Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 22 marca 2014

3 niedziela Wielkiego Postu - jak gasić pragnienie?!


Liturgia Słowa 3 niedzieli Wielkiego Postu:

Wj 17,3-7 Ps 95 Rz 5,1-2.5-8 J 4,5-42

           
       Niedawno w Kościele mieliśmy wybór nowych władz KEP. Arcybiskup Stanisław Gądecki został 12 marca mianowany przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski. Na stanowisko zastępcy przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski biskupi wybrali 13 marca abp. Marka Jędraszewskiego, metropolitę łódzkiego. Wspierajmy ich naszą modlitwą, gdyż takich mamy duszpasterzy, o jakich się modlimy! Przeżywamy Wielki Post, w którym patrzymy zwłaszcza na wymiar chrzcielny. Dzisiaj Słowo bardzo jasno pokazuje nam Chrzest, jako źródło łask. Wszelkich łask. Wtedy staliśmy się chrześcijanami, tzn. Dziećmi Bożymi! Wracajmy do Chrztu, do pierwotnej łaski, poprzez modlitwę w dniu chrztu, modlitwę za osoby przynoszące nas do Kościoła, za kapłana. Chrzest to wielki prezent od Boga dla nas, który codziennie rozpakowujmy – wiarą i modlitwą.

           
      Dzisiaj Liturgia Słowa jest bardzo bogata. Widzimy Jezusa, który przybywa do „miasteczka samarytańskiego, zwanego Sychar (…) i zmęczony drogą siedział sobie przy studni. Było to około szóstej godziny” (J 4,5.6). Godzina szósta to odpowiednik naszego południa, czyli najgorętszej pory dnia. A miasto jest historycznie związane z Izraelem (Rdz 33; 48; Joz 24). Jezus siada zmęczony, wędrówkę miał trudną, ciężką i długą, bo przybył z Judei do Samarii, a „Żydzi z Samarytanami unikają się nawzajem” (J 4,9). Jezus zostaje sam, bo uczniowie „udali się przedtem do miasta dla zakupienia żywności” (J 4,8). Był to znak, że oni zaczęli przechodzić jakąś wewnętrzną zmianę, gdyż nigdy poprzednio, przed spotkaniem Jezusa, nie dopuściliby do siebie takiej myśli, aby kupować cokolwiek w mieście Samarytan, w mieście wrogów. Będąc nauczycielem, wg rabinackich zwyczajów, Jezus nie powinien także rozmawiać z kobietą, która z braku imienia staje się niejako przedstawicielką całego społeczeństwa samarytańskiego. Ale Jezus nie zważa na te ograniczenia, sam np. powołuje uczniów wbrew ówczesnemu zwyczajowi. Dzisiaj chyba nam chrześcijanom brakuje takiego Chrystusowego luzu i spontaniczności, bo zamykamy się w Kościołach, zakrystiach, salkach, zamiast wychodzić do świata. Bardzo często zdarza mi się chodzić po ulicy w koloratce czy sutannie i ludzie, gdy ide, gdy na chwilkę stanę, porozmawiam z nimi to się cieszą. Żeby dawać świadectwo wiary, nie trzeba od razu mówić o Bogu, czasami wystarczy świadectwo naszej radości wiary! Ale o czym Jezus tak rozmawia z Samarytanką?

           
          „Jezus rzekł do niej: «Daj Mi pić!» (…) Na to rzekła do Niego Samarytanka: «Jakżeż Ty będąc Żydem, prosisz mnie, Samarytankę, bym Ci dała się napić?» (…) Jezus odpowiedział jej na to: «O, gdybyś znała dar Boży i [wiedziała], kim jest Ten, kto ci mówi: "Daj Mi się napić" - prosiłabyś Go wówczas, a dałby ci wody żywej” (J 4,7.9.10). Jezus na pewno zaskakuje Samarytankę. Może dla niej był to pierwszy Żyd, który zamiast krytycznej wyższości patrzył na nią z ludzkim współczuciem i dlatego otworzyła swoje serce na rozmowę. I Jezus w swej odpowiedzi zaznacza, że nie chce nam dać byle czego, ale dar Boży! Woda dla tamtej kultura była czymś bardzo cennym, wiele cywilizacji umierało, bo nie miało wody. Woda była cenna. Dla nas dzisiaj już tak nie jest, nie mamy doświadczenia braku pragnienia, suszy. Nie doceniamy roli wody, bo mamy jej na co dzień pod dostatkiem… I Jezus mówi dalej: „Każdy, kto pije tę wodę, znów będzie pragnął. Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu” (J 4,13-14). Te słowa odpowiadają tematycznie pierwszemu czytaniu: „Bóg rzekł do Mojżesza: Uderzysz w skałę, a wypłynie z niej woda, i lud zaspokoi swe pragnienie” (Wj 17,6). Pan chce gasić nasze pragnienie, pragnienie serca. W grece widzimy tutaj wyrażenie dorea tou theou – dar Boży, który wskazuje na Torę, prowadzącą do mądrości i zbawienia. Jezus utożsamia ją z jednej strony ze Słowem prowadzące do życia, z drugiej zaś Duch Święty – Paraklet. Jezus przedłuża rozmowę z niewiastą, aby doprowadzić ją do wiary. Chrzest, o którym dzisiaj wiele mowy (pośrednio, gdyż woda zawsze kojarzy się z Chrztem) i wiara są to dwa dary ściśle złączone: kto wierzy, może być ochrzczony; a chrzest wlewa wiarę. Chrzest zanurza człowieka w wodzie żywej, wypływającej z przebitego Serca Chrystusa; w wodzie oczyszczającej, gaszącej pragnienie, ożywiającej. Ona w sercu wierzącego staje się „źródłem tryskającym”, które gwałtownie bije w górę aż do życia wiecznego i do niego prowadzi.

           
  Dalej Jezus rozmawia z Samarytanką, czytamy: „A On jej odpowiedział: «Idź, zawołaj swego męża i wróć tutaj!» A kobieta odrzekła Mu na to: «Nie mam męża». Rzekł do niej Jezus: «Dobrze powiedziałaś: Nie mam męża. Miałaś bowiem pięciu mężów, a ten, którego masz teraz, nie jest twoim mężem. To powiedziałaś zgodnie z prawdą»” (J 4,16-18). Te słowa są nieco niezrozumiałe. Nie chodzi tu o towarzyski styl życia kobiety! Jezus wskazuje Samarytance na jej grzech. On chce, aby kobieta przyprowadziła swego męża, którym jest Bóg, który przez bałwochwalstwo został zdradzony. Jezusa wspomina o pięciu bóstwach, które czczone były na terenie Samarii. Widać, że kobieta nie czuje szczęścia i zaspokojenia, a odkrywa to w rozmowie z prawdziwym Oblubieńcem. W rozmowie z Jezusem można naprawdę wiele odkryć! Jezus budzi w niej pragnie czegoś innego. Nasuwają mi się tu słowa Dawida: „Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam; Ciebie pragnie moja dusza, za Tobą tęskni moje ciało, jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody” (Ps 63,2). Jezus jako Dar Boga i Dawca wody żywej jest w stanie zaspokoić najgłębsze ludzkie pragnienia. To piękny obraz, gdyż Jezus siedzący przy (a dosłownie z grecki na) studni Jakuba w samo południe jest spragniony Miłości. Widać, jak bardzo Bóg pragnie zaspokoić największe pragnienie ludzkiego życia. Pragnienie Boga i pragnienie człowieka spotykają się. W całej swej wrażliwości na potrzeby człowieka Bóg pragnie być dla niego źródłem wiecznego życia i szczęścia. Ale czy nasze pragnienia są dobre? Czy nie pozostają czysto ludzkie, obracające się wokół kultu pięciu naszych bożków: kultu ciała, kultu bogactwa; kultu sławy; kultu wygodnictwa i kultu pustych pragnień? Te nasze pragnienia mogą nas zabić. Ile osób umiera dzisiaj przez narkotyki, ile umiera ze względu na niewłaściwy styl życia… św. Paweł podkreśli Bożą miłość dziś w słowach: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami” (Rz 5,8).  Boże dziękuje Ci, za Twoją miłość, za bliską obecność, że chcesz zaspokoić moje pragnienia i wlewasz w moje serce prawdziwe pragnienia!

Zaskakujące jest podejście. Najpierw mówi do Niego: Żyd (J 4,9), Pan (4,11), większy od Jakuba (4,12), prorok (4,19), Mesjasz (4,29) i Zbawiciel świata (4,42). I to wszystko w dialogu z Jezusem. Czasami wydawać się może, po co się modlić, po co czytać coś o wierze, po co, skoro On nie jest dla mnie Bogiem? Nie ma to sensu. Otóż jest! Osoby spotykające Jezusa z Nazaretu odkrywają stopniowo Jego tożsamość jako Mesjasza i Syna Bożego. Myślę, że wiele takich świadectw można znaleźć chociażby na youtubie. A św. Paweł, ten sam, który doświadczył łaski nawrócenia mówi: „Dostąpiwszy więc usprawiedliwienia przez wiarę, zachowajmy pokój z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, dzięki któremu uzyskaliśmy przez wiarę dostęp do tej łaski, w której trwamy i chlubimy się nadzieją chwały Bożej” (Rz 5,1-2). Bo usprawiedliwienia doświadczamy dzięki Jezusowi. Pięknie widać to dalej w czynie kobiety, która „zostawiła swój dzban i odeszła do miasta” (J 4,28). Symbolizuje to zerwanie z przeszłością i wybór Jezusa, jako Źródło wody życia.

I ostatnia rzecz. Samarytanka poszła do swoich i powiedziała im: „Pójdźcie, zobaczcie człowieka, który mi powiedział wszystko, co uczyniłam: Czyż On nie jest Mesjaszem?» Wyszli z miasta i szli do Niego” (J 4,29-30). Staje się przez to świadkiem wiary w Jezusa i pociąga innych do Niego. Tak działa wiara, pociąga siebie nawzajem. Samarytanie „prosili Go, aby u nich pozostał. Pozostał tam zatem dwa dni (J 4,40). To podkreśla moc świadectwa. Wiara innych prowadzi także nas do wiary w Jezusa. Mnie inspiruje pp. Franciszek, moi przyjaciele i znajomi Michałowie, Andrzej, Aneta, Aleksandra, Magda, starsza pani która często przychodzi do Kościoła mimo pracy, osoby żegnające się przechodząc przed Kościołem czy noszące krzyżyk. To są świadkowie wiary… Panie, przepraszam, że czasami zawalam, że nie jestem dla wszystkich świadkiem wiary i Twojej miłości. Proszę wspieraj tych, dla których nie byłem świadkiem, a mi dodawaj sił i odwagi, aby świadczyć w codzienności! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławieństwa Bożego na czas przygotowania do Świąt Paschalnych!

7 komentarzy:

Asenata pisze...

Jeżeli chodzi o
Jan 4,16-18
to moim zdaniem nie chodzi tu jednak o bóstwa,lecz o mężczyzn.
O jakich pięciu bóstwach Samarii jest mowa w tekście?

Damian Ziemba pisze...

Asenata czytając 2 Krl 17,23-33 można zauważyć, że występuje tam 5 bożków (w. 24: z Babilonu, z Kuta, z Awwa, z Chamat i z Sefarwaim). Analogicznie Jezus zwracając się do Samarytanki mówi o 5 mężach - innych bożkach a prawdziwym mężem jest Bóg, który wcześniej z narodem wybranym zawarł przymierze, a którego symbolizuje tutaj kapłan, który miał nauczyć napływową ludność prawdziwego kultu. Jednak narody przybyłe pozostały kultycznie synkretyczne.
Pozdrawiam, Damian

Asenata pisze...

Zliczając bogów i boginie mamy
Sarpanitu
Nergal
Aszima
Nibchaz i Tartak
Adarmelek i Anammelek

czyli razem siedem
więc trochę więcej.

Damian Ziemba pisze...

Asenata, przepraszam za niedoprecyzowanie swojej wypowiedzi. Masz rację iż 2 Księga Królewska wymienia 7 bóstw w omawianym tekście. Nie mniej jednak Samarytanie to potomkowie Izraela - a Izrael zawarł przymierze z Bogiem Jahwe. Do Samarii przesiedliło się 5 innych narodów, o których mowa, a jak wiemy w tamtym czasie panował politeizm. Monoteizm był tylko w Izraelu. Samarytanie (potomkowie Izraela) zmieszali się krwią z przedstawicielami innych ludów (których było pięć) i nie byli czystej krwi wyznawcami Boga Jahwe. Mieszając się w małżeństwach dopuścili się zmieszania kultu i zamiast trwania przy wierze w Boga Jahwe, przeszli na politeizm, dopuszczając do swego kręgu inne bóstwa, stając się narodem synkretycznym religijnie, tworzącym m.in. własny kanon Pisma Świętego. W dialogu Jezusa z Samarytanką, jak pisałem wyżej w poście, widać, że Jezus wskazuje na bałwochwalcze zachowania Samarytan (bałwochwalstwo rozumiane było, jako cudzołóstwo z innymi bogami; samo pojęcie cudzołóstwa kojarzy się też jednoznacznie z małżeństwem) i zaprasza Samarytan do powrotu do wiary w Jednego Boga.
Pozdrawiam, Damian!

Anonimowy pisze...

Mnie to przekonuje

Asenata pisze...

Jeżeli chodzi o Samarytankę to uważam jednak,że w jej rozmowie z Jezusem
chodziło jednak konkretnie tylko o jej życie osobiste.

Najważniejszym fragmentem
jak dla mnie jest=

20. Ojcowie nasi oddawali cześć Bogu na tej górze, a wy mówicie, że w Jerozolimie jest miejsce, gdzie należy czcić Boga». 21. Odpowiedział jej Jezus: «Wierz Mi, kobieto, że nadchodzi godzina, kiedy ani na tej górze, ani w Jerozolimie nie będziecie czcili Ojca. 22. Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów.
..................
Boga nie czci się na górze Garizim,ani w Jerozolimie.
Bóg jest wszędzie

Damian Ziemba pisze...

Asenata, każdego dotyka Słowo osobiście. Może to miało być Słowo, które dotykało Cię właśnie w taki sposób, aby Ci coś pokazać? Tego nie wiem, ale może taka jest prawda...
Kwestia oddawania czci i w.20-22 racja, jest b. ważna, Bóg jest wszędzie, ale te Słowa trzeba też odpowiednio rozumieć, patrząc na kontekst kulturowy, literalny i duchowy oraz na znaczenie tego dla nas dzisiaj.
Pozdrawiam, Damian!