Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 3 maja 2014

3 niedziela Wielkanocna - o zadyszce wiary schodząc z góry!



Liturgia Słowa 3 niedzieli Wielkanocy:

Dz 2,14.22-28 Ps 16 1 P 1,17-21 Łk 24,13-35

          
Dzisiaj w Kościele katolickim w Polsce rozpoczynamy obchody VI Tygodnia Biblijnego pod hasłem: „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (J 11,27). Ten tydzień uzmysławia chrześcijanom, jak bardzo w życiu codziennym i w życiu wiary ważne jest Pismo Święte, które przekazuje i budzi wiarę oraz rozbudzanie w wierzących miłości i zażyłej relacji do Biblii. Sam ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że w czasach przed seminarium miałem mały kontakt z Pismem Świętym, dzisiaj po kilku latach zgłębiania, mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie codzienności bez kontaktu z Pismem Świętym, o czym w dzisiejszej Ewangelii mówi także Jezus… Według wielu badań wskazuje się, że Pismo Święte jest najczęściej kupowaną książką na świecie i zarazem najmniej czytaną. Smutne, mam nadzieję, ze jednak nie prawdziwe…

Przejdźmy jednak do dzisiejszej Liturgii Słowa. Widzimy w niej Apostołów, którzy wychodzą do tłumu po Zesłaniu Ducha Świętego, aby głosić im Jezusa, Jego Słowo i Ewangelię oraz pobudzać ich do wiary. Czytamy: „wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem” (Dz 2,14). Wiara i jej wyznawanie oraz głoszenie nie jest dla elit, ale dla wszystkich, na których spoczął Duch Święty, począwszy już od Sakramentu Chrztu. Piotr nie mruczy pod nosem, nie głosi Jezusa gdzieś po kątach, jak przedstawiciele niektórych sekt, ale przemawia donośnym głosem. Jest pewny siebie, a wraz z nim staje wspólnota, bo wspólnota jest żywa, gdy słucha i głosi Słowo. Chrześcijaństwo to nie bycie biernym, tylko modlitwa, albo tylko głoszenie, to połączenie obu doświadczeń. Tacy stają dziś Apostołowie, głosząc piękną katechezę. Piotr jasno mówi: „Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim” (Dz 2,24), podkreślając, że Jezus prawdziwe zmartwychwstał. Bóg je zrywa, niszczy, aby dać wolność.

Bardzo mocno towarzyszą mi ostatnio słowa psalmu: „On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje” (Ps 16). Gdy teraz towarzyszy mi wiele jakiś lęków, obaw, bo zbliżam się do święceń diakonatu, które odbędą się 31 maja w Katedrze w Rzeszowie (przy tej okazji proszę wszystkich o modlitwę za mnie i moich braci z kursu) i te słowa mnie bardzo pocieszają. Pan prowadzi przez różne sytuacje, których przyznam się szczerze, nie zawsze rozumiem, ale On jest przy mnie. Czasami, jak się podróżuje po różnych drogach to nie widać, co jest za zakrętem, przeszkadzają zazwyczaj warunki naturalne, jak drzewa czy krzewy, ale jedziemy dalej, bo wiemy, że ta droga prowadzi do celu. Podobnie jest w życiu wiary, nie zawsze wiem, po co i dlaczego coś się dzieje, ale wiem, że skoro Pan mnie prowadzi to „ścieżkę życia mi ukaże, pełnię swojej radości i wieczną rozkosz po swojej prawicy!” (Ps 16).

Po kilkudziesięciu latach św. Piotr napisze w liście: „Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1,18-19). Cena – to nas zawsze interesuje. Ile co kosztuje, dlaczego tak drogo? Jesteśmy materialni, to skutek grzechu w nas. Człowiek lubi się ubierać w drogie rzeczy, czuje się często lepiej. I św. Piotr przypomina, że nie jesteśmy wcale tani, jako ludzie. Nikt z nas przecież nie wydałby za drugiego człowieka, czy to swojego dziecka, czy rodzeństwo czy rodziców, bo ich kochamy po prostu. A Bóg Ojciec wydał za nas, zdrajców z Edenu, swojego ukochanego Syna, który „wyswobodził nas ku wolności” (Ga 5,1). Swoją śmiercią Jezus pokazał nam ścieżkę życia, o którą modlimy się dzisiaj w Psalmie. Jest to piękna prośba, choć wymagająca. Czasem, gdy się ta ścieżka nie podoba, to najchętniej człowiek chciałby odwrócić wzrok. Psalmista o tym wiedział, pewnie sam tego doświadczał, bo pisze dalej: „błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą” (Ps 16). Panie, dziękuje Ci dzisiaj za Twojego Syna, którego posłałeś i wydałeś za mnie, aby mnie odkupić! Dziękuję za Twoją miłość, za wspólnotę i drugiego człowieka, w którym mogę odkrywać Ciebie!

Przejdźmy do Ewangelii. Jest ona bardzo bogata, bardzo lubię tę perykopę o uczniach do Emaus. Towarzyszyła ona nam także podczas ostatnich wielkopostnych rekolekcji, ale cały czas jest dla mnie zaskakująca. Czytamy już na początku: „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy” (Łk 24,13). Widzimy uczniów, jeden z nich to Kleofas, drugiego nie znamy. Łatwo mi dzięki temu utożsamić się z drugim uczniem. Widać, że są oni bardzo przestraszeni, zabiegani, pędzą do Emaus, uciekają z Jerozolimy, symbolu ich codzienności, gdzie żyli, pracowali, mieli znajomych, mieli swoją wspólnotę. Jerozolima to po prostu ich życie! Powinni przejść szybko te trasę, to tylko ok. 11 km i to z górki, dochodząc do Emaus na wieczór (Łk 24,28-29). Pędzą, bo wieści są tragiczne: „Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”, sprzeciwiając się świadectwu kobiet i wspólnoty (Łk 24.22-24). Co się dzieje w drodze?

Czytamy słowa: „Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi” (Łk 24,14-15). W grece użyto tu słowa homileo, co znaczy głosić sobie nauki, porady, dyskutować ze sobą. Ale oni byli wpatrzeni w siebie, nic innego nie dostrzegają, nie dostrzegają pełnego pokory, spokoju i dyskrecji dołączenia się Jezusa. Oni głoszą sobie swoją nauke, nie naukę Jezusa. Gdyby głosili naukę Jezusa, to nie odeszliby z Jerozolimy, czekając na spełnienie się obietnicy Jezusa. Jezus zachowuje się tu rewelacyjnie: „On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?»” (Łk 24,17). Jezus pyta o powód ich smutku i ich codzienność. To przejaw troski Jezusa o nas. Często przyjaciele pytają siebie nawzajem, co się stało, bo widzą, że coś jest nie tak. Jezus widział, że z uczniami jest coś nie tak i pyta, na co udzielają długiej odpowiedzi (Łk 24,19-24). Oni wylewają swoje serca przed Jezusem. Ta postawa zachęca, aby dzielić się z Jezusem swoimi troskami, mówić mu o nich. On zawsze najpierw słucha, a później daje odpowiedź (Łk 24,25-27), a gdy dochodzą do Emaus, uczniowie chcą Go zatrzymać przy sobie.

Słuchając słów wyjaśnienia i pouczenia, serca uczniów zaczynają płonąć. Widać w ich sercu żar, prawdziwy, cudowny, który poprowadzi ich do wiary i świadectwa, co skomentuje Kleofas: „czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,32). Znamienne jest, że Łukasz nie przekazuje dokładnych słów Jezusa. Może uczniowie nie umieli ich przekazać, może je zapomnieli? Nie wiem, ale na pewno został w nich płomień wiary i pełna miłości „cisza słów Jezusa”. Uczniowie chcieli słuchać Jezusa. W tym tygodniu biblijnym warto poświęcić więcej czasu na słuchanie Boga, na czytanie Biblii. Tu się człowiek uczy słuchać Boga! Po nakarmieniu się Słowem Boga i wspólnym posiłku, przez wielu utożsamianym z Eucharystią, „wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go” (Łk 24,31). Dobre przeżycie Eucharystii, pożywienie się Słowem i Ciałem Boga skutkuje. Uczniowie „w tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy” (Łk 24,33). W grece użyto tu anastantes, tłumaczonego jako zmartwychwstanie. Oni zmartwychwstali w sensie duchowym, powrócili do życia, pełnego życia. Ta radość spotkania z Panem pozwoliła im w tym samym dniu, mimo wieczoru, pokonać jeszcze raz drogę 11 km i to w krótkim czasie! Tak działa spotkanie z Panem – daje siły, daje moc, daje powera! Panie, proszę Cię, otwieraj mi oczy mojego serca, wlewaj we mnie wiarę, pouczaj mnie, abym każdego dnia był bliżej Ciebie. Dawaj mi każdego dnia poprzez Twoje Słowo i Eucharystie nowe życie, życie Toba i z Tobą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech radość spotkania ze Zmartwychwstałym napełnia Was każdego dnia!

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dziękuje, bardzo piękne rozważanie, głębokie i przemyślane!

Marcin