Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 10 stycznia 2015

Niedziela Chrztu Pańskiego - wdech wody?



Liturgia Słowa Niedzieli Chrztu Pańskiego:

Iz 42,1-4.6-7 Ps 29 Dz 10,34-38 Mk 1,6b-11

            Przeżywamy dzisiaj wyjątkowe święto – Uroczystość Chrztu Pańskiego. Wydarzenie to ma bardzo mocne podłoże biblijne, bo występuje u wszystkich Ewangelistów. Historyczność tego wydarzenia nie podlega dyskusji. Dla nas Uroczystość ta ma wielkie znaczenie, bowiem przypomina nam dzień naszego Chrztu. Dzień w którym staliśmy się Chrystusowi. Tu otrzymaliśmy zaczątek wiary, którą każdy z nas ma rozwijać. Ale co z nią zrobił? Pp. Franciszek podczas audiencji ogólnej 15.01.2014 r., powiedział: „Chrzest święty jest fundamentem naszego życia, najpiękniejszym darem Boga, początkiem nowego życia jako dzieci Bożych”. Dziękujmy dzisiaj Bogu za nasz chrzest!

Dzisiejsza Liturgia Słowa bardzo jasno mówi nt. Chrztu. Czym ten Sakrament jest dla nas? Zacznijmy od końca, czyli od Ewangelii. Widzimy w niej Jana Chrzciciela, największego z proroków Starego Testamentu, który zapowiadał przyjście Mesjasza. Tak mówi dzisiaj: „Idzie za mną mocniejszy ode mnie” (Mk 1,7a). Jan staje u początku publicznej działalności Jezusa. Mimo swojej popularności i przewrotowi, który uczynił w owym czasie (sam doprowadził do ogromnego poruszenia religijnego wśród Żydów, tłumy ściągały do Jana), to pokazuje, że idzie Ktoś większy. Mówi: „Ja chrzciłem was wodą, On zaś chrzcić was będzie Duchem Świętym” (Mk 1,8). Chrzest Jana był chrztem nawrócenia. Wchodzono do rzeki, wyznawano grzechy i zaczynał się okres pokuty. Ludzie mieli pragnienie oczyszczenia, ale chrzest Jana tego nie zapewniał. Dlatego Jan mówi, że idzie Ten, kto da wam czyste serce, Ten, który pojedna was z Bogiem. Wtedy „przyszedł Jezus z Nazaretu w Galilei i przyjął od Jana chrzest w Jordanie” (Mk 1,9). Jezus przyjmuje chrzest jak my, przyjmuje na siebie to, co chrzest obmywa – przyjmuje na siebie nasze słabości i grzech.

Jezus przyjmując chrzest, staje się nam jeszcze bliższy. Stoi w kolejce z nami, stoi obok nas, stoi wśród nas, bo jest Bogiem z nami. „Emmanuel, brzmi jego imię” (por. Iz 7,14). On chce z nami dzielić nasz los. I to jest piękne! Bóg uczynił tak wiele, że stoi z nami, grzesznikami, buntownikami, którzy się od Niego odwrócili. Bóg przychodzi, aby nas podźwignąć z tego stanu. To jak rodzice, którzy pomagają dziecku raczkować, wstać, chodzić. Bóg tak samo dźwiga nas! „W chwili gdy wychodził z wody, ujrzał rozwierające się niebo i Ducha jak gołębicę zstępującego na siebie” (Mk 1,10). Wyrażenie „otwarte niebiosa” często występuje w Piśmie świętym na określenie objawienia się Boga, manifestacji Jego obecności (Ez 1,1), gdy np. powoływano proroka. Tutaj zaczyna się dla Jezusa nowy etap Jego życia, tutaj jest początek Jego Mesjańskiej misji. Potwierdza to gołębica. W dziejach Noego widzimy, że zapowiadała ona nową ziemię, niosła gałązkę oliwną (Rdz 8,11). Tutaj zapowiada, że przyszedł Mesjasz, nowy i prawdziwy Noe, który ocali ludzi.

Ważne jest ostatnie zdanie: „A z nieba odezwał się głos: Tyś jest mój Syn umiłowany, w Tobie mam upodobanie” (Mk 1,11). Niebo było tronem Boga, tak ukazuje to także dzisiejszy psalm 29. Do Jezusa przemawia Jego Ojciec. Dla każdego dziecka ważne jest w życiu, jak rodzice mówią mu, że go kochają. Dodaje to wiele sił, daje wiele energii do działania. To wyznanie buduje człowieka. Myślę, że zbudowało i Jezusa. Co więcej, niejednokrotnie wracał On do tych słów, do doświadczenia miłości Ojca, zwłaszcza, gdy było Mu trudno. Grecki przymiotnik agapetos oznacza umiłowany, godny miłości, drogi, ale także jedyny. Jezus usłyszał, że jest wyjątkowy, szczególnie ukochany przez Ojca. My przyjmując chrzest, staliśmy się Chrystusowi. Od chrztu rozpoczyna się nasza droga szczególnej relacji z Bogiem, relacja miłości, relacja umiłowania. To jest chrześcijaństwo, Bóg mnie kocha, Bóg jest moim Ojcem. W czasie Chrztu i nad nami otwarły się niebiosa. Bóg wtedy wypowiedział nasze konkretne imię i powiedział – tak, kocham Ciebie! Jesteś dla mnie wyjątkowy, jedyny, nikt mi Ciebie nie zastąpi! Nie zapomniałem o Tobie i nie zapomnę! Ważne jest, aby dzisiaj usłyszeć, że te słowa są do mnie, usłyszeć je głęboko w sercu… To sobie przypominamy zawsze, ilekroć dotykamy wody. To wdech wody, dający życie. Boże, dziękuję za Twoją miłość, za to, że jestem dla Ciebie wyjątkowy!

Pierwsze czytanie ukazuje nam wybór Pomazańca Bożego. Ukazuje szczególną relację Boga do niego. Ale ukazuje także jego przymioty: „Nie będzie wołał ni podnosił głosu, nie da słyszeć krzyku swego na dworze. Nie złamie trzciny nadłamanej, nie zagasi knotka o nikłym płomyku. On niezachwianie przyniesie Prawo. Nie zniechęci się ani nie załamie” (Iz 42,2-4) oraz jego zadanie: „przymierzem dla ludzi, światłością dla narodów, abyś otworzył oczy niewidomym, ażebyś z zamknięcia wypuścił jeńców, z więzienia tych, co mieszkają w ciemności” (Iz 42,6-7). Wszystko to zrealizowało się w Jezusie. Tak określa to św. Piotr w drugim czytaniu: „przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła” (Dz 10,38b). Dlaczego tak się działo? „Dlatego że Bóg był z Nim” (Dz 10,38b). Bliska obecność Boga pozwala nam na prawdziwe cuda. To jak z przyjaciółmi i ludźmi nam bliskimi. Gdy są przy nas potrafimy więcej robić, chcemy więcej robić. Staramy się, bo już sama obecność na nas wpływa mobilizująco.

By tak się stało w naszym życiu, potrzeba przyjąć właściwą postawę: „w każdym narodzie miły jest Mu ten, kto się Go boi i postępuje sprawiedliwie” (Dz 10,35). Nie chodzi o lęk czy strach, ale o bojaźń, czyli postawę szacunku wobec Boga, uznania Go za Boga oraz życia według Jego nauki. Można się dziwić, że tak jest, że to nas ogranicza. Ale granice nie są po to, aby nas pętać, jak mawiamy z moim przyjacielem Damianem, ale po to, aby nas chronić. Granice są po to, aby użyć rozumu i nie robić głupot. Granicami są Jego przykazania. Bo Bóg chce dla nas dobra, nie chce dla nas zła. W refrenie modliliśmy się: „Pan ześle pokój swojemu ludowi”. Prawdziwy pokój, bo: „On to jest Panem wszystkich” (Dz 10,36b). Panem, tzn. wie co robić, aby było dobrze, wiec co robić, aby żyć pełnią życia w szczęściu, wie czego nie robić, aby uniknąć kłopotów. A zawsze pozostają w nas konsekwencje czynów: po dobru zostaje dobro, po złu zostaje zło. Pokój, który proponuje Bóg jest bardzo potrzebny. Widzimy i doświadczamy tego, co daje nam świat: ile lęków, strachu, problemów, kłótni, urazów w sercu… A powodem są błahostki, sprawy drugorzędne, które nagle urastają do problemów rangi światowej. A ten pokój, Boży pokój, uczyni życie bardziej szczęśliwy i kolorowym. Panie, proszę, udzielaj nam swojego pokoju, udzielaj łaski dobrych wyborów w życiu i odwagi w walce o dobro każdego dnia! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech Pan błogosławi!! +

2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Autorowi gratuluję wytrwałości. Oby tak dalej!

Anonimowy pisze...

Co Ksiądz myśli o chrzczeniu dzieci? Dzisiaj tak wiele osób porzuca wiarę... Czy nie lepiej wrócić do katechumenatu i chrzczenia dorosłych? Czy chrzest powinien być dla wszystkich czy dla wybranych? Przecież do chrześcijaństwa trzeba nam cały czas dorastać...