Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 8 listopada 2014

Święto poświęcenia Bazyliki Laterańskiej - jesienne porządki.



Liturgia Słowa Święta Poświęcenia Bazyli Laterańskiej:

Ez 47,1-2.8-9.12 Ps 46 1 Kor 3,9b-11.16-17 J 2,13-22

            Dzisiaj w Kościele obchodzimy święto Poświęcenia Bazyliki Laterańskiej, dlatego mogą być inne czytania podczas Liturgii Słowa. Od XII wieku w tym dniu obchodzi się rocznicę poświęcenia bazyliki, którą cesarz Konstantyn Wielki wzniósł na Lateranie. Święto obchodzono początkowo tylko w Rzymie. Ponieważ bazylika na Lateranie jest "matką i głową wszystkich kościołów Miasta i Świata", święto rozszerzono na cały obrządek rzymski, jako znak miłości i jedności ze Stolicą Piotrową, która "przewodniczy związkowi miłości". Poza tym rozpoczęliśmy miesiąc listopad, miesiąc szczególnej pamięci i modlitw za zmarłych. Módlmy się za nich, ofiarujmy odpusty, które możemy zyskać. Oni potrzebują naszej pomocy!

Dzisiejsza Liturgia Słowa, jak i cala Liturgia kieruje nasz wzrok ku tematyce świątyni. W pierwszym czytaniu pochodzącym od Ezechiela (prorok towarzyszący Żydom podczas niewoli babilońskiej, przypominający początkowo o nawróceniu, a gdy Jerozolima została doszczętnie zniszczona przypominał o tym, że Bóg pozwoli Żydom wrócić do Jerozolimy, odbudować ją i Świątynię Jahwe) zostaje Żydom uświadomione na nowo wartość wody i Świątyni. Woda jest od zawsze w świecie dalekiego wschodu symbolem życia i bogactwa. Już w Edenie mamy opis: „Z Edenu zaś wypływała rzeka, aby nawadniać ów ogród, i stamtąd się rozdzielała, dając początek czterem rzekom” (Rdz 2,10-14). Ale jest ona także symbolem oczyszczenia choćby przez Naamana (por. 2 Krl 5,10-14). Dzisiaj widzimy, jak „wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim” (Ez 47,1). Płynie ona w kierunku wschodnim, czyli światła, którym jest Jezus. I ta woda, jak pisze dalej Ezechiel: „bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione” (Ez 47,9), uzdrowi wszystko. Nie ma niczego, czego by do życia nie wróciła. Nic nie stanie na drodze tej wodzie, żaden grzech, żadna wada, żadna przeszkoda. Nic! Wiele razy widzieliśmy, co woda robi – burzy domy, zabija. Ale ta woda dzisiaj jest inna, bo to woda życia, woda Jezusa, o której On powiedział: „jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego” (J 3,5). Ta woda, nawiązuje do Sakramentu Chrztu, kiedy zostaliśmy obmyci, stając się chrześcijanami, czyli dziećmi Bożymi, ale i do Sakramentu Pokuty i Pojednania, gdzie powstajemy z grzechów. Woda wypływa z Świątyni, z Kościoła, bo to on rodzi do życia, bo to w Kościele jest Jezus, tu mieszka Bóg i tu są Sakramenty.

To przekazuje nam także dzisiejszy psalm. Refren brzmi: „Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła” To pokazuje, że Bóg upodobał sobie Kościół, zamieszkał w nim, aby być z nami. Wiele krytyki płynie dzisiaj w kierunku Kościoła. Ukazuje się wiele zła, m.in. pedofilie czy brak autentycznego świadectwa wierzących. Media, które dzisiaj tak robią, nie są w pełni rzetelne. Nie pokazują obfitości dobra, które się dzieje – przytułki dla ubogich, jadłodajnie, pomoc ubogim. To są te wielkie rzeczy. A ile jest takich małych, szarych, niedostrzegalnych – miłość w wielu rodzinach, praca księży w konfesjonałach, modlitwy, spotkania... Tego nie ma możliwości obliczyć, więc się tego nie pokazuje. A to wszystko dzieje się także w Kościele, wśród wierzących. Św. Paweł mówi dzisiaj: „Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą (…) Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus” (1 Kor 9b.11). Fundamentem jest Jezus! Jesteśmy chrześcijanami, a nie wyznawcami telewizora, auta, hedonizmu… Wielu budowlańców powie, że aby dobrze budować, trzeba budować dokładnie na fundamencie, a nie poza, więc budujmy na Jezusie.

Każdy z nas, przez chrzest, buduje Kościół, tworzy go. Każdy z nas jest więc wezwany, aby o niego dbać, aby dbać o jego piękno, a nie go szkalować. Paweł kontynuuje to, pisząc: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17). Jesteśmy świątynią Boga, świątynią Ducha Świętego. A czy tak dba się o świątynie – grzechy, przeróżne, paleta jest naprawdę różna, co każdy z nas może potwierdzić, odkładając spowiedź, czyli czyszczenie, nie troszcząc się o życie modlitewne? Nie! Świątynia potrzebuje życia. Potrzebuje naszego życia, naszych trudów, radości, upadków i powstań. Bo życie to nie tylko jeżdżenie z górki, ale i wspinaczka. Kościół potrzebuje nas, naszych rąk, naszych kolan, umysłów, oczu. Potrzebuje naszego serca. Czy jesteśmy gotowi mu je dać, czy raczej oddać mu słownie: zarzuty, oszczerstwa, albo niesłowne obietnice? Panie wybacz, że czasami nie szanuje Kościoła, że się odwracam, że go niszczę a nie buduje, wlewaj we mnie ducha ofiary i troski o niego!

Nasze wnętrze, nasze serce też jest świątynią wg słów Pawła. A czasami nasze wnętrze odpowiada dzisiejszej Ewangelii, gdzie czytamy, że w świątyni Jezus: „napotkał tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie, oraz siedzących za stołami bankierów (…) i rzekł: «Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mego Ojca targowiska»” (J 2,14.16). Może zaskakiwać, ze Jezus, łagodny baranek, gani handlowców, mając bicz ze sznurków. Taka gorliwość o dom Ojca! To ten sam Jezus, który został uderzony w policzek, ten sam, który został ubiczowany, ale i ten sam, który wskrzesił Łazarza, uzdrowił chorą kobietę. To ten sam Jezus, radykalnie sprzeciwiający się złu, dokonujący oczyszczenia Świątyni zapowiadanej przez Malachiasz (Ml 3,1-3). Bo złem jest to, że w naszych sercach targujemy się z Bogiem, uprawiamy handel naszej wierności Bogu, sprzedając ją czasami złemu. Cały opis Ewangelii, a zwłaszcza słowa: „Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzech dniach wzniosę ją na nowo” (J 2,19) ukazuje, że aby przejść od grzechów (z których wiele razy próbowaliśmy się oczyścić, ale do których nieustannie wracamy) do otrzymania darów Duch Świętego, które symbolizuje m.in. woda, do życia nowym życiem pełnym łaski Boga trzeba porządnie wyszorować swoją świątynie. Jak to jednak zrobić? Jezus to tłumaczy, On wzniesie nową świątynie. W grece użyto tu czasownika egerio (podnosić, wznosić, stawiać), który używany jest także na określenie zmartwychwstania.

Stan Świątyni w Jerozolimie był tragiczny. Jezus zapowiada nową. Stara Świątynia jest pusta, nie ma w niej Arki Przymierza, znaku obecności Boga. A Jezus zapowiada nową Świątynię, świątynie swego ciała. Niezliczone ofiary z wołów i baranków, zastąpi jedna ofiara na Golgocie. Zasłonę ukrywającą Boga rozedrze drzewo krzyża, które ukaże Boga światu. I tak się stało, dokładnie w trzy lata od wypowiedzenia tych słów. Co to znaczy dla nas? Jezus mówi, że by świątynia naszego serca ożyła, potrzeba, aby On dotknął moich mojego życia, by zobaczył co jest jego centrum i zweryfikował to. Do tego trzeba pokory, uznania, że nie jestem samowystarczalny i nie mam monopolu na wszystko. Trzeba przyznać, że nie wszystko co jest, jest mi do zbawienia koniecznie potrzebne. W drodze do Boga czasami potrzebne jest korzystanie z czegoś (jak sakramenty, wspólnota) albo nie korzystanie z czegoś (jak pornografia, toksyczne relacje czy substancje). Tego Jezus chce dotykać i przemieniać, ale od nas zależy czy Go tam wpuścimy. A zaufać Jemu warto! Panie, wchodź do mojego życia i pokazuj mi, co nie jest zgodne z Twoją wolą, przemieniaj to, abyś był tylko Ty! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Jak kochać Kościół, jak doświadczyło się od niego zła? Jak go szanować? Jak sie z tym pogodzić?