Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 15 grudnia 2012

3 niedziela Adwentu. czyli chrześcijańskie wariactwa!


Liturgia Słowa 3 niedzieli Adwentu:

So 3,14-17 Ps (Iz 12,2-6) Flp 4,4-7 Łk 3,10-18

            Kościół trwa w Adwencie, radosnym czasie oczekiwania, o którym przypominają nam m.in. wieniec Adwentowy z czterema świecami czy schodki (drabina), po których schodzi Małe Dzieciątko. Wskazują one na upływ czasu, na skracanie się drogi Jezusa do nas, ale także na to, że my chrześcijanie, również zbliżamy się do Niego. Ale czy jesteśmy na to gotowi? Przeżywamy w tym tygodniu kwartalne dni modlitw o świętość rodzin. Rodzina jest podstawową jednostką społeczną, nie tylko w państwie, ale i w Kościele. Zdrowe rodziny wychowują dojrzałych ludzi, wpływają na uświęcanie się całej familii. Na rodzinach tak bardzo zależało naszemu papieżowi, bł. Janowi Pawłowi II, który apelował często o świętość rodzin. Polecajmy w naszych modlitwach nasze rodziny!

Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli jest przepełniona radością, nie tylko z nazwy dzisiejszej niedzieli „Gaudete (dosłownie radujcie się!)”, ale i prorok Sofoniasz wzywa: „Wyśpiewuj, Córo Syjońska! Podnieś radosny okrzyk, Izraelu! Ciesz się i wesel z całego serca, Córo Jeruzalem” (So 3,14). Radość jest wyróżnikiem chrześcijan. Wiedział o tym również św. Paweł, który pisze do Filipian: „Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!” (Flp 4,4). Myśląc tak o radości, można powiedzieć, że mielibyśmy być nienormalni z naszą radością. Wszyscy, którzy nas otaczający dziwiliby się dlaczego się tak cieszymy, skoro wokół zasypane drogi, śmierć i bieda. Z czego jednak mamy się radować? Św. Paweł podpowiada: „Pan jest blisko!” (Flp 4,5). Czy to może dawać taką radość, aż taką radość? Owszem! Jak patrzę na młode małżeństwa, gdy jedno z nich wyjeżdża, gdy nie widzą się kilka dni, to widać jak za sobą tęsknią. Czekają, by się zobaczyć. Co więcej, gdy zbliża się już moment powrotu, obie połówki chodzą jak nakręcone i nic nie jest w stanie im przeszkodzić. To się nazywa prawdziwa tęsknota z miłości. Więc skoro ja, chrześcijanin czekam w wolności z miłością na przyjście Pana, nie tylko w tych świętach, ale każdego dnia, jest to dla mnie powód do radości, z którego niewątpliwe jestem w stanie śpiewać i nie przeszkodziłoby mi patrzenie i opinia ludzi o mnie, jako o dziwaku.

I co powoduje bliskość Pana? Jego przyjście? Podpowiada dalej prorok Sofoniasz: „Oddalił Pan wyroki na ciebie, usunął twego nieprzyjaciela” (So 3,15a) – wraz z przyjściem Pana otrzymujemy na nowo wolność, „nie będziesz już bała się złego” (So 3,15b) – żyjemy bez strachu, jako zdrowi psychicznie, „On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość” (So 3,17) – Pan zwraca nam godność Dziecka Bożego, odnawiając nasze przymierze. Czy więc z tego powodu nie mam się radować? Podpowiada dzisiaj prorok Izajasz, jako psalmista: „Chwalcie Pana! Wzywajcie Jego imienia! Śpiewajcie Panu, bo uczynił wzniosłe rzeczy” (Iz 5,4.5). Panie o prawdziwą radość płynącą z Twojej obecności proszę dzisiaj!

            Św. Paweł przypomina dzisiaj, żeby się o nic nie troskać: „O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem!” (Flp 4,6). Jeżeli troski odejdą, a zamiast nich w sercu zagości Bóg to „pokój Boży będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie”(Flp 4,7). Zresztą Jezus mówił: „Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Starajcie się naprzód o królestwo [Boga] i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy” (Mt 6,26.32-34). Bóg wie czego potrzebujemy, a jeżeli spotkanie z Nim będzie dla mnie najważniejsze, nie tylko spotkanie w wieczności, ale spotkanie z Nim każdego dnia, to On się zatroszczy! Owszem, można tego nie dostrzegać, można uważać, że to wariactwo.

Popatrzmy na Ewangelię. Jan naucza tłumy, które pytają go „cóż mamy czynić?” (Łk 3,11). To dobre pytanie, wskazuje nie tylko na szacunek jakim cieszył się Jan Chrzciciel, ale równocześnie na uznanie siebie za zagubionego, na uświadomienie sobie swojej aktualnej pozycji. Wskazuje to jednocześnie na próby powrotu na prawdziwa drogę, na tę drogę na której każdy z nas powinien być. Kto pytał Jana? Tłumy, celnicy, żołnierze. To zbieranina ludzi niezbyt szanowanych w tamtych czasach, tłum – wskazuje na chaos, masy, na brak tożsamości; celnicy – pogardzani za wyzyski i oskarżani za współprace z kolaborantem; żołnierze – symbolizowali ucisk ze strony okupanta, pogardzani jak celnicy. To znamienne że te osoby przychodzą do Jana i proszą o chrzest nawrócenia, oni chcą wrócić na prawdziwą drogę! Dlaczego? Podpowiada Izajasz: „Oto Bóg jest zbawieniem moim! Będę miał ufność i nie ulęknę się, bo mocą moją i pieśnią moją jest Pan. On stał się dla mnie zbawieniem” (Iz 12,2).

Jan ma świadomość, że on nie może dać zbawienia człowiekowi, że jest tylko Bożym narzędziem, dlatego wskazuje na Mesjasza, przyznając się tym samym, że nim nie jest. Jan ma odwagę i pokorę, by świadczyć o Prawdziwym Mistrzu. Przyznaje się: „lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów” (Łk 3,16b), tym samym nie uznaje się nawet za sługę (ta rzecz należała do sługi; sługa rozwiązywał rzemyk u nóg, bo nogi były uznawane za nieczyste, bo dotykały ziemi i wszystkich nieczystości na niej leżących). To wskazuje mi dzisiaj jasno, żeby nie skupiać uwagi na sobie, ale wskazywać na Jezusa, żeby mieć odwagę o Nim świadczyć. A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionego czasu Adwentu, oby był czasem trudu i duchowego zmagania się!

Brak komentarzy: