Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 22 sierpnia 2015

21 niedziela zwykła - chrześcijańskie (prze)trwać?


Liturgia Słowa 21 niedzieli zwykłej:

Joz 24,1-2a.15-17.18b Ps 43 Ef 5,21-32 J 6,54.60-69

            W tym roku mija 250 lat od ustanowienia liturgicznego święta Najświętszego Serca Pana Jezusa. Korzenie tego święta sięgają wydarzeń, które miały miejsce w latach 1673-1689, kiedy to w klasztorze sióstr wizytek w Paray-le-Monial we Francji, jedna z sióstr - św. Małgorzata Maria Alacoque otrzymała szereg objawień Najświętszego Serca Jezusowego. Wpatrując się w Serce Jezusa, prośmy, aby nasze serca były na wzór Jego Serca!

Liturgia Słowa dzisiejszej niedzieli zaczyna się od wspaniałego przypomnienia nam dziejów Jozuego. Był to wódz Izraelitów po śmierci Mojżesza. Jego imię oznacza "Jahwe jest zbawieniem". Jozue został wybrany do prowadzenia armii, gdy Izraelici byli na pustyni. Jest symbolem wierności Bogu, pomimo trudności i przeciwności. Gdy patrzymy dzisiaj na niego, już w podeszłym wieku, staje wobec: „starszych Izraela, jego książąt, sędziów i zwierzchników” (Joz 24,1b) mówiąc: „Ja sam i mój dom służyć chcemy Panu” (Joz 24,15b). Staje wobec wszystkich ważnych Izraela, elity i wyznaje publicznie, jednogłośnie, że chce być wierny Bogu. Zadziwia taka postawa Jozuego, pełna otwartości, zdecydowania. Dzisiaj wręcz można by ją nazwać nie życiową, bo o swojej wierze wg nowoczesnych zasad postępowego świata nie wolno mówić, ale trzeba ją zamykać w swoim domku. Jozue uczy nas dzisiaj czegoś innego, przyznaj się do Boga, a zobaczysz, że Bóg przyzna się do Ciebie. Takie słowa zostawił nam Jezus: „do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie” (Mt 10,32).

Świat uczy dzisiaj nas innej postawy, zaparcia się Jezusa. Świat wolałby, żeby Jezusa nie było, ani Jego przykazań, ani Jego wymagań, ani Jego Słowa, a jeżeli już musi być, to niech będzie tylko taki Jezus, który nam pasuje. Często tacy katolicy, to są tacy katolicy alusie. Taki katolik powie np. wiara w Boga ok, ale ten Kościół to nie, albo wszystkie przykazania ok, ale dlaczego to 6 przykazanie, albo Kościół i Jezus głoszą szacunek, ubóstwo i posłuszeństwo, ale ci czarni to… Katolicy alusie, dla których Jezus jest przydatny o ile służy ich interesom. W końcu tacy katolicy podobni są do części uczniów w dzisiejszej Ewangelii: „spośród Jego uczniów, którzy to usłyszeli, wielu mówiło: Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać? (…) Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło” (J 6,60.66). To katolicy, którzy liczą na przetrwanie w wierze, ale nie koniecznie na trwanie z Jezusem w wierze. Jezus doskonale wiedział, że chrześcijaństwo jest dla wszystkich. Chrześcijaństwo nie jest wybiórcze, to oferta życia, styl życia dla każdego, nie dla elit, ale dla każdego człowieka. Jezus wiedział, że nie każdy z Jego oferty skorzysta, nie każdy sprosta jej wymaganiom. Jezusa boli odejście części uczniów, boli jak odejście członka rodziny z domu, ale Jezus szanuje wolność każdego człowieka.

Z drugiej strony mamy św. Piotra i inną część uczniów Jezusa. Chrystus zadaje im pytanie: „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6,67). I to pytanie do każdego z nas – w której grupie uczniów jesteśmy? Odpowiedź Szymona Piotra zadziwia: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali, że Ty jesteś Świętym Boga” (J 6,68-69). Jest to odpowiedź pełna wiary w Jezusa. Piotr wyznaje, że przy Jezusie woli trwać, jak mąż przy żonie, czy jak przyjaciel przy przyjacielu, on nie chce tej relacji przetrwać wypatrując jej końca, ale chce nią żyć ciesząc się każdą chwilą, każdą przeżytą wspólnie sekundą. Piotr wyznał, że to Jezus jest spełnieniem wszystkiego, że On ma odpowiedź na każde pytanie. Faktycznie, do kogo iść ze swoim życiem, troskami, lękami, radościami, jeśli nie do Chrystusa? Niektórzy szukają rozwiązań i odpowiedzi w horoskopach, inni w parapsychologii, jodze czy New Age, inni swe niepokoje zagłuszają alkoholem, narkotykami i disco. Ale nic z tego nie potrafi w pełni zaspokoić aspiracji i potrzeb człowieka, oprócz Jezusa. Jezus dzisiaj mówi do każdego z nas: „Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym” (J 6,54). Nikt z nas nie ma w sobie życia, ale życie otrzymuje od Boga. To życie zdobywamy tutaj, na Eucharystii, słuchając Bożego Słowa i karmiąc się Ciałem i Krwią Jezusa. Panie, proszę, pomóż mi wiernie trwać przy Tobie i każdego dnia wiernie Ciebie słuchać!

Krótko jeszcze o drugim czytaniu. Św. Paweł jakby pokazuje szczegół życia, w którym realizuje się wierność Jezusowi. Przez wierność swojemu powołaniu, każdy chrześcijanin staje się wierny Bogu. I Paweł pokazuje to na podstawie relacji rodzinnej: mąż – żona. Na podstawie tej szczególnej relacji i miłości ludzi, pokazuje Paweł, jak Jezusowi bardzo zależy na swoim Kościele i jego członkach: „Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus - Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała” (Ef 5,29-30). Tak jak każdy człowiek troszczy się o siebie, jak żona troszczy się o męża a mąż o żonę, tak samo Jezusowi zależy na nas, aby każdy z nas: „był święty i nieskalany” (Ef 5,27b). I choć dokonuje się to na różne sposoby, tak samo jak używa się różnych żelów, kremów i innych specyfików, aby zadbać o swoje ciało, tak samo Jezus przez różne wydarzenia dba o nas. Bo Bóg jest naprawdę taki, jak podpowiada nam psalmista: „Pan słyszy wołających o pomoc i ratuje ich od wszelkiej udręki. Pan jest blisko ludzi skruszonych w sercu, ocala upadłych na duchu. Pan go ze wszystkich wybawia. On czuwa nad każdą jego kością. Pan odkupi dusze sług swoich” (Ps 34). Panie, prowadź nas ku sobie, prowadź nas ku pełni życia! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! +

niedziela, 9 sierpnia 2015

19 niedziela zwykła - wyłączyć logikę

Liturgia Słowa 19 niedzieli zwykłej:

1 Krl 19,4-8 Ps 34 Ef 4,30-5,2 J 6,41-51

             W Hiszpanii trwa aktualnie Europejskie Spotkanie Młodych. To czas kiedy młodzi przyglądają się postawie św. Teresy z Avila i wpatrując się w nią starają się zrozumieć, że przyjaźń z Bogiem jest siłą do pokonywania trudności życiowych. Jest tam ok. 6 tys. młodych. Także papież Franciszek w ostatniej katechezie podniósł temat podejścia do osób rozwiedzionych, żyjących w nowych związkach. Choć jasno pokazał, ze taka sytuacja jest sprzeczna z chrześcijańskim sakramentem, to zaapelował o braterskie podejście do takich osób na wzór Dobrego Pasterza. Módlmy się za młodych i za rodziny!

Dzisiejsze rozważanie zacznę od słów św. Pawła. W swoim liście do wspólnoty efeskiej, w której działał też św. Jan Apostoł, Paweł kieruje bardzo jasne wymagania dotyczące życia. Pisze tak: „nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym zostaliście opieczętowani na dzień odkupienia” (Ef 4,30). Każdy z nas poprzez Sakrament Chrztu ma w sobie Ducha Świętego. Każdy. Oprócz tego każdy z nas ma wolną wolę, sam może dokonywać wyborów w swoim życiu, które sam Bóg szanuje. I to od nas samych zależy w jakim kierunku idziemy, czy zasmucamy Ducha Świętego czy też On w nas może się radować? Paweł, pomimo tego, że żył ok. 2 tys lat temu, to jego wskazania dalsze są aktualne dla każdego z nas: „Niech zniknie spośród was wszelka gorycz, uniesienie, gniew, wrzaskliwość, znieważenie - wraz z wszelką złością” (Ef 4,31). Takie postawy zazwyczaj dzieją się dzisiaj w naszych rodzinach. Popatrzmy: żona wyrzuca mężowi jakiekolwiek spotkania z kimkolwiek po to, aby siedział tylko i wyłącznie w domu; mąż się złości na żonę, że przez nią wszelkie pieniądze z domu są przepuszczane; dzieci znieważają rodziców, nie słuchając ich, robiąc to co im się tylko podoba na co rodzice zazwyczaj reagują wrzaskliwością. Takich przypadków można wyliczać jeszcze co nie miara.

Tak się zdarza, zwłaszcza w naszych rodzinach czy miejscach pracy. Bo każdy z nas jest człowiekiem. A świat w którym dzisiaj funkcjonujemy jest światem bezwzględnym. Wymaga od nas szybkiego przystosowania się do niego, bycia na zawołanie, robienia dokładnie w tej chwili tego co od nas wymagają. I człowiek gdzieś musi odreagować. Zazwyczaj w rodzinie. A Bóg postawił nas w konkretnych rodzinach w jakimś celu. Nie po to, aby w domu rodzinnym pozbawiać siebie sił i chęci do życia, ale po to, aby rodziny były miejscem gdzie człowiek tych sił nabierze, gdzie usłyszy dobre słowo pocieszenia i podtrzymania na duchu, gdzie otrzyma pomoc a nie wyssanie z życia. Paweł widzi lekarstwo na to wszystko i poucza nas: „bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie” (Ef 4,32). Dom i rodzina to miejsce, gdzie jako ludzie powinniśmy doświadczyć miłości i wsparcia. Dziadkowie troską o siebie za lata ciężkiej pracy i wychowania od dzieci i wnuków, rodzice wsparcie od dziadków i dzieci w wychowaniu i w pracy, dzieci miłości od rodziców ich zainteresowania i czasu. Wtedy spełnimy słowo św. Pawła: „bądźcie więc naśladowcami Boga, jako dzieci umiłowane, i postępujcie drogą miłości” (Ef 5,1-2a). To nas będzie kosztować, ale dobro kosztuje. I cena jaką zapłacimy, nie będzie za wysoka. Panie, ucz nas troski o siebie nawzajem, ucz nas miłości i walki o nasze rodziny!

Dzisiaj, gdy często rodzina jest poniżana i ośmieszana w mediach, a człowiek doświadcza pustki i opuszczenia, braku zrozumienia i bezsensu życia, człowiek szuka odpowiednich autorytetów. Często w niewłaściwych miejscach – znajomi, alkohol czy inne używki… Jezus uczy nas jednak dzisiaj czegoś zupełnie innego. Mówi: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba” (J 6,51a). Jezus pokazuje nam na Siebie, jako autorytet. Dlaczego mamy słuchać Jego? Odpowiem nieco ironicznie: kto wyszedł źle na tym, że słuchał Jezusa? Czyż Jezus nie obiecał nam nieba, czyli miejsca szczęścia, miejsca zbawionych? Wielu świętych przez różne czasy pokazuje nam, że warto. Wystarczy popatrzeć na swojego świętego patrona. Nie znam osobiście wszystkich świętych, ale wiem, ze każdy z nich powie, że w życiu warto postawić na przyjaźń z Jezusem. Jezus jasno powiedział: „Kto /we Mnie/ wierzy, ma życie wieczne. (…) Jam jest chleb życia. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,47-48.50). Dlaczego nie wierzyć Bogu na słowo? Bogu, który zawsze dotrzymuje obietnicy? Czasami trzeba wyłączyć swoją logikę, logikę świata, aby zobaczyć logikę Boga, zupełnie paradoksalną, nie mieszczącą się w naszych kategoriach.

Owszem, wielu ludzi zachowuje się, jak dzisiejsi słuchacze Jezusa. „Żydzi szemrali przeciwko Niemu” (J 6,41a), a do których mówi On: „Nie szemrajcie między sobą!” (J 6,43). Wielu ludzi dzisiaj szemra, pogrążając siebie, tworząc toksyczne relacje, pozbawiając siebie życia. Wielu myśli, że w życiu poradzi sobie samemu, bez Boga, Kościoła, drugiego człowieka, licząc tylko na samych siebie i swoje talenty, ambicje i przebojowość… A Jezus chce, abyśmy od Niego czerpali życie. Zapowiedzią tego, co Jezus chce czynić z nami, było pierwsze czytanie, w którym widzieliśmy proroka Eliasza. Zmęczony, ale pokrzepiony pokarmem Bożym, jak mówi Pismo Święte: „mocą tego pożywienia szedł czterdzieści dni i czterdzieści nocy aż do Bożej góry Horeb” (1 Krl 19,8). Gdy nam brakuje sił, gdy nam się nic nie chce, to Jezus pokazuje na siebie, pokazuje, że od Niego zawsze można zaczerpnąć, bo On ma nam z czego dawać. Jezus jest, jak studnia bez dna, która nigdy się nie wyczerpie, a z której zawsze można się napić orzeźwiającej wody w czas spiekoty i trudów życia. Warunek jest jeden, trzeba samemu zdecydować i przyjść do Jezusa. Nikt za nas tego nie zrobi. Jezusowi zależy na tym, żebyśmy wyszli z pułapki śmierci, a doszli do domu życia… Panie, prowadź mnie ku życiu wiecznemu, swoimi drogami, ja chce nimi podążać!


Błogosławionej niedzieli i czasu zwykłego! +