Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 15 marca 2014

2 niedziela Wielkiego Postu - po co dzisiaj coś tracić?



Liturgia Słowa 2 niedzieli Wielkiego Postu:

Rdz 12,1-4a Ps 33 2 Tm 1,8b-10 Mt 17,1-9

          
Przeżywamy w Kościele Wielki Post, o czym niewątpliwie przypomina fioletowy kolor szat liturgicznych. Wyrażają one skruchę, pokorę, postawę nawrócenia, którymi charakteryzować powinno się serce każdego wierzącego! Wielki Post przypomina o Chrzcie. W starożytności przygotowywano kandydatów do Chrztu, a formowano ich m.in. przez udział w samej Liturgii Słowa. Jako chrześcijanie jesteśmy wezwani, aby przypomnieć i odnowić w sobie łaskę chrztu, jego skutki i zobowiązania…

          
W dzisiejszej Liturgii Słowa możemy odnaleźć piękną obietnicę czekającej na nas przyszłości. W pierwszym czytaniu czytamy: „Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę” (Rdz 12,1). To Boże wezwanie jest niejako zaskoczeniem dla Abrama, gdyż przemawia do niego Bóg osobiście i wzywa go do konkretnych czynów i wzywa do opuszczenia tego, co bardzo dobrze zna, mianowicie dom rodzinny i pójścia ku nieznanemu. Można powiedzieć to absurdalne, dlaczego, po co? Pan tłumaczy: „Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię…” (Rdz 12,2).  Pan wzywając do czegoś, do opuszczenia czegoś, czy to radosnego czy bolesnego, zawsze daje obietnice czegoś większego, wielkiego! Bóg się nami nie bawi, ale wzywa do nowego, lepszego, innego życia! Abram mieszkał wtedy w Charanie, w którym pochował swojego ojca Teracha (Rdz 11,32), mieście pogańskim, znanych z ofiar bałwochwalczych, składanych także z ludzi. Abramowi dobrze się powodziło, jak dalej czytamy: „zabrał Abram z sobą swoją żonę Saraj, swego bratanka Lota i cały dobytek, jaki obaj posiadali, oraz służbę, którą nabyli w Charanie” (Rdz 12,5). Ale musiał opuścić to co znał, ludzi i miasto. Pan i dzisiaj wzywa nas, abyśmy potrafili opuścić coś co nas wiąże i nie pozwala w rozwoju duchowym iść dalej. Co tym może być? Praca, bowiem gdy więcej czasu jej poświęcamy, niż rodzinie i Bogu czy pieniądze, gdzie patrzymy na ilość zer na koncie, a nie dajemy jałmużny nikomu albo styl życia nastawiony tylko na branie i dobrą zabawę, negując dojrzałe postawy, potrzebę wykształcenia i stabilności życiowej, to one staje się naszym małym i prywatnym Charanem.

            Bóg jednak obiecuje: „Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi” (Rdz 12,3). I tak było w życiu Abrama, tak gdzie był, Bóg był z nim, błogosławił Abramowi, jego potomstwu, sprzymierzeńcom. Podpowiada dzisiaj psalmista: „Oczy Pana zwrócone na bogobojnych, na tych, którzy czekają na Jego łaskę, aby ocalił ich życie od śmierci i żywił ich w czasie głodu” (Ps 33). Abram był posłuszny Bogu, ufał Mu, nawet w takiej trudnej chwili. On wierzył, on wiedział, że Bóg go poprowadzi. Pokazuje mi dzisiaj, ze wiara to tracenie siebie i swojego świata, a taka postawa napełnia serce pokojem i radością, a obie te cechy emanują na innych ludzi. Sami lubimy być w wśród osób, które są spokojne, uśmiechnięte, radosne, a nie przy osobach, które nas stresują, denerwują. Sami tacy się staniemy, gdy Bóg będzie w naszym sercu, bo „On jest naszą pomocą i tarczą” (Ps 33). Ale to nie jest takie proste. Paweł pisze dziś: „weź udział w trudach i przeciwnościach znoszonych dla Ewangelii” (2 Tm 1,8b). Chrześcijaństwo, ani Ewangelia nie jest czymś prostym i łatwym. Wezwanie do życia nią, nie jest wezwanie do łatwego życia, bez żadnych trudności. To wezwanie do trudzenia się! Paweł o tym wiedział, i patrząc na jego życie widzimy, że tak żył i został świętym. Dobro zawsze się rozprzestrzenia, zawsze zwycięża. Panie, proszę, dodawaj mi sił, dodawaj łaski, abym potrafił opuszczać to co mnie krępuje, co mnie zatrzymuje na sobie, zamyka na Ciebie, abym potrafił wyjść do nowego życia i nowej ziemi!

      
Ewangelia jest nam bardzo dobrze znana, a przez to możemy nad nią płytko przejść. Tymczasem niesie ona w sobie wielkie bogactwo ducha! Popatrzmy, znajdujemy się na górze Przemienia, tuż po doniosłych wydarzeniach pod Cezareą Filipową i wyznaniu wiary przez Piotra, po zapowiedzi Męki, Śmierci i Zmartwychwstania Jezusa i  skarceniu Piotra. W takich warunkach idziemy na górę. Już pierwsze słowa przypominają o poprzedniej niedzieli: „Po sześciu dniach Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba i brata jego Jana i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno” (Rdz 17,1). Jezus idzie na górę wysoką, na podobną górę na której był kuszony, aby w szatanie uznać boga (Mt 4,8-10). Jezus zaprowadza najbardziej zaufanych i najbliższych Mu uczniów, osobno. Każdego osobno, tzn. musiał z każdym samemu spędzić drogę na górę. Jezus ich prowadzi, mimo, że sam te drogę pokonuje 3x. To wielki trud, aby oni byli przy Nim! On chce podzielić się z człowiekiem, aby pokazać mu co go czeka – niebo, nowe życie z Bogiem. Ale do tego nie dochodzi się tak łatwo, na górę idzie się utrudzonym i to konkretnie. Chyba każdy z nas ma doświadczenie chodzenia po górach i wie, ze to nie jest spacer po parku czy lesie, ale wielkie ilości wylanego potu oraz ogromne zmęczenie. Dopiero po trudzie czeka nas niebo!

          
Dalej czytamy: „Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło” (Mt 17,2). Ten fakt przekazali naoczni świadkowie, Piotr, Jakub i Jan. Dlatego też Jezus ich bierze, gdyż w świecie żydowskim uważano za prawdziwe, świadectwo minimum dwóch świadków (Pwt 19,15). Dalej czytamy: „A oto im się ukazali Mojżesz i Eliasz, którzy rozmawiali z Nim (…) To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!” (Mt 17,3.5). Jezusowi towarzyszą Mojżesz i Eliasz (największego prawodawcy i największego proroka), którzy poświadczają Jego zadanie, odkupienia człowieka oraz ponowne doświadczenie Bożych słów, o umiłowanym Synu. Te słowa poprzedzają, jak wcześniej zauważyliśmy, kuszenie szatana z prośbą o boski hołd, wyznanie Piotra w Bóstwo Jezusa oraz pierwszą zapowiedź Męki, Śmierci i Zmartwychwstania. Ten kontekst wskazuje, ze Jezus mógł mieć wątpliwości, a to doświadczenie potwierdza i umacnia go na dalszej drodze. Pozwala Mu wkroczyć na drogę Krzyża. Niedługo później Jezus wypowie drugą zapowiedź Męki, Śmierci i Zmartwychwstania (zob. Mt 17,22-23) i pewniej pójdzie ku Jerozolimie.

To doświadczenie było ważne także dla uczniów. Piotr mówi: „Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza” (Mt 17,4). Piotr to człowiek czynu, bardzo mi tym imponuje. Ale tutaj, w chwili Przemienia trzeba było się na chwile zatrzymać. Wielkie znaczenie ma moment ciszy, chwila kontemplacji, uwielbiania, mimo, że świat podpowiada inaczej. Zanim człowiek przysposobi się do walki, wyruszy w drogę, winien zastanowić się, pomodlić… Piotr chciał pozostać na górze. Jego słowa i postawa byłaby naprawdę wspaniała, gdyby nie chciał jej przedłużać. Nie chciał zejść w dół, do codziennych powszednich zajęć. Istnieją momenty osobistych przeżyć, ukojenia, uczucia bliskości Boga. Ale są one nam dane, jak i Góra Przemienienia, by nas przygotować do codziennej służby i kroczenia drogą Krzyża. Moment przeżywania chwały nie jest czymś samym dla siebie, ale po to, by zwykłym rzeczom nadać blasku, jakiego przedtem nigdy nie miały, czy to robienie obiadu, sprzątanie, nauka czy zwykła rozmowa... Panie przepraszam za swój kokon, zamknięcie na innych, za samolubstwo… Dzisiaj proszę za psalmistą: „Panie, niech nas ogarnie Twoja łaska według nadziei, którą pokładamy w Tobie” (Ps 33)! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławieństwa Bożego na czas przygotowania do Świąt Paschalnych!

Brak komentarzy: