Pismo Święte

Pismo Święte

niedziela, 17 sierpnia 2014

20 niedziela zwykła, (nie)czuły Jezus?



Liturgia Słowa 20 niedzieli zwykłej:

Iz 56,1.6-7 Ps 67 Rz 11,13-15.29-32 Mt 15,21-28

            Papież Franciszek w dniach 14 – 18 sierpnia wybrał się z pielgrzymką do Korei Południowej. To młody Kościół, ale dynamicznie się rozwijający. Chrzest rokrocznie przyjmuje tam ok. 100 tys ludzi. Podczas pielgrzymki papież Franciszek m.in. beatyfikował w Seulu Pawła Yun Ji-Chung i jego 123 towarzyszy, którzy należeli do pierwszego pokolenia męczenników koreańskich; zachęcał wiernych do gorliwego i radosnego świadczenia o Jezusie, przypominając, że takiego świadectwa potrzebuje dzisiaj Kościoł. Módlmy się za papieża i za jego pielgrzymkę, prosząc o jej owoce dla całego Kościoła, a zwłaszcza wspólnoty w Korei.

Dzisiejsza Liturgia Słowa bardzo pociesza i dodaje każdemu nadziei. W pierwszym czytaniu słyszymy proroka Izajasza, który woła: „dam miejsce w moim domu i w moich murach oraz imię lepsze od synów i córek, dam im imię wieczyste i niezniszczalne” (Iz 56,5). Izajasz, który wracając z niewoli babilońskiej widzi, że do narodu wybranego, którego członkiem można było się stać tylko na mocy pochodzenia, tzn. więzów krwi, a w jego czasach dochodzi na mocy konwersji, tzn. świadomego przejścia do religii żydowskiej, głosi, że wolą Bożą jest zbawienie każdego człowieka. Bóg chce zbawić również pogan, a nie tylko jeden naród. Dlatego zaraz dodaje: „mój będzie nazwany domem modlitwy dla wszystkich narodów” (Iz 56,7). Pan woła do każdego człowieka, aby był w Kościele, bo tylko w Kościele jest zbawienie. Mówił o tym także św. Cyprian, biskup Kartaginy, męczennik III w. w słowach: „poza Kościołem nie ma zbawienia”.

Czasami jednak można się spotkać z formułą XXI w. – przyjmuję Jezusa, jestem wierzący, ale bez Kościoła. Św. Cyprian w ogóle nic nie ma wspólnego z tą formułą, która pokazuje zawsze, że pustkę i niezrozumienie wiary. Człowiek może nie czuć się w Kościele jak w domu, może nie czuć wiary, nie czuć Eucharystii jako spotkania z Bogiem. Dlaczego? Bo pozostajemy często bierni w wierze. Milczenie podczas Eucharystii, bez odpowiedzi, nawet wspólnej modlitwy Ojcze nasz czy bez zaangażowania w śpiew, czasami przysypianie czy też brak koncentracji. Gdyby kiedykolwiek jakiś mężczyzna czy kobieta w taki sam sposób zachowywała się na randce, to myślę, że jeszcze raz czy dwa by się jeszcze spotkali, ale później z racji tego, że jest to męczące to by już przestali. Podobnie może być z nami. Jak to pozmieniać? Co jest kluczem?

Izajasz w pierwszych słowach mówi: „zachowujcie prawo i przestrzegajcie sprawiedliwości, bo moje zbawienie już wnet nadejdzie” (Iz 56,1). Bóg daje nam wszystkim wskazówkę, przypominając, że najprostszą drogą do osiągnięcia świętości i szczęścia jest posłuszeństwo Jego prawu. Posłuszeństwo w pełni, a nie na pół gwizdka. Dzisiaj świat lubi być tylko tak trochę, aby nie narażać się nikomu, a jednocześnie zadowolić wszystkich. W Apokalipsie czytamy słowa: „znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust” (Ap 3,15-16). Obojętność i zletnienie człowieka wiary są najgorszą postawą, która doprowadza człowieka i jego wiarę do ruiny. Powodów może być wiele m.in. zły obraz Boga czy złe doświadczenie ludzi Kościoła. Tymczasem ludźmi gorszą się tylko ci, którzy uważają się za lepszych, za takich, którzy na pewno się takich złych czynów nie dopuszczą, nie są do nich zdolni, a w rzeczywistości każdy jest zdolny do największego zła. Prawdziwy obraz Boga pokazuje nam dzisiaj psalmista, modląc się: „niech Bóg nam ukaże pogodne oblicze” (Ps 67). Lubię się modlić tymi słowami, bo one pokazuje mi zawsze, że Bóg się do mnie uśmiecha. Dokładnie w tej chwili. A to napawa wielka radością! Panie, dziękuje Ci, że mi ufasz, że doprowadzasz mnie przez różne sytuacje i ludzi do wiary, za Twój uśmiech i radość!

Radość też kipi z Ewangelii. Czytamy tam na początku: „Jezus podążył w stronę Tyru i Sydonu” (Mt 15,21). Jezus idzie do pogan, spełniając zapowiedź proroka Izajasza. W tamtych terenach słyszano o Jezusie, jako wielkim proroku, dlatego przychodzi do Niego kobieta kananejska, poganka, która staje się symbolem głębokiej wiary. Mateusz opisuje, że owa kobieta: „wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha” (Mt 15,22). Używa on tutaj greckiego słowa kradzein, które oznacza przenikliwy krzyk, wręcz wrzask, a zarazem wołanie modlitewne. Problem miała dość wielki, jej córka jest chora, musiała być więc zdesperowana. Myślę, że wielu rodzicom łatwo postawić się w takiej sytuacji, albo łatwo pomyśleć młodszym, że choruje ktoś nam bardzo bliski, typu rodzeństwo czy przyjaciele. I ona krzyczy, przeraźliwie krzyczy. Ta córka dręczona to także symbol każdego z nas. A ktoś dziś z nas nie jest dręczony przez złego na różne sposoby – myśli, pragnienia, odczucia itp. Dziś toczy się walka o moje i Twoje zbawienie. Tylko od nas zależy czy upadniemy na kolana przed Jezusem czy przed złym. Możemy nawet nie wiedzieć, ile osób nas w tej walce wspiera, aby dojść do Jezusa. Za nas modli się zawsze cały Kościół, abyśmy pozostawali wierni Jezusowi.

Postawa Jezusa wydaje się niecodzienna, dziwna. Jezus: „nie odezwał się do niej ani słowem” (Mt 15,23). Jezus wydaje się szorstki, jakby odpychający. Nawet nic nie mówi. Na prośbę Apostołów, którym zapewne było po prostu wstyd, że poganka robi tak wielki raban, prosili Jezusa, ale nie za nią, ale by ją odprawił. Apostołowie widać, ze jeszcze niewiele rozumieli z nauki Jezusa, który mówi im: „jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela” (Mt 15,24). Nam czasami może się wydawać, że gdy my do Niego mówimy, On nie odpowiada, że nie interesuje się naszymi problemami, ze o nas, właśnie o nas a nie o innych, zapomniał! Ewangelia pokazuje, że tak nie jest, Bóg słucha, ale czasami czeka, aby człowiek mógł pokonać siebie. Kobieta kananejska „przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi!” (Mt 15,25), wykazując w rozmowie bezgraniczną pokorę i zaufanie wobec Jezusa, który „jej odpowiedział: "O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz!" Od tej chwili jej córka była zdrowa” (Mt 15,28). Taka postawa niejako łamie Jezusowi Serce.

Dlaczego tak postąpił Jezusa? Dlaczego można by rzecz był tak nieczuły? Jezus podejmuje tutaj ryzyko wiary. On ufa człowiekowi, że ten zaufa Mu bezgranicznie. W Księdze Mądrości czytamy: „Bóg ich bowiem doświadczył  i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu przyjął ich jak całopalną ofiarę” (Mdr 3,5-6). Kobieta zdaje egzamin, staje się kobietą głęboko wierzącą, a na początku była poganką. Staje się wzorem dla każdego z nas, ukazując, że i przed nami jest droga świętości. Przypomina o tym i św. Paweł, mówiąc: „bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11,29). Paweł przypomina, że każdy z nas jest wezwany do świętości. To pierwotne powołanie, które realizujemy od momentu Sakramentu Chrztu Świętego. Panie, proszę dopomagaj mi, dodawaj łaski, abym pozostawał Ci wierny, Twojej nauce, Ewangelii, abym wiernie realizował świętość w swojej codzienności! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego!

2 komentarze:

Vanitas pisze...

Szczęść Boże.
Jak to jest, że łatwiej doświadczyć wspólnoty Kościoła wśród ludzi, których się nie zna? Czemu idąc do własnej parafii czuję jakby ludzie wytykali mnie palcami, wszystko o mnie wiedzieli i mieli pretensje o moją obecność w kościele, skoro jestem taką grzesznicą. Czemu czuje się nieproszonym gościem w "domu wszystkich narodów"?

Anonimowy pisze...

Gospodarzem każdego Domu Bożego, kościoła jest Jezus. On na wszystkie swoje dzieci czeka z utęsknieniem.
Opinią ludzką ja się nie przejmuję, bo dla mnie najważniejsze jest tylko to, co pomyśli o mnie mój Bóg. Nie patrzę na ludzi, gdy jako jedyna klęczę w kościele przyjmując Pana, żegnając się gdy przejeżdżam koło kościoła. Staram się tak żyć, by to co robię podobało się mojemu Bogu. Wierzę, że On mnie bardzo kocha.
Nie ma nic piękniejszego na tym świecie od zakochania się w Bogu.
Maria