Pismo Święte

Pismo Święte

sobota, 22 lutego 2014

7 niedziela zwykła - zimny prysznic



Liturgia Słowa 7 Niedzieli zwykłej:

Kpł 19,1-2.17-18 Ps 103 1 Kor 3,16-23 Mt 5,38-48

           

Polscy biskupi zachęcają do modlitwy w intencji Ukrainy: „prosimy dobrego Boga, aby to wezwanie do modlitewnej solidarności zaowocowało, mimo wszystko, rozwiązaniem pokojowym tego dramatycznego konfliktu. Naszą braterską pamięcią obejmujemy wszystkie ofiary, a rodzinom poległych pragniemy wyrażać słowa serdecznego współczucia i modlitewnej pamięci”. Jako Polacy mamy podobne doświadczenia rewolucji, stanu wojennego, walk społecznych. Wesprzyjmy Ukrainę naszą modlitwą!

Dzisiejsza Liturgia Słowa kontynuuje wymogi życia chrześcijańskiego z poprzedniego tygodnia. Jej pierwsze zdanie to: „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz” (Kpł 19,2) i końcowe: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48) wzywają do świętości. Dalej znajdujemy się na Górze Błogosławieństw, w otoczeniu tłumów i uczniów, gdzie przemawia do nas Jezus bardzo mocno, wskazując na pewne tematy. Zaczyna dzisiaj mówiąc: „Słyszeliście, że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb!” (Mt 5,38), cytując znany Kodeks Hammurabiego. Zasadą główną była teza – jeśli ktoś wyrządził komuś krzywdę, to należało za nią odpowiednio zadośćuczynić. Te tezę powtarzał także Stary Testament m.in. Wj 21,23-25; Kpł 24,19-20 czy Pwt 19,21. Dalej Jezus wzywa: „Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu” (Mt 5,39). Czy na pewno o to chodzi Jezusowi? Znamy przecież Jego postawę z procesu sądowego, gdy został uderzony przez sługę arcykapłana i powiedział: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, co było złego. A jeżeli dobrze, to dlaczego Mnie bijesz?” (J 18,23).

Dzisiaj czeka nas chyba kolejny zimny prysznic od Jezusa. Do czego więc On wzywa? Tłumacza to Jego dalsze słowa: „jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” (Mt 5,39). Zazwyczaj ludzie są praworęczni, ciężko jest stojąc naprzeciwko drugiej osoby uderzyć ją w prawy policzek prawą ręką. Trzeba by uderzyć wierzchnią częścią dłoni. A takie uderzenie jest bardzo hańbiące, gardzące i aroganckie. Pierwsze czytanie poucza: „Nie będziesz szukał pomsty, nie będziesz żywił urazy do synów twego ludu” (Kpł 19,18). Może się zdarzyć, że nigdy nie dostaniemy w twarz ręką, ale słowem czy jakimkolwiek innym gestem, które będą dla nas wielkimi policzkami. Skrzywdzić może nas rodzic, znajomy z pracy czy przyjaciel ze szkoły, jakimś słowem czy gestem, czasami mówiąc czy robiąc coś w emocjach bez przemyślenia a czasami specjalnie, ale skrzywdzić i my możemy innych. A Jezus prosi swych uczniów, by nie odpłacać za obrazę, nie szukać zemsty…

Dalej Jezus kontynuuje: „Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!” (Mt 5,40). W czasach Jezusa w Palestynie chodzono w prostych szatach, bo było ciepło, a na noc, gdy temperatura szybko spadała, przykrywano się płaszczem. Gdy brano płaszcz w zastaw, trzeba było go oddać przed nocą (Wj 22,26-27). O co więc chodzi, czy mamy jako chrześcijanie chodzić nadzy? Nie! Jezus widział, że wiele osób bardzo broni swoich praw, kurczowo trzymając się swoich przywilejów. Dzisiaj zdarza się podobnie, wielu jest katolików, którzy zamiast coś oddać, to ciągle, na każdym miejscu ubiegają się o swoje, szczycąc się jeszcze, że są wierzącymi. Chrześcijaństwo to nie tylko myślenie o sobie, ale myślenie także o drugich; to nie dbanie tylko o siebie, ale umiejętność dzielenia się. Możemy czasami zaobserwować kłótnie np. w domach kto ma pomyć naczynia, wyrzucić śmieci, zrobienia czegoś co nie jest moim obowiązkiem. A Jezus prosi dzisiaj uczniów, żeby umieli wznieść się ponad to i zrobić coś dobrego dla drugiego…

Nic więc dziwnego, że Jezus dodaje dalej: „Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!” (Mt 5,41). Użyte tu słowo aggareuein oznacza przymusowe świadczenie na rzecz okupanta np. do noszenia sprzętu czy żywności, wbrew ich woli. Tak zmuszono do pracy m.in. Szymona Cyrenejczyka. Jezus wzywa, aby pomóc, bez zawiści i urazy w sercu, ale w zupełnej wolności, aby pomóc nawet gdy prośba jest mało uprzejma i trudna do zrealizowania, a nie jest wymierzona przeciwko bliźniemu. Jezus przedstawia trzy zasady: nie żywienia urazy i umiejętność znoszenia krzywd; umiejętność zrezygnowania z siebie i swoich praw oraz wezwanie do pomocy innym. Czy, jako chrześcijanie XXI w. dorośliśmy do tego? Panie, prosimy Cię udzielaj nam tych postaw, dodawaj łask do ich realizowania w codzienności!

Tak dochodzimy do przykazania miłości. W pierwszym czytaniu słyszeliśmy o nim: „będziesz miłował bliźniego jak siebie samego” (Kpł 19,18), które Jezus potwierdza w słowach: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują; tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie” (Mt 5,44-45). Użyty tu czasownik agapan, oznacza miłość jako postawę serca i rozumu, w której bez względu na to, co dana osoba nam czyni, bez względu na to jak nas traktuje, bez względu na to, jak nas krzywdzi, rani i zasmuca, nie będziemy do niej nigdy czuli urazy, lecz będziemy ją traktować z niewyczerpaną dobrocią i dobrą wolą, dbając jedynie i jej najwyższe dobro. To nie taka sama miłość, jak do przyjaciół czy pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Taką miłością uczuciową nie będziemy darzyć osoby nam nie chętnej czy nieprzyjaciela, ale możemy wykształcić postawę życzliwości wobec niej. W obliczu Boga nie można się nienawidzić. Najpewniejszym sposobem usunięcia zawziętości jest modlitwa za człowieka, do którego żywimy niechęć. Czy mamy w sobie taką miłość? Pewnie nie, ale z pomocą łaski Bożej jesteśmy w stanie do niej dorastać.

I ostatnia rzecz z Listu do Koryntian. Św. Paweł mówi: „Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście” (1 Kor 3,16-17). Każdy z nas, na mocy chrztu i bierzmowania ma w sobie Ducha Świętego. On w nas mieszka. Można Go wyrzucić, wprowadzając grzech do swego serca, gdy nie żyjemy wiarą i Ewangelią. To jest wybór każdego z nas, osobisty.  Ale jak dalej mówi Paweł: „Niechaj się nikt nie łudzi! Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg” (1 Kor 3,18.17). Skoro mieszka w nas Duch Święty, jesteśmy wezwani, aby wnętrze – święte, było wyrażone i na zewnątrz. „Bądźcie świętymi, bo Ja jestem święty, Pan, Bóg wasz” (Kpł 19,2) i „bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5,48). Panie, prosimy Cię, dodawaj nam miłości, siły do walczenia o świętość w swojej codzienności, abyśmy nie rezygnowali, abyśmy nie byli chrześcijanami tylko z nazwy, ale z serca i wiary!

Błogosławionego czasu!

sobota, 15 lutego 2014

6 niedziela zwykła - proste chrześcijaństwo?!


Liturgia Słowa 6 Niedzieli zwykłej:

Syr 15,15-20 Ps 119 1 Kor 2,6-10 Mt 5,17-37

           

Aktualnie w Kościele przeżywamy rok duszpasterski pod hasłem: Wierzę w Syna Bożego. Zasadniczym słowem, będącym także kluczem w ogólnym zarysie Programu, jest kerygmat, kerygma (z greki: proklamacja, obwieszczenie przez publicznego posłańca, ogłaszanie, treść i czynność głoszenia), czyli „orędzie zbawienia dokonanego i objawionego przez Boga w Jezusie Chrystusie, głoszone w Jego imieniu, weryfikowane, potwierdzone i strzeżone w Kościele dzięki asystencji Ducha Świętego w celu nawrócenia i zbawienia ludzi”. Kerygmat zawiera cztery najważniejsze prawdy, które winno się głosić z żywą wiarą popartą świadectwem życia: 1) Bóg kocha człowieka (miłość). 2) Człowiek oddalił się od Stwórcy (grzech). 3) Pan zsyła nam Zbawiciela (zbawienie). 4) Przyjęcie Chrystusa jako Pana i Zbawiciela (osobiste przyjęcie przez wiarę). Angażujmy się w pełni w ten rok wiary!

Dzisiejsza Liturgia Słowa to konkret. Dzisiejsza Ewangelia wzięta jest z Kazania na Górze, które wielu określa mianem „konstytucji chrześcijan”. Czytając je razem naprawdę można zauważyć, że chrześcijaństwo jest wymagające. Mateusz pisząc swoją Ewangelię do Żydów korzysta z wielu specyficznych dla nich określeń, tak by przekonać ich do wiary w Mesjasza, Jezusa. Już na początku czytamy: „Nie sądźcie, że przyszedłem znieść Prawo albo Proroków. Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). Jezus chce wskazać na prawdziwa istotę Starotestamentalnego Objawienia, tym samym ukazując, że dotychczasowe starania faryzeuszy są błędne. Dla nich najważniejsze było wypełnienie Prawa, sztuczne jego przestrzeganie. Jezus wie co mówi, kilkakrotnie powtarza: „zaprawdę Ja wam powiadam” (Mt 5,21.27.33.38.43), co oznacza, że On ma moc dokonywania zmian i wskazuje na co innego. Jezus komentuje: „Jeśli wasza sprawiedliwość nie będzie większa niż uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego” (Mt 5,20). Istotą życia jest miłość. Motywem życia powinna być miłość wobec Boga, jako odpowiedź na Jego łaskę, Jego miłość.

Często można zaobserwować wśród rodzin takie wypowiedzi: oni sa dla mnie najcenniejsi, bardziej niż życie. Taka mama czy ojciec,  wiedzą, że z miłości do dziecka są w stanie wszystko spełnić, mimo, że przez dziecko muszą zmieniać mu pieluchy, wstawać w nocy, jeździć do lekarza, przedszkola czy szkoły. Podobnie jest w wierze, wszystko z miłości do Boga można wypełnić. Dla wymogów miłości nie ma granicy ani w teraźniejszości, ani w wieczności. Jezus ukazał ludziom nie prawo, lecz miłość Boga. Św. Augustyn powiedział kiedyś, że życie chrześcijanina charakteryzuje zdanie: „Miłuj Boga i czyń co chcesz”. Jeśli uświadomimy sobie jak bardzo Bóg nas miłuje, to najwyższym celem naszego życia będzie usiłowanie odwzajemnienia tej miłości.

Podpowiada dzisiaj prorok Syrach: „Jeżeli zechcesz, zachowasz przykazania, położył przed tobą ogień i wodę, co zechcesz, po to wyciągniesz rękę” (Syr 15,15), wskazując bardzo jasno – jeżeli chcesz, to zachowasz przykazania. Każdy jest do tego zdolny, ma pełne predyspozycje. Tu chodzi tylko i wyłącznie o wolną wolę człowieka. Obraz wody i ognia jest wszystkim bardzo dobrze znany, nie da się ich pogodzić. Tak jak nie da się pogodzić wody i ognia, tak nie da się pogodzić dobra i zła. Jak podpowiada dalej: „Nikomu On nie przykazał być bezbożnym i nikomu nie zezwolił grzeszyć” (Syr 15,20). Pan chce dobra od człowieka, a nie zła, nie ma bowiem upodobania w złych czynach. Dlatego modli się dzisiaj psalmista: „Naucz mnie Panie drogi Twoich ustaw, bym ich przestrzegał do końca. Ucz mnie, bym przestrzegał Twego prawa i zachowywał je całym sercem” (Ps 119). Te słowa mogą być modlitwą dla każdego z nas, wskazują one na poszukiwanie Jego woli i chęć realizowania jej. Panie, proszę Cię, abys pogłębiał we mnie miłość do Ciebie, abym coraz pewniej i świadomiej odpowiadał na Twoją miłość!

W Ewangelii czytamy dalej o kilku bardzo jasnych i konkretnych postawach: „Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi” (Mt 5,22). Z tych słów wynika, żeby popełnić grzech, nie trzeba człowieka uderzyć, a nawet chcieć go uderzyć, wystarczy tylko żywić w sercu do niego złość. W języku greckim użyto tutaj czasownika orgidzesthai, który mówi zagniewanie na całe życie, noszenie w sercu i pielęgnowanie gniewu, podsycanie go, nie dopuszczanie do tego, by się sam wypalił. Św. Jakub pisał: „Gniew człowieka nie czyni tego, co jest sprawiedliwe u Boga” (Jk 1,20), a Seneka mówił, że gniew to krótkotrwałe szaleństwo. Jezus potępia gniew, który się pielęgnuje i łączy z mściwością i zapalczywością. Czasami można spotkać wśród nas osoby, które są zagniewane na siebie, nie rozmawiają ze sobą lata, chociaż tak naprawdę nie wiadomo już o co poszło. Ale nie wybaczy, bo ma zasady. A Jezus mówi jasno – przebacz! Za nasz gniew, przepraszam Panie!

Czytamy dalej: „Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa” (Mt 5,28). Inną postawą dzisiaj piętnowaną przez Jezusa jest pożądliwość. Tu nie chodzi o naturalne, normalne pożądanie, jako część instynktu ludzkiego zgodnego z naturą. Grecki czasownik epithumeo użyty tutaj wskazuje na świadomą intencję pożądania kobiety. Potępia więc człowieka, który posługuje się oczyma, by wzbudzić w sobie rządzę, człowieka, który patrzy w taki sposób, że rozbudza się jego namiętność i świadomie wzmaga pożądliwość. Widzimy, że w świecie istnieje bardzo wiele pokus, dla każdego – mężczyzny i kobiety. Jak mawia mój przyjaciel: Dla czystego wszystkie rzeczy są czyste, lecz człowiek, którego serce jest skażone, może patrzeć na każdą scenę, sytuację, i odkrywać w nich coś, co będzie rozbudzać i rozpalać w nim pożądanie. Za naszą pożądliwość, przepraszam Panie!

I ostatnie słowa: „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie” (Mt 5,37). Czasami jest jednak tak, że mimo, potwierdzenia czegoś lub odmowy, nie potrafimy wytrwać do końca w naszych postanowieniach. Widać to np. w kulturze picia. Gdy odmawiamy, jako Polacy mamy tendencje, aby poczekać chwile, zaproponować znowu, wiercić dziurę w całym i w końcu ktoś mięknie. Nie trzeba uzupełniać naszego stanowiska, jeżeli jest ono zgodne z wiarą, ale wytrwałości, przejrzystości, klarowności i wierności. Niczego więcej! Św. Paweł rozumiał to, dlatego pisze: „głosimy tajemnicę mądrości Bożej, mądrość ukrytą” (1 Kor 2,7), to jest mądrość przykazań, o których tak wiele w I czytaniu i Psalmie. Za naszą niestałość, niewierność, obłudę, przepraszam Panie! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Życzę dużo łaski Bożej w słuchaniu i realizowaniu Bożego Słowa na co dzień!

sobota, 1 lutego 2014

Święto Ofiarowania Pańskiego - brać w ręce Jezusa!



Święto Ofiarowania Pańskiego:

Ml 3,1-4 Ps 24 Hbr 2,14-18 Łk 2,22-40

           

W Kościele dzisiaj obchodzimy święto Ofiarowania Pańskiego, które znane jest w Kościele od IV w. na wschodzie i od VI w. na zachodzie. Pokazuje nam ono trzy rzeczy: oczyszczenie Maryi zgodnie z prawem żydowskim, wykup pierworodnego – Jezusa przez rodziców w świątyni i przedstawienie Jezusa, dedykacja w świątyni. Popularna nazwa jednak to święto Matki Bożej Gromnicznej, kiedy to poświęcamy gromnice, świece. Mają one nas chronić m.in. przed burzą, pożarem i w godzinie śmierci.

Liturgia Słowa dzisiejszej skłania do wielu refleksji. Prorok Malachiasz (V w. p.n.e.), którego księga jest ostatnia w kanonie ksiąg Starego Testamentu, ostatni prorok aż do Jana Chrzciciela, zapowiada tajemnicze przybycie anioła. „Oto Ja wyślę anioła mego, aby przygotował drogę przede Mną, a potem nagle przybędzie do swej świątyni Pan, którego wy oczekujecie, i Anioł Przymierza, którego pragniecie. Oto nadejdzie, mówi Pan Zastępów” (Ml 3,1). Pan sam chce przybyć, powrócić, a wraca się do miejsca gdzie nas nie było. Pana niebyło w owym czasie w Jerozolimie. Naród żydowski, mimo, że miał świątynie, to odszedł od Pana. Dlatego nadejdzie dzień oczyszczenia. Malachiasz mówi: „kto przetrwa dzień Jego nadejścia i kto się ostoi, gdy się ukaże?” (Ml 3,2). Przetrwać dzień nadejścia, który będzie utożsamiany: „ogniem złotnika i ługiem farbiarzy” (Ml 3,2). Zarówno złotnik i farbiarz, czynią ze starych rzeczy coś nowego, pod wpływem wielkiej temperatury. Pan chce także nas oczyszczać przez różne trudne doświadczenia. Może to być zadziwiające, ale sam Jezus był oczyszczany. Jak podpowiada autor Listu do Hebrajczyków: „W czym bowiem sam cierpiał będąc doświadczany, w tym może przyjść z pomocą tym, którzy są poddani próbom” (Hbr 2,18). Po co to oczyszczenie? Czy jest ono potrzebne, wymagane?

Czasami słyszę od znajomych takie słowa: „skoro mnie Pan takiego stworzył, to taki jestem i nie mam zamiaru się zmieniać, to Jego problem; dlaczego ja muszę tak cierpieć? Dlaczego Bóg na mnie to wszystko zsyła?”. Pan zawsze doświadcza, aby coś nam ukazać, żeby nas rozwijać, zmienić, czynić bardziej doskonałym. Kilka wersów wcześniej czytamy: „Przystało bowiem Temu, dla którego wszystko i przez którego wszystko, który wielu synów do chwały doprowadza, aby przewodnika ich zbawienia udoskonalił przez cierpienie” (Hbr 2,10). To udoskonalenie, z gr. teleioun, ma szerokie znaczenie. W Nowym Testamencie zawsze odnosi się do rzeczy lub osoby, która w pełni realizuje przeznaczony dla siebie cel, oznacza więc uczynić w pełni odpowiednim do wykonania zadania, które zostało postawione. Tak więc autor Listu do Hebrajczyków powiada, że przez cierpienia Jezus był w stanie stać się przewodnikiem ku osiągnięciu zbawienia. Cierpienia bolą, nie ulega wątpliwości. Dla wielu może to być sesja, jakieś trudne zadania w pracy, atmosfera w domu, choroba bliskich. „Wtedy będzie miła Panu ofiara” (Ml 3,4). Po oczyszczeniu zawsze jest łatwiej być bliżej ideału. Po oczyszczeniu będziemy mili Panu, bardziej mili… Panie, choć oczyszczanie boli, choć zmusza do zmian, proszę Cię, oczyszczaj mnie, dodawaj sił, aby nie tylko przetrwać ten  proces, ale aby się w niego angażować!

Dzisiaj obchodzimy święto Ofiarowania Pańskiego. Wypada więc choć trochę pochylić się nad tym tematem w dzisiejszych czytaniach. Prorok Malachiasz zapowiadał oczyszczenie Świątyni, psalmista woła: „Kto jest tym Królem chwały? Pan dzielny i potężny,  Pan potężny w boju. Pan Zastępów: On jest Królem chwały” (Ps 24), a spełnia się ono w dzisiejszej Ewangelii. „Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu” (Łk 2,22). Zwyczaj ten był nakazany przez Prawo Mojżeszowe (zob. Wj 13,2.13; Kpł 12,8). Warto zauważyć ogromną rolę rodziców, symbolizujących całą rodzinę. To piękny przykład dla rodziców, już od małego uczyć dzieci wiary. Widać, że mają oni świadomość obowiązku przekazu wiary. Często sobie tego nie uzmysławiamy, ale każdy z nas jest zobowiązany, powołany do przekazu wiary. Nie tylko rodzice – choć oni w sposób bardzo szczególny i wyjątkowy, ale i inni członkowie rodziny. Bardzo lubię, gdy w Kościele na Eucharystii są zarówno rodzice, jak i dzieci. Rodzice je przyzwyczajają do Kościoła, do bliskości Boga, do wspólnotowego wymiaru wiary. I choć czasem sobie dzieci popłaczą, zaczną się bawić, tarzać po dywanie, to jest to jeden z etapów procesu przekazywania wiary.

Czytamy dalej: „A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim” (Łk 2,25). Symeon to prorok, któremu towarzyszy Duch Święty. Był on wyczulony na Boga. I gdy zobaczył Jezusa „on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga” (Łk 2,28). Brać w objęcia, jak małe dziecko, z miłością. To czyniła bł. Matka Teresa, brała każdego w objęcia, zwłaszcza ludzi chorych, trędowatych, narkomanów czy bł. Bronisław Markiewicz, który do przytułku przyjmował samotne dziewczyny w ciąży. Chrześcijaństwo to tulenie Jezusa. Choć często nie mamy szansy na tak spektakularne zadania, to mamy możliwość np. wolontariatu w świetlicach czy szpitalach, uśmiechu, szczerej rozmowy z kimś, przyjmowania Jezusa w Eucharystii. To jest branie Go w objęcia, w ręce! Gdy mamy Jezusa w rękach, to jesteśmy w stanie wszystko uczynić!

Charakterystyczne są także słowa Symeona: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą” (Łk 2,34). Upadek i powstanie, to się ze sobą łączy. Człowiek często potrzebuje czyjejś pomocy, aby powstać z upadku, potrzebuje przyjaznej dłoni, sprzyjającego losu, wydarzenia itp. Po grzechu pierworodnym ludzie leżeli, nie umieli powstać. Przyszedł Jezus i podaje dłoń, aby poniżenia przejść do chwały, z grzechu do życia. I znak sprzeciwu. Jezus przez kilkadziesiąt wieków budził i będzie budził podziały. Przy Nim nie można być obojętnym. Albo z Nim, albo przeciw. Panie, przepraszam, że odrzucamy Twoją pomocną dłoń, że odrzucamy Ciebie, nie chcemy Cię przyjmować, a wolimy siebie i swoje marzenia i idee. Zsyłaj nam swojego Ducha i odnawiaj nas! A co Słowo, Pan Bóg mówi dzisiaj Tobie?

Życzę dużo łaski Bożej w słuchaniu i realizowaniu Bożego Słowa na co dzień!