Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 29 września 2012

26 niedziela zwykła, czyli Kto jednak widzi swoje błędy? Problem dawania świadectwa dziś…


Liturgia Słowa 26 niedzieli zwykłej:

Lb 11,25-29 Ps 19 Jk 5,1-6 Mk 9,38-43.45.47-48

            Nowy rok akademicki zaczęło Wyższe Seminarium Duchowne w Rzeszowie pod hasłem: „Panie, przymnóż nam wiary!” (Łk 17,5). W WSD formuje się obecnie 77 kleryków. Ten rok jest bardzo szczególnym rokiem formacji, bowiem zbliża się wielkimi krokami Rok Wiary, dlatego hasło jakie nam towarzyszy w tym roku jest hasłem mobilizującym do pogłębiania ciągle swojej wiary, ale także wskazuje na to, kto wiarę w nas może pogłębić – Jezus. Wiara jest łaską od Boga, ale łaską, o którą trzeba prosić. Nawet Apostołowie, którzy widzieli Pana, widzieli Jego znaki i cuda (zob. Dz 10,34-43), proszą Go o pomnożenie w nich wiary, dlaczego więc my nie powinniśmy prosić o pomnożenie w nas wiary w Niego?

Dzisiejsza Liturgia Słowa jest bardzo bogata. Dzisiejszy Psalm krzyczy bardzo głośno: „kto widzi swoje błędy?” (Ps 19)! Oczywiście ciężko jest zobaczyć swoje błędy, przypomniał o tym Pan Jezus w słowach: „Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?” (Mt 7,3). Właśnie bardzo łatwo jest zobaczyć błędy drugiego człowieka, dużo łatwiej niż swoje. Dlaczego? Bo niestety jesteśmy pyszni. Pycha nas zżera, podobnie jak obłuda. Oczywiście łatwiej jest żyć tak, by ich nie dostrzegać, dużo gorzej broniąc się przed nimi. Nie wierzysz, że tak jest? To pomyśl ile razy w ostatnim tygodniu zazdrościłeś komuś? Albo ile razy obgadałeś sąsiada, rodziców, rodzeństwo, kolegów czy koleżanki ze szkoły? No właśnie… Dzięki mocy Bożego Słowa i modlitwy możemy stawać się lepszymi ludźmi. Do tego trzeba mieć jednak sporo odwagi, ale Jezus obiecał: „Odwagi! Ja jestem, nie bójcie się” (Mt 14,27). Skoro On jest i jest blisko, nie ma się czego bać! Dzisiaj wołam dalej za Psalmistą: „broń Panie mnie od pychy i oczyść mnie z moich błędów, które są dla mnie skryte!” (Ps 19)!

Ewangelia idzie jeszcze dalej w swojej mocy i radykalności, słyszymy od Jezusa: „Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; (…) i jeśli twoja noga jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją; (…) jeśli twoje oko jest dla ciebie powodem grzechu, wyłup je (Mk 9.43.45.47) – odetnij rękę czy nogę, albo wyłup oko. Łatwe? Radykalne? Czy można brać te słowa Jezusa dosłownie? Myślę, że to słowo ma mi ukazać co innego. Co? Jezus mówi, że skoro nie umiesz korzystać z Internetu, telewizji, gier, pieniędzy, telefonu komórkowego a nawet z relacji z drugim człowiekiem to zostaw je! Łatwo powiedzieć? Tak, ale skoro jest człowiek uzależniony od Internetu, pornografii, alkoholu, nikotyny czy relacji z drugą osobą, to trzeba się ratować, trzeba typowo, po męsku powiedzieć dość. Po prostu mieć odwagę odrzucić je i pójść, jak nigdy nic. To trudne, wiem o czym mówię, bo i ode mnie Jezus tego wymaga, nie tylko w przeszłości, ale także i dzisiaj. Co motywuje? Obietnica Jezusa: „lepiej jest dla ciebie ułomnym wejść do życia wiecznego, niż (…) pójść do piekła w ogień nieugaszony.” (Mk 9,43). Walka toczy się o wiele, o moje życie wieczne. To nie jak kupno cukierka, spodni czy nawet auta, ale życie wieczne!

Ta sprawa jest trudna nie tylko dla nas chrześcijan XXI wieku, ale była trudna o dla chrześcijan pierwszych wieków. Św. Jakub pisze: „Żyliście beztrosko na ziemi” (Jk 5,5). Można żyć beztrosko, niczym się nie przejmować, ale człowiek nie będzie żył wtedy szczęśliwie. W końcu niedawno mówił prorok Kohelet (w czwartkowej Liturgii Słowa): „Marność nad marnościami ‑ wszystko marność. Cóż przyjdzie człowiekowi z całego trudu, jaki zadaje sobie pod słońcem?” (Koh 1,2-3). To co nas otacza jest przemijające, ale nauka Jezusa trwa cały czas, niezmienna od dwóch tysięcy lat.

Jeszcze jeden aspekt porusza mnie w dzisiejszej Liturgii Słowa. Czytamy w Księdze Liczb: „Jozue który od młodości swojej był w służbie Mojżesza, rzekł: Mojżeszu, panie mój, zabroń im!” (Lb 11,28) oraz w Ewangelii św. Jan Apostoł mówi do Jezusa: „Nauczycielu, widzieliśmy kogoś, kto nie chodzi z nami, jak w Twoje imię wyrzucał złe duchy, i zabranialiśmy mu, bo nie chodził z nami. A Jezus odpowiedział: Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie. Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9,38-40). Te dwa obrazy wskazują na zazdrość o innych, którzy ewangelizują, dając świadectwo. Nie tylko grzeczne osoby, które są w jakimś ruchu Kościoła, typu Oaza, LSO, KSM, czy osoby słuchające Radio Maryja, oglądając telewizje TRWAM, ale także te osoby spod chóru mogą dawać nieraz dużo piękniejsze i lepsze świadectwo wiary niż my. To takie typowo polskie, zazdrość, że ktoś jest lepszy… Ale Bóg chce, by każdy dawał świadectwo o Nim. Bóg chce by każdy, kto wierzy autentycznie w Niego, kto Go doświadcza, jako swojego Boga, byśmy wspólnie dawali świadectwo o Nim. Ale czy potrzeba tak szumnie je dawać, jak dzisiejsi bohaterowie księgi Liczb – Eldad i Medad? Nie, każdy jest wezwany by dawać świadectwo w swoim otoczeniu, często świadectwo bardzo ciche, takie, o którym wydaje się, że nikt nie wie poza nami samymi. Dzisiaj kieruje do Boga prośbę za Mojżeszem: „Oby tak cały lud Pana prorokował, oby mu dał Pan swego ducha!” (Lb 11,29)! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

Brak komentarzy: