Liturgia Słowa 19 niedzieli zwykłej:
1 Krl 19,4-8 Ps 34 Ef
4,30-5,2 J 6,41-51
W
Hiszpanii trwa aktualnie Europejskie Spotkanie Młodych. To czas kiedy młodzi
przyglądają się postawie św. Teresy z Avila i wpatrując się w nią starają się zrozumieć,
że przyjaźń z Bogiem jest siłą do pokonywania trudności życiowych. Jest tam ok.
6 tys. młodych. Także papież Franciszek w ostatniej katechezie podniósł temat
podejścia do osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Choć jasno
pokazał, ze taka sytuacja jest sprzeczna z chrześcijańskim sakramentem, to
zaapelował o braterskie podejście do takich osób na wzór Dobrego Pasterza.
Módlmy się za młodych i za rodziny!
Dzisiejsze
rozważanie zacznę od słów św. Pawła. W swoim liście do wspólnoty efeskiej, w
której działał też św. Jan Apostoł, Paweł kieruje bardzo jasne wymagania
dotyczące życia. Pisze tak: „nie
zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień
odkupienia” (Ef 4,30). Każdy z nas poprzez Sakrament Chrztu ma w sobie
Ducha Świętego. Każdy. Oprócz tego każdy z nas ma wolną wolę, sam może dokonywać
wyborów w swoim życiu, które sam Bóg szanuje. I to od nas samych zależy w jakim
kierunku idziemy, czy zasmucamy Ducha Świętego czy też On w nas może się radować?
Paweł, pomimo tego, że żył ok. 2 tys lat temu, to jego wskazania dalsze są
aktualne dla każdego z nas: „Niech
zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość,
znieważenie - wraz z wszelką złością” (Ef 4,31). Takie postawy zazwyczaj
dzieją się dzisiaj w naszych rodzinach. Popatrzmy: żona wyrzuca mężowi
jakiekolwiek spotkania z kimkolwiek po to, aby siedział tylko i wyłącznie w
domu; mąż się złości na żonę, że przez nią wszelkie pieniądze z domu są
przepuszczane; dzieci znieważają rodziców, nie słuchając ich, robiąc to co im
się tylko podoba na co rodzice zazwyczaj reagują wrzaskliwością. Takich
przypadków można wyliczać jeszcze co nie miara.
Tak się zdarza,
zwłaszcza w naszych rodzinach czy miejscach pracy. Bo każdy z nas jest
człowiekiem. A świat w którym dzisiaj funkcjonujemy jest światem bezwzględnym.
Wymaga od nas szybkiego przystosowania się do niego, bycia na zawołanie,
robienia dokładnie w tej chwili tego co od nas wymagają. I człowiek gdzieś musi
odreagować. Zazwyczaj w rodzinie. A Bóg postawił nas w konkretnych rodzinach w jakimś
celu. Nie po to, aby w domu rodzinnym pozbawiać siebie sił i chęci do życia,
ale po to, aby rodziny były miejscem gdzie człowiek tych sił nabierze, gdzie
usłyszy dobre słowo pocieszenia i podtrzymania na duchu, gdzie otrzyma pomoc a
nie wyssanie z życia. Paweł widzi lekarstwo na to wszystko i poucza nas: „bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i
miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie”
(Ef 4,32). Dom i rodzina to miejsce, gdzie jako ludzie powinniśmy doświadczyć
miłości i wsparcia. Dziadkowie troską o siebie za lata ciężkiej pracy i
wychowania od dzieci i wnuków, rodzice wsparcie od dziadków i dzieci w
wychowaniu i w pracy, dzieci miłości od rodziców ich zainteresowania i czasu. Wtedy
spełnimy słowo św. Pawła: „bądźcie więc
naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości” (Ef
5,1-2a). To nas będzie kosztować, ale dobro kosztuje. I cena jaką zapłacimy,
nie będzie za wysoka. Panie, ucz nas troski o siebie nawzajem, ucz nas miłości
i walki o nasze rodziny!
Dzisiaj, gdy
często rodzina jest poniżana i ośmieszana w mediach, a człowiek doświadcza pustki
i opuszczenia, braku zrozumienia i bezsensu życia, człowiek szuka odpowiednich
autorytetów. Często w niewłaściwych miejscach – znajomi, alkohol czy inne
używki… Jezus uczy nas jednak dzisiaj czegoś zupełnie innego. Mówi: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z
nieba” (J 6,51a). Jezus pokazuje nam na Siebie, jako autorytet. Dlaczego
mamy słuchać Jego? Odpowiem nieco ironicznie: kto wyszedł źle na tym, że
słuchał Jezusa? Czyż Jezus nie obiecał nam nieba, czyli miejsca szczęścia,
miejsca zbawionych? Wielu świętych przez różne czasy pokazuje nam, że warto.
Wystarczy popatrzeć na swojego świętego patrona. Nie znam osobiście wszystkich
świętych, ale wiem, ze każdy z nich powie, że w życiu warto postawić na
przyjaźń z Jezusem. Jezus jasno powiedział: „Kto /we Mnie/ wierzy, ma życie wieczne. (…) Jam jest chleb życia. Jeśli
kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,47-48.50). Dlaczego nie
wierzyć Bogu na słowo? Bogu, który zawsze dotrzymuje obietnicy? Czasami trzeba
wyłączyć swoją logikę, logikę świata, aby zobaczyć logikę Boga, zupełnie
paradoksalną, nie mieszczącą się w naszych kategoriach.
Owszem, wielu
ludzi zachowuje się, jak dzisiejsi słuchacze Jezusa. „Żydzi szemrali przeciwko Niemu” (J 6,41a), a do których mówi On: „Nie szemrajcie między sobą!” (J 6,43).
Wielu ludzi dzisiaj szemra, pogrążając siebie, tworząc toksyczne relacje,
pozbawiając siebie życia. Wielu myśli, że w życiu poradzi sobie samemu, bez
Boga, Kościoła, drugiego człowieka, licząc tylko na samych siebie i swoje
talenty, ambicje i przebojowość… A Jezus chce, abyśmy od Niego czerpali życie. Zapowiedzią
tego, co Jezus chce czynić z nami, było pierwsze czytanie, w którym widzieliśmy
proroka Eliasza. Zmęczony, ale pokrzepiony pokarmem Bożym, jak mówi Pismo
Święte: „mocą tego pożywienia szedł
czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb” (1 Krl 19,8).
Gdy nam brakuje sił, gdy nam się nic nie chce, to Jezus pokazuje na siebie,
pokazuje, że od Niego zawsze można zaczerpnąć, bo On ma nam z czego dawać. Jezus
jest, jak studnia bez dna, która nigdy się nie wyczerpie, a z której zawsze
można się napić orzeźwiającej wody w czas spiekoty i trudów życia. Warunek jest
jeden, trzeba samemu zdecydować i przyjść do Jezusa. Nikt za nas tego nie
zrobi. Jezusowi zależy na tym, żebyśmy wyszli z pułapki śmierci, a doszli do
domu życia… Panie, prowadź mnie ku życiu wiecznemu, swoimi drogami, ja chce
nimi podążać!
Błogosławionej
niedzieli i czasu zwykłego! +
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz