Liturgia Słowa 4 niedzieli Adwentu:
2 Sm 7,1-5.8b-12.14a Ps
89 Rz 16,25-27 Łk 1,26-38
Kończy
nam się Adwent, prawie tak szybko, jak się zaczął. Pali się już 4 świeca
adwentowa. Czy jesteśmy odpowiednio przygotowani? W poprzednią niedzielę
wspominaliśmy św. Jana od Krzyża, doktora Kościoła i świętego odnowiciela
zakonu Karmelitów. Myślę, że jako patron naszego oczekiwania na Pana, uczy nas
w Adwencie przede wszystkim: wierności wobec Boga pomimo trudności. Sam
wielokrotnie był poniżany przez swoich współbraci, a wiernie trwał przy Bogu. Papież
Franciszek przypomniał, że: „Wartości chrześcijańskie stały się
natchnieniem dla kultury, literatury, muzyki i sztuki waszych ziem. Dziś nadal
wartości te stanowią cenne dziedzictwo, które należy zachować i przekazać
przyszłym pokoleniom. Wzywają ludzi naszych czasów, by odkrywali na nowo piękno
prostoty, wzajemnego dzielenia się i solidarności. Są zachętą do jedności,
zgody i pokoju. Są wezwaniem, by w naszym życiu osobistym i społecznym robić
miejsce Bogu”.
Każdy z nas
wyczuwa zbliżający się klimat świąt Bożego Narodzenia. Słuchając Bożego Słowa,
zaczynamy od historii króla Dawida, największego z królów żydowskich, który
pomimo swoich grzechów, stał się ikoną króla i oczekiwanego Mesjasza. Był on w
szczególnej zażyłości z Bogiem. Wiedział ile Bogu zawdzięcza, o czym, jak echo
brzmi dzisiaj: „Zabrałem cię z pastwiska
spośród owiec, abyś był władcą nad ludem moim, nad Izraelem. I byłem z tobą
wszędzie, dokąd się udałeś, wytraciłem przed tobą wszystkich twoich
nieprzyjaciół. Dam ci sławę największych ludzi na ziemi” (2 Sm 7,8b-9). Bóg
wiele zrobił dla Dawida: zaufał mu, obdarzył godnością i władzą. Dawid ma tego
świadomość i sam ma wielkie pragnienie. Często modlił się dzisiejszym psalmem:
„Na wieki będę sławił łaski Pana, moimi
ustami będę głosił Twą wierność przez wszystkie pokolenia. Albowiem
powiedziałeś: „Na wieki ugruntowana jest łaska”, utrwaliłeś swą wierność w
niebiosach” (Ps 89). I mówi dzisiaj do Boga: „spójrz, ja mieszkam w pałacu cedrowym, a Arka Boża mieszka w namiocie”
(2 Sm 7,2). Dawid ma pragnienie uczynienia czegoś dla Boga. Chce on dać Bogu
to, co najlepsze. Nie godzi się z tym, że sam ma tak piękny pałac, a Bóg ma
mizerny namiot. Jego pragnienie spotyka się z pytaniem i zarazem pragnieniem
Boga: „Czy ty zbudujesz Mi dom na
mieszkanie?” (2 Sm 7,5b). Pragnienie Boga spotyka się z pragnieniem
człowieka. Bóg chce być jeszcze bliżej człowieka. I potrzeba w naszym życiu
mieć te wielkie i małe, ale piękne pragnienia, bo z Bogiem. Jak rozmawiam z
moją znajomą, to czasami śmiejemy się: oby się załapać na ostatnią ławkę w
czyśćcu. Ale doszliśmy do wniosku, że nie będziemy minimalistami, ale
maksymalistami – bycia z Bogiem. Pragnienie Nieba! I dzisiaj Bóg pyta – czy
masz takie wielkie pragnienia dla Mnie, zwłaszcza pragnienie bycia ze Mną? Bóg
chciał domu, bo bardziej niż namiot kojarzy się z bezpieczeństwem, które nam
daje. Bóg chciał pokazać, że z Nim dopiero czujemy się, jak w domu…
Z rodem Dawida
Bóg związał się w sposób szczególny, gdyż obiecał: „wzbudzę po tobie potomka twojego, który wyjdzie z twoich wnętrzności, i
utwierdzę jego królestwo. Ja będę mu ojcem, a on będzie Mi synem” (2 Sm
7,12.14). Jak wiemy, Jezus, który przyszedł na ziemię pochodził z rodu Dawida.
Czytając Jego rodowód (Mt 1,1-16)
można zauważyć, że na Jezusie się on kończy. Jezus nie miał potomstwa. Ale
patrząc na rodowód przez pryzmat sceny pod krzyżem (J 19,25-27), możemy
zauważyć, że każdy z nas jest bratem Jezusa, synem Maryi i jakby kontynuuje
rodowód. Bóg w tak szczególną relację chce wejść z nami, gdyż stajemy się Jego
synami, przez Syna – Jezusa. I to, jak mówi dzisiaj św. Paweł: „zgodnie z objawioną tajemnicą, dla dawnych
wieków ukrytą, teraz jednak ujawnioną, (…) wszystkim narodom obwieszczoną”
(Rz 16,25-26) jest dla nas radosna nowina! To jest tajemnica, dziś jawna, że w
Kościele stajemy się na nowo Jego dziećmi. Tylko Bóg mógł wymyślić coś takiego
po sytuacji grzechu pierworodnego (Rdz 3). Dlatego Paweł mówi: „Bogu, który jedynie jest mądry (…) niech
będzie chwała na wieki wieków” (Rz 16,27).
Celem
objawienia tej tajemnicy jest: „skłonienie
do posłuszeństwa wierze” (Rz 16,26). Najlepiej się ono okaże, gdy Bóg
zamieszka w najlepszym domu. Bóg się wymyka budynkom, ścianom i murom, nie może
usiedzieć na miejscu. Jest wszędzie. Ale najlepszym miejscem, gdzie chce
mieszkać jesteśmy my sami. Św. Paweł uczy: „Czyż nie wiecie, żeście
świątynią Boga” (1 Kor 3,16). Bóg chce mieszkać w nas, chce, abyśmy my cali
byli dla Niego domami… Tak samo przyszedł Bóg do Maryi. I mówi do niej: „nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę
u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On
wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego” (Łk 1,30-32a). Bóg chce
zamieszkać w Maryi. I wpatrując się w tę scenę, Bóg prosi, aby zamieszkać we
mnie, abym dla świata rodził Jezusa, Syna Boga, ale decyzja należy do nas...
Panie, zapraszam Cię do mojego serca, mojego życia, w każdą chwilę i sytuację.
Z Tobą życie wygląda inaczej, dlatego przyjdź i bądź we mnie!
Piękna jest
Ewangelia. Początek jej pokazuje nam, że dzieje się coś nadzwyczajnego w
historii. Czytamy w pierwszych słowach: „W
szóstym miesiącu posłał Bóg” (Łk 1,26). Ten szósty dzień w Księdze Rodzaju
jest dniem stworzenia człowieka. Nawiązując do tego Łukasz pokazuje, ze tutaj
przychodzi Nowy człowiek. I dalej: „do
miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem
Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja” (Łk 1,26-27). Nie
wiemy, co Maryja robiła. Czy była w domu czy w synagodze, czy chodziła po
ogrodzie czy pracowała. Można pomyśleć, że Bóg przychodzi po cichu, w
prostocie. I kieruje słowa: „Bądź
pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, <błogosławiona jesteś między
niewiastami>” (Łk 1,28). W grece występuje tutaj zwrot chaire, który tłumaczy się, jako radość.
Powodów jest wiele, zwłaszcza jeden – Bóg przychodzi na ziemię, rozpoczyna się
czas Mesjasza, w których dalej my żyjemy. Maryja ma szczególną relację z Bogiem,
jest szczególnie obdarzona łaską (greckie charis).
Radość i łaska mają wspólny grecki rdzeń (char) i pokazuje to, że są ze sobą
szczególnie związane. Nie można być radosnym bez Bożej łaski, ani żyć łaską bez
radości. Dlatego wolanie Franciszka o radość wiary chrześcijan, jest aktualne.
Łukasz
opisuje, że Maryja: „zmieszała się na te
słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie” (Łk 1,29). Greckie dietarachthe oznacza zmieszanie,
wzburzenie jak przy trzęsieniu ziemi oraz dialogidzeto
znaczy rozmyślać, rozważać uważnie. Maryja dokonuje tego w ciszy. Powód jest
jasny – Ona nie była jeszcze w pełni małżonką, a będąc w ciąży groziła jej
śmierć (zob. Pwt 22,14.21). Ale trwa
przy Bogu, rozmyśla. Gdy są problemy, gdy coś mąci nasz pokój, to Bóg pokazuje dziś
w Maryi, żeby z Nim to rozwiązywać. Maryja te chwile poświęca na modlitwę, na
słuchanie Boga. Z tej perspektywy modlitwy i kolan, problemy wyglądają inaczej,
mniej strasznie, gdyż w nie zaprasza się Boga. I stawia pytanie: „Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?”
(Łk 1,34). Maryja ma wątpliwości, ale wierzy Bogu. Ona wie, że Bóg dokonuje
wielkich dzieł w historii człowieka i teraz dokonuje kolejnego. Wobec tej
tajemnicy Maryja odpowiada: „Oto Ja
służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa!” (Łk 1,38).
Greckie określenie dulos oznacza
sługę, ale często określa wielkie ikony wiary, jak Abraham, Mojżesz czy Dawid. Ostatnie
słowa odczytać można w perspektywie duchowej autobiografii Maryi, która uczy,
że bycie sługą Boga owocuje! Często pomijane są słowa: „Wtedy odszedł od Niej anioł” (Łk 1,38). Maryja zawierzyła Bogu
wcześniej, a teraz przychodzi na Nią test, zostaje sama. Nie ma nikogo. Jest
modlitwa i prośba o zrozumienie wszystkiego. I pozostaje Bogu wierna. Maryja
uczy dzisiaj zawierzenia, że Bóg chce mojego dobra, jak najlepiej dla mnie,
choć czasami to kosztuje i jest trudno. Panie, proszę, dodawaj i mi łaski, abym
był Twoim pokornym sługą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?
Otwartości
serca i gotowości na spotkanie z Panem na czasu Adwentu! +
1 komentarz:
dziękuje za Adwent... Za wszystko
Prześlij komentarz