Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 17 stycznia 2015

2 niedziela zwykła, zabawy z Bogiem!



Liturgia Słowa 2 Niedzieli zwykłej:

1 Sm 3,3b-10.19 Ps 40 1 Kor 6,13c-15a.17-20 J 1,35-42

            Papież Franciszek od 12 do 19 stycznia br. przebywa w Sri Lance i na Filipinach. Spotkał się tam m.in. z rodzinami, przedstawicielami władzy, dziećmi ulicy, pokrzywdzonymi w wyniku tajfunu. Papież Franciszek wskazał również na potrzebę poszanowania praw i godności każdej osoby. Módlmy się za papieża i jego wizytę, o owoce dla odwiedzanych i całego Kościoła.

W Liturgii Słowa pokazuje nam dzisiaj główny temat, jako powołanie człowieka i słuchanie głosu Boga. Pierwszym jest młody Samuel. Ma piękne imię, które tłumaczy się, jako: Bóg wysłuchał. Samuel został uproszony przez Annę, która była niepłodna. Gorliwa modlitwa matki sprawiła cud. Samuel został oddany do służby Bogu, zgodnie z jej ślubem. A dziś: „Samuel spał w przybytku Pańskim” (1 Sm 3,3b). Naturalny sen, ale wyjątkowy, bo tak blisko Boga. Wtedy Pan woła do niego 3krotnie: „Samuelu!” (1 Sm 3,4.6.8), mimo, że Samuel nie jest tak skupiony, gotowy i wyczulony na słuchanie. To nie jest zabawa w chowanego. Bóg woła go po imieniu, gdyż każdego dobrze zna, całą jego historię życia oraz ukazuje, jak ważny jest dla niego rozmówca. Bóg zawsze mówi do człowieka po imieniu. Samuel nie rozumiał wołania, mylił autora z Helim, starszym kapłanem. Heli wiedział, że Bóg obecny w przybytku przemawia do człowieka. Podobnie jest dziś – Bóg mówi!

Czasami można mieć alergie na Boże wołanie. Można nie chcieć Go słyszeć, ani nie reagować. Bóg jednak dobija się o nas i naszą uwagę. Dlatego powtarza wielokrotnie wezwanie. W rozeznaniu wezwania Boga, Samuelowi pomógł Heli, a nam dzisiaj pomaga Kościół. Nie jeden starszy kapłan, ale całe grono, zarówno świeckich, jak i duchownych. Wśród milionów słów, słyszanych codziennie, słowo Boga skierowane do nas jest wyjątkowe. Nikt nie ma do powiedzenia nic cenniejszego niż Bóg. Nie wiemy, co Bóg dokładnie powiedział Samuelowi. Wiemy jednak, że odpowiedź Samuela była jasna: „Mów, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3,10). To jest odpowiedź człowieka wiary. Postawa gotowości w słuchaniu Boga, ale takim słuchaniu, które gotowe jest przekuć usłyszane słowo w czyn. To jest sekret Samuela, który „dorastał, a Pan był z nim. Nie pozwolił upaść żadnemu jego słowu na ziemię” (1 Sm 3,19). On wzrasta dopiero, gdy w pełni oddaje się Panu.

Podobnie św. Jan Chrzciciel. Widzimy go w sytuacji, gdy mówi swoim uczniom: „Jan stał w tym samym miejscu z dwoma swoimi uczniami i gdy zobaczył przechodzącego Jezusa, rzekł: Oto Baranek Boży!” (J 1,35-36). Jan oddał dwóch uczniów: Andrzeja i zapewne Jana. Dla mężczyzny zawsze to będzie trudne doświadczenie oddać coś, co jest jego, zwłaszcza wiedząc, że jest się dobrym. Jan jest jednak pokorny, nie przywłaszcza sobie tytułu Mesjasza i pokazuje uczniom prawdziwą drogę do Ojca (por. J 14,6). Jan opisuje, że było to w tym samym miejscu. Tym miejscem jest Jordan, gdzie Jan chrzcił wodą i rozpoznał Jezusa. To miejsce prawdy. I Jezus przechodzi tam drugi raz, blisko ludzi, aby dojrzeli prawdę, aby Go spotkali osobiście. Jezus często także dzisiaj przechodzi blisko nas. Mamy masę okazji, by się z Nim osobiście spotkać: na modlitwie czy Liturgii czy Słowie Bożym; w drugim człowieku, nawet tym trudnym dla nas; w sytuacjach stresu i radości; w kolejkach w których czekamy, czy podróżach czy rozmowach. To od nas zależy czy do Niego podejdziemy. Podeszli Andrzej i Jan, dialogując: „Czego szukacie? Oni powiedzieli do Niego: Rabbi! - to znaczy: Nauczycielu - gdzie mieszkasz? Odpowiedział im: Chodźcie, a zobaczycie. Poszli więc i zobaczyli, gdzie mieszka, i tego dnia pozostali u Niego” (J 1,38-39). Dialog z uczniami kończy się, ale zaczyna się zafascynowanie Jezusem i droga kroczenia za Nim. Zapewne miejsce pobytu Jezusa było równie zwyczajne i skromne, jak całe to wydarzenie, zupełnie zwyczajne, bez fajerwerek i orkiestry, ale w tym, co uczniowie tam zobaczyli, musiała być obecna jakaś prawda i autentyzm, skoro dali się jej porwać.

Później Andrzej opowiada bratu, co się stało (J 1,40-42). Szymon zafascynowany sam idzie do Jezusa. Szymona nikt nie zaciągnął. Nikt także nas nie zaciągnie, choć owszem może wskazać nam drogę. Czy jednak nie brakuje nam uczniowskiego ryzyka i odwagi, by podejść do Niego? By coś w swym życiu zmienić? Chorobą dzisiejszych chrześcijan w Polsce na pewno jest brak zaufania do tych, którzy mówią o Jezusie. Dziś rolę Helego, Samuela czy Jana Chrzciciela, pełni Kościół. Jego świadectwo jest wiarygodne i prawdziwe, choć także grzeszne. Brzmi w uszach mocno pytanie Jezusa: „Czego szukacie?”. To pytanie o nasze dążenia, co nas pochłania, na co wskazują codzienne wybory. To pytanie jest też dla nas wezwaniem do konsekwencji, jednoznaczności, do nawrócenia i poświęcenia siebie Bogu, w swojej codzienności: małżeństwa, samotności, poszukiwań powołania, pracy, studiów, szkoły, koleżeństwa… Panie, pomagaj nam być wiernymi Tobie, pomagaj nam słuchać Twojego Słowa i wprowadzania go w życie, pomóż nam codziennie fascynować się Tobą!

Św. Paweł mówi: „Ciało nie jest dla rozpusty, lecz dla Pana, a Pan dla ciała” (1 Kor 6,13c). To bardzo wrażliwa kwestia i dzisiaj. Czy Kościół sprzeciwia się trosce o ciało? Nie sprzeciwia się, ani dbaniu o swoje ciało, kulturystykę czy sport. Walczy tylko z kultem ciała! Nasze ciało służy do czczenia Boga, nigdy Boga nie zastępuje. „Chwalcie więc Boga w waszym ciele!” (1 Kor 6,20b). Mamy dbać o siebie, ale ciało nie może nam stanąć przed Bogiem… A jak jest dziś: siłownia, kosmetyczka, fryzjer, spacer, relaks, zamiast pójść do Kościoła i modlitwy. Nie ma co się łudzić. Wystarczy przetrzeć swoje oczy i zobaczyć… „Strzeżcie się rozpusty; wszelki grzech popełniony przez człowieka jest na zewnątrz ciała; kto zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy. Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha Świętego, który w was jest” (1 Kor 6,18-19a). Grzechy przeciw ciału zawsze będą się na nas odbijać. Dzisiaj potrzeba nam jasnego spojrzenia na te sprawy: występując przeciwko rodzinie, przeciw życiu: nienarodzonemu i sędziwemu, występujemy przeciwko Bogu samemu. Ogromnie wylewa się hedonizm – kult przyjemności i relatywizm – uznawanie czegoś za prawdę wg własnych przekonań, bez obiektywnych racji. A Bóg mówi: kto przeciw Niemu występuje, tego zniszczy On sam (por. 1 Kor 3,17). Psalmista poucza: „Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże” (Ps 40). Dzisiaj widać tego kryzys. Ludzie odrzucają Jego wolę, bo myślą, że wiedzą lepiej. Powtarza się edenowe: nie będę służył (Rdz 3). Wole być panem swojego losu… Ale pełnienie woli Boga daje radość, spełnia człowieka. Panie przepraszam za swoje zachowanie, że czasami odwracam się od Ciebie, zdradzam Ciebie zwracając się do bożków, dziś zwłaszcza ku ciału. Przepraszam za swoje widzimisię! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech Pan błogosławi na ten (nie)zwykły czas!! +

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Ksieze czyli to nie tylko powołanie kapłanskie ale ogolnie do swietosci?