Liturgia
Słowa Niedzieli Świętej Rodziny:
Syr 3,2-6.12-14
Ps 128 Kol 2,12-21 Łk 2,22-40
Wybitnym teologiem to nie jestem, w sumie to nawet
teologiem… Poniższe słowa (bo rozważaniem trudno to nazwać) to moje przemyślenia na temat
dzisiejszego Słowa.
W głowie może pojawiać się znane powiedzenie : ,,Święta, święta i po
świętach”… Myśląc tak można wpaść w
pewne przygnębienie. Jednak cały czas trwamy w oktawie Bożego Narodzenia, więc
dalej pochylamy się nad tajemnicą Wcielenia Syna Bożego. Kościół w dzisiejszym
dniu proponuje nam spojrzeć na to z nieco innej strony… Przez pryzmat rodziny.
Dzisiejsza niedziela to niedziela Świętej Rodziny. Patrząc na Jezusa, Maryję i
Józefa nie sposób nie pomyśleć o swojej własnej rodzinie. Wartości, która dla
wielu ludzi jest najcenniejsza. Mojej rodzinie brakuje dużo do świętości,
przypuszczam, że nie tylko mojej. Słowo nie tylko pokazuje ideał rodziny, ale
także pokazuje jak dążyć do jej świętości; co można próbować w niej zmienić
(nie tyle co w członkach swojej rodziny , co w sobie samym).
Pierwsze czytanie z Mądrości Syracha mówi o
obowiązkach dzieci względem rodziców. Cóż tu dużo mówić, każdego w mniejszym
czy większym stopniu to dotyczy. Trzeba stanąć w prawdzie: jaki jestem w
stosunku do swoich rodziców. Warto się zastanowić czy nie gardzę swoimi
rodzicami zwłaszcza jak już są schorowani, czy nie ociągam się z pomocą, czy
spędzam z nimi czas, czy jestem im posłuszny. A Słowo mówi wyraźnie; ,,Kto
czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy będzie wysłuchany”,
a w innymi miejscu Pisma: „Czcij swego
ojca i swoją matkę jak ci nakazał Pan, Bóg Twój, abyś długo żył i aby ci się
dobrze powodziło na ziemi, którą Ci daje Pan Bóg Twój” (Pwt 5,16). Pan Bóg
obiecuje błogosławieństwo za szacunek i miłość do rodziców. Co jeśli jednak mimo szczerych chęci trudno mi
szanować swoich rodziców bo widzę ich
błędy, grzechy czy nawet brak zainteresowania moim wychowaniem? Z pomocą nam
biegnie św. Paweł. W trzecim rozdziale listu do Kolosan nie tylko odpowiada na
wcześniejsze pytania, ale także pokazuje klucz do świętości rodziny, którym
jest wzajemna miłość.
Objawia się w ona w wielu rzeczach: dobroć, pokora,
cierpliwość, znoszenie jedni drugich, wybaczanie sobie nawzajem, wdzięczność… (por.
Kol 3,12-21) Rodzina to okazja do tego, żeby kochać, żeby nie oczekując nic w
zamian, oddawać siebie drugiemu. Miłość w rodzinie to nie tyle słowa, a
konkrety! Bo to mama, która wraca zmęczona z pracy, a mimo tego gotuje obiad i
siada do lekcji z dzieckiem. Miłość to pokorne udzielenie pomocy siostrze
pomimo zmęczenia, to nawet coś tak prostego jak ganianie z odkurzaczem po całym
domu. Miłość to cierpliwe wybaczanie sobie wciąż tego samego, zaciskanie zębów
tłumacząc bratu wciąż to samo zadanie z matematyki, ale też braterskie
upomnienie(z całą mądrością nauczajcie i
napominajcie siebie). Słowo to pokazuje mi, że łatwo pogardzić tą miłością.
Bardzo łatwo zranić kogoś z rodziny. Dużo łatwiej mi jest wypalić coś raniącego.
Dlaczego tak jest? Bo wiem, że oni nie przestaną mnie kochać, bo to ludzie mi
najbliżsi, którzy się o mnie troszczą. Mało tego to jak będziemy traktować
siebie nawzajem w rodzinie to i tak będziemy traktować własnych przyjaciół czy
znajomych bo ta miłość rodzinna wylewa się na innych…
Drugie czytanie pokazuje też jak
ważna jest miłość między małżonkami, wzajemny szacunek i pokój, który przelewa
się na dzieci (Kol 3,18-19). Niedawno w Domu Pomocy Społecznej widziałam
małżeństwo – mąż, który z wielką troską opiekował się swoją żoną , mówił do
niej a ona mu nie odpowiadała ponieważ była sparaliżowana, a on woził ją
wózkiem i od czasu do czasu, wycierał
jej ślinę kapiącą z ust. To jest miłość. Święte małżeństwa i rodziny są wokół
nas! Potrzeba brać z nich przykład. Panie, dziękuję Ci za świadectwa rodzin, za
ich wzajemną miłość, za rodziców, którzy wychowują święte dzieci, świętych wychowawców,
świętych kapłanów…
W
sercu mam jeszcze jedną myśl. No dobra, w sumie dwie - dotyczą one Ewangelii.
Rodzice Jezusa przynoszą Go do świątyni bo tak nakazywało Prawo. Maryja oddaje
Bogu swoje jedyne dziecko. Dla tej
rodziny to Bóg jest najważniejszy. Często rodzicie traktują swoje dzieci jakby
były najważniejsze, a Maryja z Józefem jasno pokazują nam: Nie, to nie jest
nasze dziecko, ono należy do Pana Boga, tak samo jak my. By i w naszych
rodzinach Pan Bóg był na pierwszym miejscu! Bo
błogosławiony każdy, kto się boi Pana, kto chodzi Jego drogami. (Ps 128,1).
Druga myśl to takie pragnienie - byśmy poznali przychodzącego Boga… Żydzi tyle
lat czekali na Mesjasza, studiowali Pisma… Wszystko było przygotowane na Jego
przyjście, a jak przyszło co do czego to poznali Go Symeon i prorokini Anna… Nawet Maryja z Józefem „dziwili się Temu co o Nim mówiono”. Pan Bóg objawia swą tajemnicę poprzez
rodzinę. Pokazuje Swoją przeogromną miłość umieszczając Swojego Syna w rodzinie,
dając Go do wychowania Maryi i Józefowi. Bóg pokazuje jak rodzina jest ważna, i
jak ważna jest jej świętość. Warto
zauważyć przychodzącego Jezusa w swojej rodzinie, w swojej mamie, tacie, denerwującym
bracie. Tak łatwo można nie zauważyć Jezusa w swoim domu… A On pierwsze objawił
się w Rodzinie! Tam Go można spotkać.
Zachęcam do zadbania o świętość swojej rodziny.
Jakiś konkret (bo miłość jest konkretna). Dla mnie to powzięcie kroku –
umilknij i wsłuchaj się w potrzeby mamy, taty, rodzeństwa i zauważ w nich Jezusa,
który przychodzi. Obym Go poznała i uwielbiła w mojej rodzinie, by był zawsze
na pierwszym miejscu. Życzę wam i sobie, aby nasze rodziny były święte. By były
żywym odbiciem Świętej Rodziny, by była w nich Miłość. Aby można było
powiedzieć, że w sercach naszych bliskich panuje Chrystusowy pokój, a Słowo
Chrystusa w nich przebywa (por. Kol
3,15-16).
Dobrej niedzieli i oktawy Bożego Narodzenia!
Autorem
dzisiejszych rozważań jest moja świecka przyjaciółka A., wieloletnia animatorka
Ruchu Światło Życie! Dziękujemy!