Pismo Święte

Pismo Święte

niedziela, 28 sierpnia 2011

22 niedziela zwykła

Liturgia Słowa 22 niedzieli zwykłej:
Jr 20,7–9 Ps 63 Rz 12,1–2 Mt 16,21–27.

Bardzo intryguje mnie w dzisiejszej Liturgii Słowa coś co często jest niezauważalne, mianowicie, fakt, że Jezus idzie do Jerozolimy, to jest Jego główny cel. On wiedział co Go tam czeka (ws. 21), czyli cierpienie i męka zakończone śmiercią, za mnie i za każdego z nas. A po niej Zmartwychwstanie! Jezus przyszedł by za mnie, za nas oddać życie, by ratować człowieka z otchłani grzechu. Często traktujemy to bardzo sloganowo, jako hasło rzucane w Kościele z ambony w niedziele, nie traktujemy tego poważnie. A rzadko kiedy dostrzegamy, że jest to nieskończony wyraz miłości Boga! Znak krzyża, jego obraz był i jest "zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan" (por. 1 Kor 1, 23), dla mnie chrześcijanina to obraz miłości Boga. Tego staram się doświadczać podczas Mszy Świętej, już od początku jak kapłan podchodzi do ołtarza całuje go.
Pocałunek jest zarezerwowany tylko dla ludzi niezwykle dla nas ważnych, a kapłan całuje ołtarz, czyniąc później znak krzyża i pozdrawiając lud: Miłość Boga Ojca, łaska naszego Pana Jezusa Chrystusa i dar jedności w Duchu Świętym, niech będzie z Wami wszystkimi! To jest wielki boom Bożej miłości. Właśnie taka miłość niejako "zmusiła" Jezusa do przyjścia na ziemie i oddania za nas życia, bo On jako jedyny Sprawiedliwy mógł i zapłacić cenę za mój, za nasz grzech, a była i jest to cena życia (por. Rz 6, 23). Ciężko jest żyć z taką prawdą dzisiaj w świecie, ciężko jest jej doświadczać, gdy obok nas ludzie starają się nas wykorzystać, ugrać dla siebie jak najwięcej. Często nawet my sami nie pozwalamy tego doświadczyć sobie i innym, poprzez nasz egoizm, zbytnie zapatrzenie w materialne sprawy... Ale nic nas z tego nie może zwolnić, zawsze powinniśmy szukać Boga, czy to w modlitwie, czy w otaczającym nas świecie czy to w drugim człowieku, bo mamy w sobie dusze - Jego "odprysk", dlatego nasza dusza Go powinna pragnąć (por. Ps 63, 2).
Gdy tego nie robimy stawiamy siebie w pozycji Piotra i nie chcemy by Jezus szedł dalej, ale mamy dla Niego drogę przygotowaną przez nas. Często i mi się to zdarza, gdy ja "mówię do Boga: Boże, słuchaj, bo Twój pokorny sługa mówi". Takie pretensjonalne przedstawianie Bogu moich spraw, jest złe i o tym wiem. Często mi się wtedy przypomina myśl o. Jarosza OSPP, który powiedział: "Chcesz zobaczyć czy Bóg ma poczucie humoru? Nic prostszego, powiedz Mu poprostu swój plan na życie". Gdy chcemy Boga przestawiać, bo myślimy, że wiemy lepiej Bóg powie to co powiedział dziś Piotrowi: "Zejdź Mi z oczu, szatanie! Jesteś Mi zawadą, bo nie myślisz o tym, co Boże, ale o tym, co ludzkie".
Ciężko jest zaufać tak radykalnie Bogu, szczególnie dziś, gdy świat mówi o konsumpcjonizmie i hedonizmie, jako dwóch najważniejszych wartościach świata. Ale Jezus przypomina: "Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie." (por. Mt 10, 32-33).
Dziś Ewangelia wzywa mnie do głębokiej wiary i ufności względem Boga, dostrzeżenia Jego miłości... A do czego wzywa Ciebie?