Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 2 listopada 2013

31 niedziela zwykła - Pan jest blisko! Czyli nie koniecznie o śmierci…



Liturgia Słowa 31 Niedzieli zwykłej:

Mdr 11,22-12,2 Ps 145 2 Tes 1,11-2,2 Łk 19,1-10


Niedawno obchodziliśmy w Kościele Uroczystość Wszystkich Świętych, które przypominało każdemu z nas, że jesteśmy powołani do świętości. Te świętość każdy z nas realizuje w swojej codzienności, w swoim otoczeniu, wśród bliskich, innych ludzi. A w sobotę obchodziliśmy Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, tzn. tych, którzy żyli przed nami, a potrzebują naszej modlitwy. Przypomina to nam o tym, że mamy dwie Ojczyzny, pierwszą tą ziemską, oraz drugą – Niebo, do której każdy dąży. Otaczajmy modlitwą w miesiącu listopadzie wiernych zmarłych, którzy potrzebują naszej modlitwy. Nigdy nie wiadomo, czy my sami w przyszłości nie będziemy potrzebowali takiej modlitwy…

Dzisiejsza liturgia Słowa jest dla mnie pięknym przypomnieniem o Bogu, który przychodzi szukać człowieka, który nie zostawia człowieka samego. Ale po kolei… W pierwszym czytaniu słyszymy: „Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia! Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie.” (Mdr 11,26-12,1). I choć ostatnio wiele słyszmy o śmierci, cmentarzach, życiu po życiu, to Pan dzisiaj przypomina, że „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że dał swojego Syna Jednorodzonego, każdy, kto w Niego wierzy, ma życie wieczne” (J 3,16) – jak śpiewamy przed Ewangelią. Pan chce, abyśmy byli z Nim zawsze i to na zawsze. „Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie, Panie, uwierzyli” (Mdr 12,2). Pan wie, że jesteśmy grzeszni. Ale, jak przypomina nam psalmista: „Pan jest dobry dla wszystkich, a Jego miłosierdzie nad wszystkim, co stworzył (…) Pan podtrzymuje wszystkich, którzy upadają, i podnosi wszystkich zgnębionych” (Ps 145). Nikt z nas nie urodził się bez grzechu pierworodnego. Ale każdy z nas został odkupiony przez Jezusa, aby żyć nowym życiem, życiem z Bogiem. To jest dopiero pełnia życia.

W Ewangelii słyszymy o innym celniku, Zacheuszu. Pewnie i on mógł być bohaterem perykopy z poprzedniej niedzieli. Świadczyć o tym mogłoby jedno zdanie z Ewangelii: „Chciał on koniecznie zobaczyć Jezusa, kto to jest, ale nie mógł z powodu tłumu, gdyż był niskiego wzrostu” (Łk 19,3). Zacheusz chce zobaczyć Jezusa, on ma pragnienie, aby patrzeć na Jezusa. Dzisiaj choć my nie możemy patrzeć po ludzku na Jezusa, to jednak można wpatrywać się w Niego w Eucharystii, w Słowie Bożym, w drugim człowieku. Trzeba nie wiele, tylko mieć pragnienie. To jest dla każdego, nie tylko dla super katolików, dla elity wiary. Łukasz dzisiaj przypomina: „Jezus wszedł do Jerycha i przechodził przez miasto” (Łk 19,1). To ważna informacja, która przypomina, że Jezus wszedł na samo dno. Jerycho to miasto najniżej położone wówczas w Palestynie. Jezus idzie tam, na dno, do najniższego człowieka.

Zacheusz w swoim pragnieniu zobaczenia Pana wychodzi na sykomorę (Łk 19,4). On czyni cokolwiek, aby móc go zobaczyć, rusza się, nie czeka na zbawienie, ale pracuje. I akurat „Jezus przyszedł na to miejsce, spojrzał w górę i rzekł do niego: Zacheuszu, zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu” (Łk 19,5). Pan widzi nas, widzi nasze starania, widzi i nasze niedogodności. Ale się tym nie zraża, On chce patrzeć prosto w oczy i powiedzieć każdemu, dziś chce być z Tobą, u Ciebie, w Twoim sercu. Czy mi je otworzysz? Woła o to i w Apokalipsie: „Oto stoję u drzwi i kołaczę: jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną” (Ap 3,20). Bł. Jan Paweł II wołał wiele razy, m.in. w swojej homilii na rozpoczęcie pontyfikatu: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi!”. Panie chce każdego dnia otwierać Ci drzwi mojego serca, zapraszam Cię do siebie! Przychodź!

Św. Paweł przypomina w drugim czytaniu bardzo ważną rzecz: „W sprawie przyjścia Pana naszego Jezusa Chrystusa i naszego zgromadzenia się wokół Niego, prosimy was, bracia, abyście się nie dali zbyt łatwo zachwiać w waszym rozumieniu ani zastraszyć bądź przez ducha, bądź przez mowę, bądź przez list, rzekomo od nas pochodzący, jakoby już nastawał dzień Pański” (2 Tes 2,1-2). Paweł mówi jasno i wyraźnie, że Pan wie kiedy przyjść, a nie my mamy wyznaczać Jemu dzień. My ze swej strony mamy być czujni i gotowi na Jego przyjście, a nie bawić się w przepowiednie, horoskopy. Chrześcijanin to człowiek, który nie boi się spotkania z Panem, bo jest na Dzień Pański zawsze przygotowany, w swoim sercu, a nie bawi się wiarą, licząc ile dnia może jeszcze hulać, a od kiedy ma się nawracać. Bo albo żyjesz Ewangelią Jezusa, albo żyjesz nauką diabła… Panie proszę daj mi serce czyste, aby każdego dnia żył Ewangelią! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Dużo mocy i siły, aby każdego dnia żyć Bogiem i z Bogiem!

Brak komentarzy: