Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 24 maja 2014

6 niedziela Wielkanocna - o wierności w miłości? Nie tylko dla małżonków!



Liturgia Słowa 6 niedzieli Wielkanocy:

Dz 8,5-8.14-17 Ps 66 1 P 3,15-18 J 14,15-21

       W dniach 24-26 maja papież Franciszek odwiedzi Ziemię Świętą. Módlmy się za niego, za tę wizytę, za chrześcijan tam mieszkających oraz módlmy się o pokój w tamtym rejonie świata. Dziś wraz z braćmi z kursu V wyjechaliśmy na rekolekcje przed święceniami diakonatu. Bardzo proszę wszystkich o modlitwę za nas oraz zapraszam na święcenia do Katedry Rzeszowskiej na sobotę 31 maja na 16.30.

Słowo Boże nie oszczędza, jak zwykle. W pierwszym czytaniu diakon Filip podejmuje dzieło ewangelizacji. Czytamy: „Tłumy słuchały z uwagą i skupieniem słów Filipa, ponieważ widziały znaki, które czynił” (Dz 8,6). Tłumy są zadziwiające. Słuchają Filipa, w pełnym skupieniu, z wielką uwagą. Ich postawa rodzi się ze znaków, które widzą. Wiara rodzi się nie tylko z głoszonego słowa (por. Rz 10,17), ale rodzi się też z konkretnych uczynków (Jk 2,17-18). Nic dziwnego, że z tego powodu „wielka radość zapanowała w tym mieście” (Dz 8,8). Radość ta jest owocem pokoju. Ta radość nie jest taka zwyczajna, jest wielka. Radość analogiczna jest do wielkich znaków czynionych (por. Dz 8,7). Różne badania przeprowadzane na ludziach mówią, że człowiek spokojny, optymistyczny, radosny ma w sobie więcej energii do działania. Czasem może powstać pytanie: ok, tak jest, ale jak to zmienić, skoro ja tego nie doświadczam? Św. Piotr i św. Jan, symbol prymatu, realizmu oraz miłości i bliskości wskazują, co robić: „wkładali [Apostołowie] na nich ręce, a oni otrzymywali Ducha Świętego” (Dz 8,17). Modlitwa wspólnoty, w ogóle modlitwa. Samarytanie modlili się sami o dary Ducha Świętego, o dar pokoju, miłości, optymizmu i radości. Wspólnota jest bardzo ważna w takich sytuacjach. Czasami naturalne jest, że człowiekowi jest ciężko. Ma gorszy dzień, ma mniej sił, wszystko go denerwuje, stresuje, odpycha od życia i Boga. To wynik tego, ze jesteśmy po prostu ludźmi. A wspólnota, swoim bogactwem potrafi poprawić humor. To jest dar wspólnoty, konkretny, przejawiający się w osobach…

Często nie docenia się dziś wspólnot w jakich jesteśmy. Dzisiaj świat ośmiesza wspólnotę rodziny, wspólnotę parafialną, wspólnotę ruchów… Człowiek będąc sam zostaje sierotą. W pojedynkę się ciężko żyje, jest wiele trudności. Dlatego Jezus woła w Ewangelii: „Nie zostawię was sierotami: Przyjdę do was” (J 14,18). Jezus obiecuje, jestem z wami, wrócę. To obietnica życia przyszłego, życia wiecznego. Ona jest dla każdego! Piotr powie dzisiaj: „Pana zaś Chrystusa miejcie w sercach za Świętego” (1 P 3,15a). Mając Boga w sercu, prawdziwie Boga, zostajemy dziedzicami tej obietnicy. Trzeba wiedzieć, co ma się w sercu. Gdy coś jest wewnątrz popsute, np. jakiś produkt, ciasto, to prędzej czy później będzie widać, że na nic się on nie nadaje. Podobnie jest z człowiekiem, jeżeli serce jest chore, grzeszne, to prędzej czy później będzie widać, że w sercu ma on tylko siebie, a nie Boga. Bóg nie zbawia na siłę. Jeżeli człowiek nie chce, powie Bogu nie, odrzuci Go, to Bóg nie będzie działał wbrew woli człowieka. Tak bardzo Bóg szanuje człowieka, jego wole. Ale Bóg też walczy do końca o człowieka. Podpowie dzisiaj Piotr: „Chrystus bowiem również raz umarł za grzechy, sprawiedliwy za niesprawiedliwych, aby was do Boga przyprowadzić” (1 P 3,18a). To wielkie rzeczy, Bóg zbawił już każdego z nas. Panie, dziękuje Ci dzisiaj wraz z psalmistą, chce wołać z całego serca: „Jak zadziwiające są Twe dzieła! Niechaj Cię wielbi cała ziemia i niechaj śpiewa Tobie, niech imię Twoje opiewa” (Ps 66). Dziękuje Ci Boże, że przyszedłeś dla mnie, że mnie odkupiłeś, że dajesz mi nowe życie!

Ale to nie wszystko. Dalej w Ewangelii możemy przeczytać: „Jeżeli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14,15). Różnie się dziś mówi o miłość, różnie się o niej zapewnia. Niektórzy sprowadzają ją tylko do materializmu, niektórzy do cielesności, inni jeszcze do czułych słów. Jezus jednak dziś mówi, że miłość do Niego domaga się zachowywania przykazań. Bo miłość to nie tylko czułe słówka czy spojrzenia, ale konkretna postawa życia człowieka. W języku greckim użyto tu dwóch zadziwiających słów. Pierwsze to agapao, które oznacza miłość, nie w znaczeniu przejściowych uczuć, czy miłości erotycznej, ale oznacza bezinteresowną, głęboką miłość Boga, ofiarną miłość Jezusa do Ojca i uczniów oraz  miłość wiernych do Boga i siebie nawzajem, oraz drugi termin „zachowywać” (gr. tēreō), który wskazuje na wierność i posłuszeństwo oraz stałość w wypełnianiu przykazań. Miłość domaga się wierności, posłuszeństwa, stałości, inaczej nie jest prawdziwą miłością. Dlatego podczas przysięgi małżeńskiej słyszymy słowa: „Ja N.N. biorę sobie Ciebie (N.N.) za żonę / męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci”. Grozi dzisiaj człowiekowi tymczasowość, wybór tylko na chwile, dopóki mi się coś przyda, jeżeli mam korzyści, jeżeli jest fajnie. Z Jezusem, z wiarą tak nie ma. Jezus wymaga wierności i klarownej, jasnej postawy. Podczas Kazania na Górze Jezus powiedział: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.” (Mt 5,37).

Św. Piotr miał tego świadomość. On zaparł się Jezusa, sprzedał Go. Ale się nawrócił. Dlatego pisze: „bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która w was jest” (1 P 3,15b). Każdy z nas otrzymał ten cenny dar, wiarę na Chrzcie Świętym. I poprzez Chrzest i Bierzmowanie jesteśmy wezwani, aby bronić prawdy, bronić tego co dla nas cenne. A co, jeżeli nam nie chce się bronić? To widać, że jesteśmy najemnikami wiary, którzy idą tam, gdzie się po prostu bardziej opłaca. „A kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony” (Mt 24,13). Panie, proszę dzisiaj dodawaj siły, aby być wiernym Twoim uczniem, być wiernym świadkiem! Dodawaj sił, aby trzymać się Twoich przykazań i trwać w Twojej miłości! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech radość ze Zmartwychwstałym napełnia Was każdego dnia!

sobota, 17 maja 2014

5 niedziela Wielkanocna - jak odnaleźć Boga?



Liturgia Słowa 5 niedzieli Wielkanocy:

Dz 6,1-7 Ps 33 1 P 2,4-9 J 14,1-12

            Trwamy w Kościele w miesiącu maju. Tradycyjnie miesiąc ten jest poświęcony Maryi, zwłaszcza poprzez śpiew Litanii Loretańskiej. Podczas modlitwy nią kontemplujemy Maryję i Jej cnoty. To piękny zbiór komplementów dla Maryi. Nie ma pewności, kiedy powstała Litania Loretańska. Prawdopodobnie jakaś jej wersja znana była już w XII wieku we Francji. Pewne jest to, że zatwierdził ją oficjalnie papież Sykstus V w 1578 r. Nazwę "Loretańska" otrzymała od miejscowości Loretto we Włoszech, gdzie była szczególnie propagowana i odmawiana prawdopodobnie od 1531 r. Przypuszcza się, że część tytułów Maryi pochodzi z wpisów w księgach sanktuarium Domku Loretańskiego. Prosimy w modlitwie, abyśmy stawali się, jak Maryja. A każdy ma co czerpać od Maryi i co naśladować…

Bóg ma wielkie poczucie humoru. Pozostając przed święceniami diakonatu, które odbędą się 31 maja (proszę o modlitwę za mnie i braci kleryków, którzy je przyjmą), dzisiaj w pierwszym czytaniu słyszę perykopę o wyborze 7 uczniów na diakonów. Bardzo trafne są słowa: „Nie jest rzeczą słuszną, abyśmy zaniedbywali słowo Boże, a obsługiwali stoły - powiedziało Dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów. Upatrzcie zatem, bracia, siedmiu mężów spośród siebie, cieszących się dobrą sławą, pełnych Ducha i mądrości. Im zlecimy to zadanie” (Dz 6,2-3). Diakonów wybiera się z pośród ludu, to bardzo ważne. Są z ludzi, normalnych ludzi, którzy chcą oddać się służbie innym. Diakoni obsługują stoły, tzn. zgodnie z ówczesnym myśleniem służą, przynoszą, donoszą, sprzątają, troszczą się o ubogich... Dzisiaj słowo uzmysławia mi, że będę w tej misji brał szczególny udział, przez święcenia. Ale każdy jest wezwany do obsługi stołu. Stół to specyficzne miejsce. W każdym domu powinien on być i to nie dlatego, ze łatwiej i kulturalniej się przy nim je czy pije. Ale stół to miejsce wspólnego poznawania się rodziny, w ogóle ludzi. To miejsce wspólnego pogłębiania relacji, wymiany różnych doświadczeń, dyskutowania, rozwoju osobowości każdego człowieka.

Małe dzieci szybko uczą się nowych słów czy postaw, gdy mają tego przykład, dlatego wybiera się diakonów z uczniów, którzy widzieli wcześniej Apostołów. Dlatego potrzeba dzisiaj świadectwa chrześcijan dla siebie nawzajem, że można służyć i być z tego powodu szczęśliwym, że służba daje radość. Bo służba to bycie dla innych. A człowiek realizuje się zawsze w perspektywie drugiego człowieka… Pokazał nam to sam Jezus w innym miejscu. Pismo Święte tak o Nim mówi: „nie przyszedł, aby Mu służono, lecz aby służyć i dać swoje życie na okup za wielu” (Mt 20,28) i dal tego przykład w Wieczerniku, gdy „wstał od wieczerzy i złożył szaty. A wziąwszy prześcieradło nim się przepasał. Potem nalał wody do miednicy. I zaczął umywać uczniom nogi i ocierać prześcieradłem, którym był przepasany” (J 13,4-5)

Pięknie to łączy się z dzisiejszą Ewangelią. Jezus mówi: „wierzcie Mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we Mnie. Jeżeli zaś nie - wierzcie przynajmniej ze względu na same dzieła!” (J 14,11). Owszem w Kościele jest też i wiele zła, zdarza się pedofilia, zdarza się porzucenie kapłaństwa, stanu życia zakonnego, machloje pieniężne. Tak, ale Kościół jest zarazem święty i grzeszny. Mało dzisiaj widzi się w Kościele dobra.

Pomija się często w mediach i zwykłych zwyczajnych rozmowach, ile jest troski o ubogich, ile dziennie jadłodajnie Caritas dają posiłków biednym, jak się im pomaga czy to pieniężnie, czy szukając pracy, czy dobrym słowem, a czasami po prostu byciem, jak wolontariusze. I dzisiaj Jezus wzywa każdego z nas do wiary w Niego. I choć można mieć problem ze spotkaniem z Nim w Sakramentach, w modlitwie, to do wiary, do takiego spotkania z Nim mogą prowadzić różne dzieła. Bo Chrystus jest nie tylko w tabernakulum, nie tylko w Piśmie Świętym, ale jest i w drugim człowieku, każdym, a zwłaszcza w słabym, biednym i schorowanym. Dlatego Piotr przypomina w swoim liście: „Wy zaś jesteście wybranym plemieniem, królewskim kapłaństwem, narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym, abyście ogłaszali dzieła potęgi Tego, który was wezwał z ciemności do przedziwnego swojego światła” (1 P 2,9). Swoim życiem jesteśmy wezwani, aby urzeczywistniać Boga, aby wszystkim pomagać przejść z ciemności do światła. Pomagać każdemu, nie tylko tym, którym się nam podoba, ale każdemu. To trudne, ale możliwe. Pierwotny Kościół o tym wiedział, dlatego „słowo Boże rozszerzało się, wzrastała też bardzo liczba uczniów w Jerozolimie, a nawet bardzo wielu kapłanów przyjmowało wiarę” (Dz 6,7) Panie proszę Cię, dodawaj nam sił, wszystkim chrześcijanom, abyśmy potrafili służyć innym, wszystkim służyć, abym w każdym człowieku widział Ciebie, potrzebującego mnie, mojej pomocy. Daj nam wrażliwe serce i oczy, aby nigdy się od nikogo nie odwrócić…

Piękna jest także Ewangelia! Czytamy w niej: „W domu Ojca mego jest mieszkań wiele. Gdyby tak nie było, to bym wam powiedział. Idę przecież przygotować wam miejsce. A gdy odejdę i przygotuję wam miejsce, przyjdę powtórnie i zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” (J 14,2-3). Wraz z w. 1 to jeden z moich najbardziej ulubionych cytatów z Pisma Świętego. Pełen radości, miłości, nadziei, ufności, wiary… Bóg oferuje mi mieszkanie. To nie byle co. Może się wydawać to bajkowe, ale nie. Jezus mówi wcześniej: „Niech się nie trwoży serce wasze. Wierzycie w Boga? I we Mnie wierzcie!” (J 14,1). Choć świat promuje dzisiaj kulturę tymczasowości, wlewając strach i lęki o jutrzejszy byt człowieka, to Bóg mówi spokojnie. Ja jestem. Ja jestem w trudnościach i oferuje Ci stałość, stabilność, tylko bądź ze mną w jednym domu. Jak być z Bogiem? Wiarą. Ona pomaga w trudnych sytuacjach. Wiara pomaga, dając nadzieję, dając optymizm i siły. Mądrość ludowa podpowie: „wiara góry przenosi”. I tak jest. Sam wielokrotnie widzę, ile mi daje wiara w swoim życiu. Tu każdy może zobaczyć ile wiara daje jemu… Jezus zachęca, aby być stale przy boku. Nie chodzi o to, żeby cały czas być w Kościele, klęcząc i się modląc. Nie. Chodzi o to, aby sercem być przy Bogu, czy w pracy, czasami do Niego wzdychając, czy to jadąc autobusem czy tramwajem, czy stojąc w kolejce do lekarza czy w sklepie. Jezus zachęcając do wiary ukazuje piękną rzecz. W grece użyto tu przyimka „eis”, który tłumaczy się „w”. Ale zdanie to można też przetłumaczyć jako „wierząc zwracajcie się ku Bogu”.

Z wiarą i odnajdywaniem Boga można mieć problemy. Ale Jezus ma na to lekarstwo. Mówi: „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). Znowu czytając grekę, użyto tu połączenia „kai” [tłum. „i”], co można przetłumaczyć „Ja jestem drogą, czyli prawdą oraz życiem”. Jezus jest Drogą do Ojca, czyli relacja z Nim. I to w Jego perspektywie każdy może zobaczyć, swoje życie, czy jest ono prawdziwe czy zafałszowane, czy jest w ogóle życiem czy grobem. Swoją drogę można zobaczyć także przez pryzmat Pisma Świętego, które mówi Twoje słowo jest pochodnią dla stóp moich i światłem na mojej ścieżce” (Ps 119,105). Zawsze pozostaje perspektywa powrotu na odpowiednią drogę. Zawsze można zawrócić, jak na normalnej drodze… Jezus zachęca jeszcze do wiary w Jego moc. Czytamy: „Kto we Mnie wierzy, będzie także dokonywał tych dzieł, których Ja dokonuję, owszem, i większe od tych uczyni, bo Ja idę do Ojca” (J 14,12). Jezus poprzez Wniebowstąpienie jest po prawicy Ojca. On tam jest i może nam wyprosić wszystko, ale na miarę naszej wiary. Panie przepraszamy Cię za to, że czasami schodzimy z naszej drogi, że wolimy iść swoimi ścieżkami, bądź naszą pochodnią, bądź naszym światłem, bądź naszą Drogą na zawsze! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech radość ze Zmartwychwstałym napełnia Was każdego dnia!

sobota, 10 maja 2014

4 niedziela Wielkanocy - powołanie z humorem?


Liturgia Słowa 4 niedzieli Wielkanocy:

Dz 2,14a.36-41 Ps 23 1 P 2,20b-25 J 10,1-10

           
Dzisiaj w Kościele obchodzimy Niedzielę Dobrego Pasterza, która rozpoczyna kolejny tydzień modlitw o powołania do służby w Kościele. Także ze wspólnoty WSD Rzeszów wyjeżdżały dzisiaj mniejsze grupki by udać się do wybranych parafii naszej diecezji, aby modlić się w danych parafiach o powołania z ich wspólnoty oraz dać świadectwo o Seminarium. Prośmy dzisiaj w naszych modlitwach, za księży i siostry zakonne pracujące na naszych parafiach, prośmy o nowe powołania do służby w Kościele, polecajmy także braci z WSD Rzeszów: z roku V przygotowujących się do święceń diakonatu oraz braci diakonów przygotowujących się do święceń prezbiteratu.

Słowo Boże dzisiejszej niedzieli wielokrotnie kieruje nasz wzrok także ku tematyce powołania. W pierwszym czytaniu słyszymy końcowe słowa mowy katechetycznej Piotra. Wystąpił on już po Zesłaniu Ducha Świętego, pełen mocy dając świadectwo o Jezusie. Po takich słowach i świadectwie swojego życia, nie dziwi postawa tłumów: „Gdy to usłyszeli, przejęli się do głębi serca: «Cóż mamy czynić, bracia?»” (Dz 2,37). Słowo Boże powinno przejmować serce, przerażać trochę. Boje się chrześcijan, których Słowo Boże w ogóle nie dotyka, nie cieszy czy nie trapi. Są chyba duchowo martwi, albo tak bardzo święci… Już w pierwszej chwili słuchania Słowa, słyszę: „Nawróćcie się - powiedział do nich Piotr - i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych, a weźmiecie w darze Ducha Świętego. Bo dla was jest obietnica i dla dzieci waszych, i dla wszystkich, którzy są daleko, a których powoła Pan Bóg nasz” (Dz 2,38-39). Piotr zaprasza do nowego życia, życia z Bogiem, które wymaga ciągłego nawracanie się. Nowe życie otrzymaliśmy w sakramencie Chrztu. Często sobie z tego nie zdajemy sprawy. Łatwo nam patrzeć tylko na życie przez pryzmat ciała, pomijając ducha. Ale czy życie to tylko sprawy materialne?

Dla słuchających słów Piotra Żydów, można powiedzieć, że to była prosta sprawa, przyjąć chrzest i po sprawie. Dokument jest, sprawa załatwiona, można iść do domu, pracować i żyć spokojnie dalej. Tak się wydaje na pierwszy rzut oka, ale większość z nich była dorosła. Przyjmując chrzest musieli zmienić także codzienne życie, inaczej byłaby to tylko obłuda. W zmianie życia pomaga Duch Święty, który żyje w nas od chwili Chrztu. Bardzo lubię fragment sekwencji do Ducha Świętego: „obmyj co nieświęte, oschłym wlej zachętę, ulecz serca ranę. Nagnij co jest harde, rozgrzej serca twarde, prowadź zabłąkane”. Duch Święty łamie serca, ma moc zamienić je w bujną oazę życia. Duch Święty uczynił z zamkniętych i przybitych po odejściu Jezusa Apostołów, grono mężnych i odważnych świadków, którzy nie bali się nawet oddać swoje życie w Imię Jezusa, w Imię Prawdy. Pod wpływem mowy Piotra nawróciło się „owego dnia około trzech tysięcy dusz” (Dz 2,41). Podziwiam dzisiaj tych nawróconych, są dla mnie wielkimi ryzykantami wiary, wielkim przykładem wiary. Podziwiam, bo przyjmują Chrystusa całego, nie tylko duchowego, odnosząc Go do swej wiary czy serca. Przyjmują Chrystusa obecnego w Kościele, mimo, że Kościół, dopiero co się rodzi... Można powiedzieć, że to spory sukces dla młodego, pierwotnego Kościoła. Ale to sukces działania Ducha Świętego! Gdy coś nie wychodzi człowiekowi, czy to w pracy, w życiu osobistym, w domu czy w jego środowisku, to może być to znak, żeby pytać Ducha Świętego o to, czy taki jest Jego plan, czy On tego chce. Duchu Święty, proszę Cię, dawaj mi otwarte na Ciebie serce i umysł, abym umiał rozpoznawać Twoje natchnienia!

Ewangelia ukazuje Jezusa jako Dobrego Pasterza i Bramę Owiec. O ile łatwo sobie wyobrazić Jezusa, jako Dobrego Pasterza, gdyż jest to nam raczej znany i blisko obraz. Jezus trzymający na swoich ramionach owcę, tak od mniej więcej II/III w. zaczęto przedstawiać Go na różnych malowidłach. Jezus sam powiedział o sobie: „Ja jestem dobrym pasterzem” (J 10,11). Jego, jako pasterza pięknie opisuje Psalm 23, dzisiaj śpiewany podczas Liturgii. Dawid, który jest najprawdopodobniej autorem Psalmu 23, też był pasterzem. W swoim psalmie dokonuje analizy swojego życia, przez pasterski pryzmat. Sam dostrzega, jak Pan prowadził go przez różne doliny, pastwiska, wody, ścieżki. Dawid nie boi przyznać się, że Pan jest blisko niego. Nie ufa sobie, ale widzi, że Pan po prostu jest. Bo taki jest Pan, jako pasterz: jest ze swoja owczarnią, przewodzi jej, dba o nią.

Co wyróżnia Jezusa od rozbójników i złodziei? Sam Jezus mówi: „Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec” (J 10,2). Jezus wchodzi do swojej owczarni zgodnie z Prawem, zgodnie ze wszelkimi zapowiedziami Starego Testamentu. Nie wdziera się, nie wznieca powstania czy buntu, ale przychodzi spokojnie. Nawet podczas wjazdu do Jerozolimy wjeżdża pokornie, w spokoju, nie jako buntownik czy rewolucjonista. Po czym dodaje „owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je” (J 10,3). Ten głos to nie to samo, co słowo. Głos jest przypisany do konkretnej osoby, wskazuje na jakąś szczególną więź, gdyż owce znają ten głos. Czasami zdarza się tak, że dzieci stają się spokojne słysząc głos rodzica. Tak samo jest w wierze, głos Jezusa uspokaja, upewnia, że wszystko jest dobrze. O tej szczególnej więzi Jezus wyraża się konkretnie – mówi swoje owce, nie nikogo innego, ale Jezusa. Dodaje wyrażenie, ze zna je po imieniu, co w języku biblii oznacza specyfikę relacji. Jezus nie woła nas, owce, jako masę czy tłum, ale woła po imieniu, tzn. zna mnie osobiście, konkretnie, zna moje wady i zalety. I takiego, dokładnie takiego, chce mnie wyprowadzić, chce dać mi mój nowy, osobisty Exodus, jak niegdyś wyprowadził Izraelitów z Egiptu (por. Wj 3,10n). Dawid dał się poprowadzić, co później opisał: „chociażbym przechodził przez ciemną dolinę zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23). Pan może nas prowadzić przez różne doświadczenia, trudne, jak np. pozostawienie czegoś, opuszczenie kogoś, kłótnie z kimś, gdy coś usłyszymy inaczej niż zwykle, gdy coś powiemy inaczej niż normalnie, przez problemy w szkole czy w pracy czy w domu, ale jeżeli zaprosimy w to Pana, jeżeli damy się Mu poprowadzić, to On zaprowadzi nas „na zielone pastwiska (…) gdzie odpocząć mogę (…), aby zamieszkać w domu Pana po najdłuższe czasy ” (Ps 23).

Piotr po latach tak to opisze: „Krwią Jego zostaliście uzdrowieni” (1 P 2,24). Nie ma innego wejścia do radości, jak tylko przez Jezusa. Dlatego dodaje Jezus później: „Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony - wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. (…) Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10,9.10). Jezus ofiaruje życie. Racja, że droga do niego nie jest taka łatwa. Trzeba w końcu postarać się, aby usłyszeć Jego głos, trzeba mieć w sobie tyle pokory, aby za Nim pójść, trzeba mieć w końcu tyle zaufania, aby dać się wyprowadzić. Panie, dziękuje Ci, ze nie rezygnujesz ze mnie, że mnie prowadzisz po różnych drogach, ale zawsze jesteś przy mnie. Dziękuje Ci, za doliny i pastwiska, za trudne łaski, których czasem nie rozumiem. Działaj w nich, przemieniaj je zgodnie ze swoim zamysłem i prowadź do Domu Ojca! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech radość ze Zmartwychwstałym napełnia Was każdego dnia!

sobota, 3 maja 2014

3 niedziela Wielkanocna - o zadyszce wiary schodząc z góry!



Liturgia Słowa 3 niedzieli Wielkanocy:

Dz 2,14.22-28 Ps 16 1 P 1,17-21 Łk 24,13-35

          
Dzisiaj w Kościele katolickim w Polsce rozpoczynamy obchody VI Tygodnia Biblijnego pod hasłem: „Tak, Panie! Ja mocno wierzę, żeś Ty jest Mesjasz, Syn Boży, który miał przyjść na świat” (J 11,27). Ten tydzień uzmysławia chrześcijanom, jak bardzo w życiu codziennym i w życiu wiary ważne jest Pismo Święte, które przekazuje i budzi wiarę oraz rozbudzanie w wierzących miłości i zażyłej relacji do Biblii. Sam ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że w czasach przed seminarium miałem mały kontakt z Pismem Świętym, dzisiaj po kilku latach zgłębiania, mogę powiedzieć, że nie wyobrażam sobie codzienności bez kontaktu z Pismem Świętym, o czym w dzisiejszej Ewangelii mówi także Jezus… Według wielu badań wskazuje się, że Pismo Święte jest najczęściej kupowaną książką na świecie i zarazem najmniej czytaną. Smutne, mam nadzieję, ze jednak nie prawdziwe…

Przejdźmy jednak do dzisiejszej Liturgii Słowa. Widzimy w niej Apostołów, którzy wychodzą do tłumu po Zesłaniu Ducha Świętego, aby głosić im Jezusa, Jego Słowo i Ewangelię oraz pobudzać ich do wiary. Czytamy: „wtedy stanął Piotr razem z Jedenastoma i przemówił do nich donośnym głosem” (Dz 2,14). Wiara i jej wyznawanie oraz głoszenie nie jest dla elit, ale dla wszystkich, na których spoczął Duch Święty, począwszy już od Sakramentu Chrztu. Piotr nie mruczy pod nosem, nie głosi Jezusa gdzieś po kątach, jak przedstawiciele niektórych sekt, ale przemawia donośnym głosem. Jest pewny siebie, a wraz z nim staje wspólnota, bo wspólnota jest żywa, gdy słucha i głosi Słowo. Chrześcijaństwo to nie bycie biernym, tylko modlitwa, albo tylko głoszenie, to połączenie obu doświadczeń. Tacy stają dziś Apostołowie, głosząc piękną katechezę. Piotr jasno mówi: „Bóg wskrzesił Go, zerwawszy więzy śmierci, gdyż niemożliwe było, aby ona panowała nad Nim” (Dz 2,24), podkreślając, że Jezus prawdziwe zmartwychwstał. Bóg je zrywa, niszczy, aby dać wolność.

Bardzo mocno towarzyszą mi ostatnio słowa psalmu: „On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje” (Ps 16). Gdy teraz towarzyszy mi wiele jakiś lęków, obaw, bo zbliżam się do święceń diakonatu, które odbędą się 31 maja w Katedrze w Rzeszowie (przy tej okazji proszę wszystkich o modlitwę za mnie i moich braci z kursu) i te słowa mnie bardzo pocieszają. Pan prowadzi przez różne sytuacje, których przyznam się szczerze, nie zawsze rozumiem, ale On jest przy mnie. Czasami, jak się podróżuje po różnych drogach to nie widać, co jest za zakrętem, przeszkadzają zazwyczaj warunki naturalne, jak drzewa czy krzewy, ale jedziemy dalej, bo wiemy, że ta droga prowadzi do celu. Podobnie jest w życiu wiary, nie zawsze wiem, po co i dlaczego coś się dzieje, ale wiem, że skoro Pan mnie prowadzi to „ścieżkę życia mi ukaże, pełnię swojej radości i wieczną rozkosz po swojej prawicy!” (Ps 16).

Po kilkudziesięciu latach św. Piotr napisze w liście: „Wiecie bowiem, że z waszego, odziedziczonego po przodkach, złego postępowania zostali wykupieni nie czymś przemijającym, srebrem lub złotem, ale drogocenną krwią Chrystusa, jako baranka niepokalanego i bez zmazy” (1 P 1,18-19). Cena – to nas zawsze interesuje. Ile co kosztuje, dlaczego tak drogo? Jesteśmy materialni, to skutek grzechu w nas. Człowiek lubi się ubierać w drogie rzeczy, czuje się często lepiej. I św. Piotr przypomina, że nie jesteśmy wcale tani, jako ludzie. Nikt z nas przecież nie wydałby za drugiego człowieka, czy to swojego dziecka, czy rodzeństwo czy rodziców, bo ich kochamy po prostu. A Bóg Ojciec wydał za nas, zdrajców z Edenu, swojego ukochanego Syna, który „wyswobodził nas ku wolności” (Ga 5,1). Swoją śmiercią Jezus pokazał nam ścieżkę życia, o którą modlimy się dzisiaj w Psalmie. Jest to piękna prośba, choć wymagająca. Czasem, gdy się ta ścieżka nie podoba, to najchętniej człowiek chciałby odwrócić wzrok. Psalmista o tym wiedział, pewnie sam tego doświadczał, bo pisze dalej: „błogosławię Pana, który dał mi rozsądek, bo serce napomina mnie nawet nocą” (Ps 16). Panie, dziękuje Ci dzisiaj za Twojego Syna, którego posłałeś i wydałeś za mnie, aby mnie odkupić! Dziękuję za Twoją miłość, za wspólnotę i drugiego człowieka, w którym mogę odkrywać Ciebie!

Przejdźmy do Ewangelii. Jest ona bardzo bogata, bardzo lubię tę perykopę o uczniach do Emaus. Towarzyszyła ona nam także podczas ostatnich wielkopostnych rekolekcji, ale cały czas jest dla mnie zaskakująca. Czytamy już na początku: „Tego samego dnia dwaj z nich byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy” (Łk 24,13). Widzimy uczniów, jeden z nich to Kleofas, drugiego nie znamy. Łatwo mi dzięki temu utożsamić się z drugim uczniem. Widać, że są oni bardzo przestraszeni, zabiegani, pędzą do Emaus, uciekają z Jerozolimy, symbolu ich codzienności, gdzie żyli, pracowali, mieli znajomych, mieli swoją wspólnotę. Jerozolima to po prostu ich życie! Powinni przejść szybko te trasę, to tylko ok. 11 km i to z górki, dochodząc do Emaus na wieczór (Łk 24,28-29). Pędzą, bo wieści są tragiczne: „Nadto jeszcze niektóre z naszych kobiet przeraziły nas: były rano u grobu, a nie znalazłszy Jego ciała, wróciły i opowiedziały, że miały widzenie aniołów, którzy zapewniają, iż On żyje. Poszli niektórzy z naszych do grobu i zastali wszystko tak, jak kobiety opowiadały, ale Jego nie widzieli”, sprzeciwiając się świadectwu kobiet i wspólnoty (Łk 24.22-24). Co się dzieje w drodze?

Czytamy słowa: „Rozmawiali oni z sobą o tym wszystkim, co się wydarzyło. Gdy tak rozmawiali i rozprawiali z sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi” (Łk 24,14-15). W grece użyto tu słowa homileo, co znaczy głosić sobie nauki, porady, dyskutować ze sobą. Ale oni byli wpatrzeni w siebie, nic innego nie dostrzegają, nie dostrzegają pełnego pokory, spokoju i dyskrecji dołączenia się Jezusa. Oni głoszą sobie swoją nauke, nie naukę Jezusa. Gdyby głosili naukę Jezusa, to nie odeszliby z Jerozolimy, czekając na spełnienie się obietnicy Jezusa. Jezus zachowuje się tu rewelacyjnie: „On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie z sobą w drodze?»” (Łk 24,17). Jezus pyta o powód ich smutku i ich codzienność. To przejaw troski Jezusa o nas. Często przyjaciele pytają siebie nawzajem, co się stało, bo widzą, że coś jest nie tak. Jezus widział, że z uczniami jest coś nie tak i pyta, na co udzielają długiej odpowiedzi (Łk 24,19-24). Oni wylewają swoje serca przed Jezusem. Ta postawa zachęca, aby dzielić się z Jezusem swoimi troskami, mówić mu o nich. On zawsze najpierw słucha, a później daje odpowiedź (Łk 24,25-27), a gdy dochodzą do Emaus, uczniowie chcą Go zatrzymać przy sobie.

Słuchając słów wyjaśnienia i pouczenia, serca uczniów zaczynają płonąć. Widać w ich sercu żar, prawdziwy, cudowny, który poprowadzi ich do wiary i świadectwa, co skomentuje Kleofas: „czy serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24,32). Znamienne jest, że Łukasz nie przekazuje dokładnych słów Jezusa. Może uczniowie nie umieli ich przekazać, może je zapomnieli? Nie wiem, ale na pewno został w nich płomień wiary i pełna miłości „cisza słów Jezusa”. Uczniowie chcieli słuchać Jezusa. W tym tygodniu biblijnym warto poświęcić więcej czasu na słuchanie Boga, na czytanie Biblii. Tu się człowiek uczy słuchać Boga! Po nakarmieniu się Słowem Boga i wspólnym posiłku, przez wielu utożsamianym z Eucharystią, „wtedy oczy im się otworzyły i poznali Go” (Łk 24,31). Dobre przeżycie Eucharystii, pożywienie się Słowem i Ciałem Boga skutkuje. Uczniowie „w tej samej godzinie wybrali się i wrócili do Jerozolimy” (Łk 24,33). W grece użyto tu anastantes, tłumaczonego jako zmartwychwstanie. Oni zmartwychwstali w sensie duchowym, powrócili do życia, pełnego życia. Ta radość spotkania z Panem pozwoliła im w tym samym dniu, mimo wieczoru, pokonać jeszcze raz drogę 11 km i to w krótkim czasie! Tak działa spotkanie z Panem – daje siły, daje moc, daje powera! Panie, proszę Cię, otwieraj mi oczy mojego serca, wlewaj we mnie wiarę, pouczaj mnie, abym każdego dnia był bliżej Ciebie. Dawaj mi każdego dnia poprzez Twoje Słowo i Eucharystie nowe życie, życie Toba i z Tobą! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Niech radość spotkania ze Zmartwychwstałym napełnia Was każdego dnia!