto tu czasownika kathidzo, który oznacza zasiadać, niczym na tronie. Bóg wraca do swojego miasta, jest traktowany jako król. Ale wraca by inaczej królować, nie by wydawać tylko i wyłącznie rozkazy, ale po to, aby prowadzić nas ku życiu.

I tak wiwatuje tłum, krzycząc do Jezusa: Hosanna. Ten sam tłum, który, jak usłyszymy w Ewangelii podczas Liturgii Słowa, krzyczał o ukrzyżowanie Jezusa. To jest ten sam tłum. I widać ogromne niezrozumienie Jezusa, wielki paradoks wobec Niego. Tłum, który był tak blisko Niego i nie rozumie nic. Herod, Piłat czy Sanhedryn, to przedstawiciele ludzi mających wszystko: władzę, pieniądze, wyksztalcenie. A tak naprawdę nie mają nic. Są zupełnie puści. I w swojej naiwności i wierze w swoje siły i rozum, posuwają się do tego, żeby zabić Boga. Czy z nami nie może być podobnie? Zabijamy Boga, gdy nie szukamy prawdy, gdy ją fałszujemy. Zabijamy Boga, bo wierzymy nazbyt w siebie… Inni to tłum, który bezmyślnie daje sobą sterować. Tłum, który zupełnie zrezygnował ze swojej wolności i poszedł ku pseudo wolności. Ilu z nas, w imię wolności, tak naprawdę z niej rezygnuje. Wolność to nie jest życie bez granic. Wolność takie życie w granicach, że się ich nie czuje, ale przestrzega. Jezus był zupełnie wolny. Podpowiada nam św. Paweł:, że Jezus „ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (…) uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci” (Flp 2,7.8). Całkowicie świadomie. To piękne, gdy człowiek wolny rezygnuje z czegoś, sam. Rezygnacja, nie prowadzi nas do biedy, nie uszczupla nam niczego.

Co może być taką rezygnacją? Patrząc na Ewangelię, widzimy tłum, który: „wielu zaś słało swe płaszcze na drodze, a inni gałązki ścięte na polach” (Mk 11,8). Jezus dostawał od tych ludzi coś, co było im bliskie jak płaszcz i ich czas poświęcony Jemu, ale też i to, na co zapracowali – musieli gałązki ściąć. Niektórzy zaś: „Go poprzedzali i [nie]którzy szli za Nim” (Mk 11,9a). Jezus jest otoczony przez tłum. Wszyscy chcieli być blisko Niego. Można zobaczyć w tych gałązkach, w tej obecności i w tych płaszczach, co nas zbliża do Boga. Gałązki, jak zbliża nas nasza praca, obowiązki, nasz trud codziennie ponoszony? Czas – ile go Bogu poświęcamy? Czy jesteśmy swoją obecnością przy Nim, z przodu i z tyłu? I płaszcz, czyli to co jest nas najbliżej, nasze pragnienia i marzenia, nasze relacje i uczucia, czy pozwalają nam się do Niego zbliżyć? Bóg chce tych naszych darów. Bóg lubi podarunki od nas. One Go cieszą. Boże, chciałbym, abym często, zawsze składał Ci swoje podarunki, różne: małe i duże, chciałbym, aby one zawsze się Tobie podobały!

Motywem przewodnim dziś jest po prostu Męka i Cierpienie Jezusa. Zaczynamy tym samym Wielki Tydzień. Ostatnie Dni Jezusa. I jesteśmy zaproszeni, aby przeżywać ten czas  ze Słowem i z Sakramentami, w żywej wspólnocie wierzących. Dziś Jezus jawi się jako prawdziwy Król, Król nie z tego świata. Korona z cieni, tron z dwóch belek, purpurowa szata z krwi. Król, który walczy miłością w pieszym szeregu. Który odmienił znaczenie słów, pojęć, dotychczasowych rozumień królestwa, władzy, znaczenia w tym świecie. Król, który bez wahania oddaje swoje życie za podwładnych. Dokładnie opisuje to i Ewangelia, i prorok Izajasz i Psalm. Krew się leje. Izajasz zapisuje: „Ja się nie oparłem ani się cofnąłem” (Iz 50,5b). Jezus jest w stanie to wszystko zrobić, bo jest świadomy Ojca, Jego misji i miłości. Nie opiera się Ojcu, ani nie cofa się przed zadaniem. Bóg chce by podejmować to, co On chce. A dziś chce, byśmy podjęli Go do serca, jako Króla naszego życia. I dzisiaj jest czas na radość z takiego Króla. Dzisiaj czas na uczenie się zwyciężania przez słabość.

To opisuje św. Paweł: „uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg Go nad wszystko wywyższył i darował Mu imię ponad wszelkie imię” (Flp 2,8-9). Bo po śmierci, każdej śmierci czeka nas to, co czekało Jezusa. Zmartwychwstanie. Zupełnie inna, nowa rzeczywistość! Bóg nas nie oszukuje. Zobacz dowód, zobacz krzyż. Tu widać jak wiele wycierpiał dla nas Jezus. Jak wiele. Jak mocna wobec tego musiała być Jego miłość. Zbij sobie w rękę gwoździe i poczuj to. Nieraz jak się zranimy potrafimy lamentować, już się bandażujemy, łagodzimy ból tabletkami. A Jezus pozwolił wbić sobie w ręce i w nogi gwoździe, pozwolił się unieruchomić, aby zobaczyć Jego miłość. Taka jest miłość. To jest nasze zwycięstwo. Krzyż przyjęty z otwartymi ramionami. Krzyż miłości. Nie grymasy wiary, sztuczne obrażanie się i kłócenie o swoją prawdę. Bo do chwały idzie się nie przez pychę, nie nadęty jak balon, nie szybując po niebie, ale krocząc po ziemi. Bóg nie chce naszej pychy. Pychą nie zdobywasz Boga, ani drugiego człowieka. Boga zdobywasz pokorą i zaufaniem. Panie, przepraszam za moją pychę i grymasy wiary, za to, że nie zawsze Ciebie dostrzegam w życiu i to ile dla mnie zrobiłeś… A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej i utrudzonej niedzieli oraz czasu Wielkiego Postu i Triduum! +

Jeśli chcesz, to przeczytaj komentarz sprzed 3 lat:

Brak komentarzy: